Poczytałam i już wiem, że obsydian to kamień wulkaniczny, który powstaje na skutek szybkiego stygnięcia lawy w oceanicznych głębinach. Ta niezwykła, czarna skała miała służyć jako brama do światów równoległych i ukrytej wiedzy, a także do świata duchów. Obsydianowych luster używali Aztekowie i lustro, którego właścicielem był John Dee, pochodziło podobno z Meksyku. Obsydian odgrywał istotną rolę w wielu kulturach i był wykorzystywany nie tylko w praktykach religijnych i magicznych, ale także jako materiał na narzędzia i broń. Wiara w jego magiczną moc zakładała, że kamień ma moc odpędzania złych duchów zaś tych, którzy go posiadają, ma chronić przed złem we wszelkiej postaci. Ja ostatnio żyję w świecie trochę równoległym, więc wszelkie dziwy to moja bajka.
Co więcej, okazało się, że w mojej przepastnej szufladzie, w której trzymam biżuterię, mam kilka caceniek z naturalnym obsydianem. Caceniek mam dużo, bo, jak już uprzejmie donosiłam, im bardziej ubywa mi urody tym bardziej odwracam uwagę koralikami.
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak włączyć magiczne myślenie, założyć srebrny pierścionek z obsydianem, czarny jak nocne niebo naszyjnik albo korale i poczekać aż ziści się wszystko co przypisuje się obsydianowi. No co? Dam szansę losowi, żeby mnie trochę uszczęśliwił.
Sama uszczęśliwiam się nie tylko koralikami, ale też praktykowaniem słodkiego nicnierobienia i pstrykaniem zdjęć. A moje nocne niebo wygląda tak; schody do latającego spodka i księżyc. Na dole drzewo robi duże oczy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz