Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wdzięczność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wdzięczność. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 sierpnia 2021

Niewiele potrafi zmienić wiele

Dzielenie się dobrym słowem i uśmiechem, który udowadnia, że czyjś widok nas cieszy albo że jesteśmy za coś wdzięczni, niewiele kosztuje. Nie trzeba do tego specjalnych okazji, można to praktykować na co dzień. To co stoi na przeszkodzie, że znakomita większość Polaków tego nie praktykuje? Nie wiem i nie rozumiem tego.

piątek, 28 maja 2021

Nie karm strachu, bo urośnie

Zbliża się wieczór. Siedzę przy otwartym balkonie i słucham jak śpiewają ptaki. Cudnie, radośnie, energetycznie - w tym śpiewie jest całe piękno i prostota życia. Też tak chcę. No dobra, nie koniecznie muszę śpiewać, bo śpiew w moim wykonaniu nie brzmi pięknie, ale pragnę tej radości, która płynie z ptasich gardeł, tej swobody i ścigania się z wiatrem. Niestety moje serce trzepocze i rośnie we mnie strach.

sobota, 20 września 2014

Ostatnia sobota lata















Kończy się ostatnia sobota lata, spędziłam ją z Moimi. Chociaż nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, czułam się dzisiaj jakby Pan Bóg uchylił mi lufcik do nieba. Wdzięczność wypełniła mi serce, bo po raz kolejny dotarło do mnie, że mam wszystko, co w życiu najważniejsze, a reszta to pikuś, mały pikuś...
 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Mam łóżko - mam szczęście, że je mam


Po całym dniu spędzonym na załatwianiu spraw poza domem marzył mi się spokojny wieczór we własnym łóżku. Łóżko to moja strefa komfortu. Dzięki wygodnemu materacowi, podnoszonemu zagłówkowi i podnóżkowi, pachnącej pościeli, mogę leżeć jak ta królowa angielska. Jak do tego dodać stolik z laptopem i kubek z aromatyczną herbatą, to jestem przygotowana do odpoczynku.

Doceniam te „luksusy” i jestem wdzięczna losowi za każdą przyjemność jaką mnie obdarza. Ktoś może powiedzieć, że jestem głupia ciesząc się czymś tak błahym i przyziemnym, niech mówi, mi to nie przeszkadza. I tak swoje wiem - umiejętność doceniania małych rzeczy pomaga pełniej i szczęśliwiej żyć.

Niestety nie wszyscy mają to szczęście, żeby kończyć dzień we własnym łóżku. Bezdomność to coraz większy problem, chociaż są tacy, którzy wolą uważać, że bezdomność dotyka tylko ludzi z marginesu. Tak nie jest.  Przyczyn prowadzących do bezdomności jest wiele. To nie tylko alkoholizm i nieprzystosowanie społeczne. Często bezdomność wynika ze splotu niekorzystnych sytuacji życiowych, które pozbawiają człowieka wiary we własne siły i prowadzą do wykluczenia społecznego.

Jednak większość tych, których problem nie dotyczy, woli myśleć, że bezdomność spotyka tylko tych, co sobie na nią zasłużyli. Takie podejście jest łatwiejsze aniżeli pochylenie się nad tymi, którym trafił się gorszy los. Łatwiej widzieć w bezdomnym pijaka, nieroba, aniżeli kogoś komu powinęła się noga, kogoś kto zasługuje na pomoc. Sądzę, że brak empatii wobec bezdomnych, a czasami nawet agresja, bierze się z lęku. Nikt nie lubi konfrontować się z nieprzyjemnymi sytuacjami, nikt nie lubi poczucia bezradności.

Dlatego, moszcząc się w moim łóżku, czuję wdzięczność, że mam swój kąt na ziemi. I nikt mnie nie przekona, że to nie jest powód do radości.




wtorek, 26 lutego 2013

Niech wróg ci pomoże

 

Kończy się poniedziałek, dla pracujących pierwszy dzień z tygodnia pracy. Ja na dzisiaj skończyłam. Nie żebym była gdzieś zatrudniona, bo w kwestii mojego statusu nic się nie zmieniło. Szanowny ZUS łaskawie przedłużył mi rentę na następne dwa lata, ale zatrudniłam się sama. Co zrobić, nie chcem ale muszem. I tak, ledwie wylazłam z papierów związanych ze sprawami w sądzie pracy a już muszę zająć się kolejną sprawą.

Albowiem, gdyż, ponieważ, wynajęty wielce szanowny mecenas wykazał się dbałością wyłącznie o swój portfel, resztę zaś zostawił swojemu klientowi. Nie chce mi się teraz pisać o szczegółach, bo długo trzeba by wyjaśniać. Może kiedyś opiszę tę brazylianę sądową w reżyserji bratowej Ślubnego, z popisowym numerem wielce szanownego mecenasa, ale nie teraz. Bo po pierwsze nie mam na to czasu, po drugie czuję przesyt.

Ale o czym to ja chciałam.... Jak zwykle zaczęłam od przysłowiowego pieca, ale na bloga weszłam, żeby się podzielić czymś ważnym. To „coś ważne” to słowa mistrza kriya jogii, Prajnanananda. Robiąc sobie małą przerwę, trafiłam w sieci na ten tekst. Nie trzeba interesować się naukami wschodu czy jogą, żeby wynieść z tego tekstu coś ważnego dla siebie, bo przesłanie jest uniwersalne dla każdego, kto chce żyć szczęśliwie.

Cytuję:
”Od narodzin do śmierci zależymy od przyrody, rodziny, społeczeństwa, kraju — w końcu, zależni jesteśmy od stworzenia i stwórcy. Gdy jesteśmy zależni od innych, odnosimy korzyści. Gdy uświadomimy sobie, że nasze istnienie jest niemożliwe bez innych, musimy pomyśleć jakiego rodzaju życiem chcemy żyć. Egocentryczne, samolubne życie, zapominanie o dokonaniach innych osób, chełpliwe chwalenie się naszym sukcesem lub opłakiwanie naszych porażek.
A może chcemy wyrażać miłość i wdzięczność dla dokonań innych dla naszego życia. Osoba pokorna, duchowy poszukujący, żyje życiem ciągłego dziękczynienia. Poszukiwacz prawdy — nawet gdy ktoś go rani — jest tej osobie za to wdzięczny: “Dałeś mi szansę zobaczyć jak jestem silny”. To jest test naszej siły i stabilności.”

Chcę żyć szczęśliwie, widzę mądrość w tych słowach, ale nie mogę o sobie powiedzieć, że odczuwam wdzięczność dla tych co mi szkodzą. Nie mam problemów z docenianiem tych wśród których żyję. Nie jest mi obce uczucie wdzięczności, bo jak słoń pamiętam każde dobro, które mi wyświadczono. Jednak jeżeli chodzi o wrogów, to, z tego co mi wiadomo, mam jednego wroga, który steruje kilkoma osobami, chcąc obrzydzić mi życie. Na początku (całkiem głupio i niepotrzebnie) dałam się podpuścić i weszłam w interakcję, chcąc odpłacić pięknym za nadobne. Na szczęście w porę ustąpiłam pola i przekonałam się, jak dużo można zyskać, gdy człowiek potrafi się uczyć nawet od wrogów. Dzięki temu oszczędziłam sobie negatywnych emocji i nie ma we mnie nienawiści, która, jak powszechnie wiadomo, jest bardzo destrukcyjnym uczuciem. Zauważyłam też, że mój wróg, mimo usilnych starań żeby mi zaszkodzić, przypadkowo mi pomógł.

Poniekąd zawdzięczam jej to, że wzrosło moje poczucie własnej wartości, bo okazało się, że nawet takiej osobie jak ona nie potrafię źle życzyć. Przekonałam się, że jestem zaradna i silna. Uwolniłam się od złości, bo kiedy wnikliwiej się przyjrzałam jej postępowaniu zrozumiałam jej ograniczenia. Ataki na mnie były jej potrzebne, żeby umniejszając mnie mogła poczuć się lepsza, ważniejsza, mądrzejsza. Niech jej będzie skoro tylko na to ją stać.

Zgodnie z radą mistrza Prajnananandajamy wypadałoby podziękować. Może nawet bym to zrobiła, ale obawiam się, że byłaby to z mojej strony hipokryzja. Nie jestem jeszcze na takim etapie rozwoju, żeby czuć wdzięczność. Nie będę latać z transparentem: Kochajcie swoich wrogów. Na razie zadowalam się tym, że widzę, jak mimo woli, pomogła mi dookreślić siebie. To zawsze jakiś początek.

wtorek, 27 września 2011

Ogólnopolski Dzień Podziękowań

26 września pierwszy raz jest obchodzony Ogólnopolski Dzień Podziękowań - donosiły dzisiaj serwisy informacyjne. Skonstatowałam, że coraz więcej mamy w kalendarzu dni dedykowanych określonej sprawie. Z tego co pamiętam, kiedyś obchodziło się Dzień Kobiet, Dzień Nauczyciela, Dzień Budowlańca, Dzień Żołnierza, Dzień Dziecka, Dzień Matki, więc świętowanie miało charakter osobowy a teraz przybyły dni poświęcone zachowaniom np. Dzień Życzliwości i wspomniany Dzień Podziękowań. Trochę to dziwne że niektórym potrzebne są nadzwyczajne okoliczności, żeby wyrażać zwykłe ludzkie odruchy. Jednak, oficjalnie czy nie, warto dziękować, więc może propagowanie takich zachowań poprzez poświęcenie im konkretnego dnia nie jest pozbawione sensu.

Osobiście nie mam problemów z wyrażaniem wdzięczności, więc nie potrzebuję przypominania, że mam podziękować. Dziękuję przy okazji, ale też bez szczególnej okazji, i naprawdę mam za co. Dziękuję moim bliskim, przyjaciołom, znajomym, że są przy mnie, że dają mi swój czas, uczucie i uwagę. Nie zapominam o podziękowaniach należnym ludziom, których spotykam na swojej drodze, za wszystko co dla mnie robią. Jakiś rodzaj wdzięczności mam też dla swoich wrogów, bo dzięki nim wiem lepiej kim nie chcę być i jak nie chcę się zachowywać.

Wdzięczność to uczucie, które buduje mosty między ludźmi, więc nie należy go sobie skąpić. Dlatego z całą hojnością na jaką tylko mnie stać dziękuję bliźnim za wszystko co dla mnie robią. Jedynie do wrogów nie wyrywam się z podziękowaniami, bo powinno im wystarczyć, że nie życzę im tego, czego oni życzą mi. Poza tym, gdybym np. podziękowała znajomemu babonowi, że dzięki niej mam lepsze zdanie na swój temat, to mógłby ją trafić jasny szlaczek, bo całkiem nie o to jej chodziło. Nie będę ryzykowała, że babon pęknie ze złości, więc daruję sobie podziękowania. Niech babon żyje szczęśliwie byle z dala ode mnie. Ale wszystkim pozostałym dziękuję z całego serca.

Na koniec wiersz ks. Jana Twardowskiego, który pięknie potrafił dziękować.

* * *
Dziękuję

Dziękuję Ci za miłość prędką bez namysłu
za to że nie jest całym człowiek pojedynczy
za oczy nagle bliskie i niebezimienne
za głos niedawno obcy a teraz znajomy
za to że nie ma czasu by pisać list krótki
więc dlatego się pisze same tylko długie
choć pisanie jest po to by szkodzić piszącym
a miłość wciąż niezręcznym mijaniem się ludzi
że nie można Cię zabić w obronie człowieka

Dziękuję Ci za tyle bólu żeby sprawdzać siebie
za wszystko co nieważne najważniejsze
za pytania tak wielkie że już nieruchome