![]() |
słonecznikowa droga znaleziona w sieci |
Nie ma drogi do szczęścia. To
szczęście jest drogą.- mówi buddyjskie powiedzenie, więc śpiewam
sobie pod nosem: „szczęśliwej drogi już czas, mapę życia w
sercu masz” i cieszę się dzisiejszym dniem. Tego samego życzę
wszystkim zaglądającym na mojego bloga.
A tak a`propos bloga. Nie jestem specjalnie aktywną
blogerką, bo brakuje mi czasu, a poza tym, wciąż mam wątpliwości,
co do sensu prowadzenia tego bloga. Kiedy zaczynałam miałam
plan, któremu blog miał służyć. Jednak jakoś tak się
ułożyło, że zajęłam się czym innym i plan nie wypalił. I tak, zamiast bloga tematycznego uzupełnionego moimi wpisami zostały tylko te wpisy o wszystkim i o niczym.
I tak sobie piszę... No właśnie. Chyba nie za bardzo
wiem po co. Nie muszę się nikomu tłumaczyć, ale
sama chciałabym mieć jasność, której mi w tym temacie brak. Co prawda jestem typem ekstrawertyka, więc dzielenie się z innymi moim odbiorem świata jest zgodne z moją naturą, ale do ekshibicjonizmu mi daleko, więc nie czuję potrzeby informowania wszystkich dookoła
o swoim prywatnym życiu. To, że podpisuję się własnym nazwiskiem, też ogranicza, dlatego muszę się cenzurować. Nie wszystko jest na sprzedaż, więc część tego co mnie dotyczy
zachowuję dla siebie i najbliższych. Dlatego nie można powiedzieć, że blog jest moim pamiętnikiem. Nie rozdzielam
swojego życia na to realne i wirtualne, więc w tym co piszę jest
prawda o mnie, o tym jak postrzegam otaczającą mnie rzeczywistość,
co myślę o ludziach, itp. Ale kogo to interesuje oprócz moich znajomych? Nikogo. Czy zatem jest jakiś uzasadniony powód, żeby
puszczać moje widzimisię w cyberprzestrzeń? No, nie wiem. Muszę to jeszcze
przemyśleć. A, że najlepiej myśli się z zamkniętymi ustami, to mogę na jakiś czas zamilknąć. Zostawiam Wam koniczynkę na szczęście.