Szukaj na tym blogu

środa, 28 marca 2012

Życie w realu mnie pochłonęło


Życie w realu tak mnie pochłonęło, że coraz rzadziej zaglądam na bloga. Tyle się dzieje, że nie wiem od czego najpierw zacząć pisać, więc nie zaczynam wcale. Poza tym trochę dosyć mam siedzenia przy komputerze a niestety muszę, bo zaczęłam robotę i muszę ją przed świętami skończyć.

No właśnie. Idą Święta. Znowu trzeba przewrócić dom do góry nogami i nagotować mnóstwo żarcia. Niestety jak większość kobiet zwykle ulegam owczemu pędowi i wpadam po uszy w tradycję. A tak okropnie mi się nie chce tego robić... Więc może w tym roku uda mi się przełamać trochę kretyńskie podejście do świąt i nie będę musiała dojadać świątecznych resztek. A co do sprzątania, to z umiarem ale posprzątam, bo wiosenne porządki przydadzą się mojemu domowi.

piątek, 23 marca 2012

Buty na szpili, kręgosłup na szpilkach

Wczoraj umówiłam się z koleżanką na zakupy. Ja chciałam sobie kupić jakieś buty a ona planowała jakikolwiek zakup na pocieszenie, bo miała kiepski humor. Wziąwszy pod uwagę, że mieszka naprzeciw cmentarza pocieszenie należy się jej jak psu miska. Po drodze nie minęłyśmy obojętnie żadnego sklepu, ale było to całkiem niepotrzebne, bo wszędzie ten sam towar. Butów w końcu nie kupiłam, bo miałam do wyboru jedynie baleriny albo czółenka na wielgaśnych obcasach. Trudno. Baleriny już mam a na szczudłach chodzić nie zamierzam, bo dbam o kręgosłup. Jednak, całe hordy młodych dziewczyn i już nie młodych kobiet szlifują nierówne chodniki gigantycznymi szpilami. Zabawnie to wygląda jak idzie taka elegantka na zgiętych kolanach z wypiętym kuprem i z każdym krokiem walczy o utrzymanie równowagi. No, stety czy niestety, na wysokich obcasach trzeba umieć chodzić. A ponieważ nie każdy to potrafi na ulicach mamy całkiem darmową rozrywkę w wykonaniu różnej maści połamańców walczących z grawitacją i przy okazji śmieszących obserwujących je ludzi. Całkiem inną sprawą jest to, że duża część z tych szalenie modnych kobiet będzie musiała zaznajomić się z ortopedą, bo żaden kręgosłup nie zniesie bez szwanku takiej eksploatacji. Kiedyś tak wysokie obcasy nosiło się tylko na okazje a teraz ganiania się na nich po kilkanaście godzin. Często, gęsto wlokąc ogromne siaty albo pchając dziecinny wózek. A to ani zdrowe, ani ładne, ani seksowne.

poniedziałek, 19 marca 2012

Wiadomości, które podnoszą ciśnienie i budzą zdziwienie

autor:detnerski
Robiąc poranną prasówkę przeczytałam doniesienia o protestach dwóch wdów smoleńskich. Pani Zuzanna Kurtyka protestuje przeciwko ekshumacji zwłok jej męża, ponieważ nie odpowiada jej zespół patomorfologów, których chce powołać Prokuratura, która to Prokuratura nie zgodziła się wcześniej na udział patomorfologa z Nowego Yorku. Z kolei Beata Gosiewska wystąpiła do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza o zgodę na prywatną sekcję, bo też ma zastrzeżenia do fachowości i solidności poprzednio wykonanej sekcji i tej planowanej na poniedziałek.

Ludzie mnie zadziwiają i to wcale nie pozytywnie. Za cholerę nie mogę zrozumieć tej wojny nad trumnami. Co niby zmieni kolejna sekcja? Stwierdzi, że zabici w wypadku lotniczym mogliby dalej żyć? Chyba jednak nie, więc, po co to wszystko? Naprawdę nie rozumiem. Gdyby chodziło o kogoś mi bliskiego to na pewno nie chciałabym, żeby wyciągano go z trumny dla jakichś procedur albo dla mojej potrzeby wojowania z domniemanymi winnymi.

Kolejne wiadomości, przy których zgrzytnęłam zębami, to wywiad z rodzicami tragicznie zmarłej sześciomiesięcznej Madzi. Ci młodzi ludzie skarżą się, że inni źle na nich patrzą. Szkoda że nie pomyśleli, że może spotkaliby się z mniejszą wrogością, gdyby przestali robić show na śmierci swojej córeczki. Niestety to jak się zachowywali i zachowują powoduje, że nóż w kieszeni sam się otwiera. Nawet jak człowiek bardzo się stara nie oceniać ich zbyt krytycznie.


czwartek, 15 marca 2012

Czas egzekutor i moje przyjemności
















Życie w realu mnie przegoniło, więc nie miałam czasu na pisanie bloga ani surfowanie w internecie. Czas jest jak nieubłagany egzekutor. Nie ważne jak bardzo się starasz on pędzi i zabiera ci okazje do zrobienia różnych rzeczy. A im jestem starsza tym bardziej czasu mi brakuje. Życie jest takie bogate a doba ma tylko 24 godziny.

Na dworze już widać wiosnę i czuć ją w powietrzu. Robię sobie coraz dłuższe spacery i cieszę się przyjemnością, jaką daje ruch. Na spacery zwykle zabieram wnuka, a to podwaja przyjemność. Mały patrzy na wszystko z zachwytem a ja mam olbrzymią frajdę, że mogę pokazywać mu świat. Dużo bym dała, żeby dowiedzieć się, o czym myśli ta mała główka. Jedno jest pewne, coraz więcej kojarzy. Bardzo lubi obserwować ptaki, szczególnie podobają mu się wielkie, czarne wrony. Na ich widok wydaje dźwięki podobne do krakania i bardzo się tym cieszy. Nie wiem, może podobnie jak ja, po prostu lubi wrony.

Na koniec wklejam piosenkę mojego ulubionego tekściarza W. Młynarskiego pt. Lubię wrony.

czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet? Niech będzie

Dzień Kobiet? Niech będzie. Nie mam nic przeciwko świętowaniu. Ale kobietą wartą uwagi czuję się nie tylko od święta. Zawdzięczam to sobie i trochę mojemu mężowi, który potrafi mnie doceniać i dopieszczać.

Jednak nie każda kobieta ma tak dobrze. Lennon śpiewał, że „kobieta jest Murzynem świata” i niestety miał rację. Ale. Jest takie małe „ale”. W wielu wypadkach kobiety same godzą się na rolę murzyna. Mój ojciec mówił: „Pamiętaj, że z każdym można zrobić tylko tyle na ile sobie pozwoli.” Że co? Że nie zawsze to prawda? Może i nie zawsze, ale w ogromnej większości tak, bo pewna doza wolności jest w człowieku niezniszczalna, jeżeli się przy niej uprze.

Dlatego życzę wszystkim kobietom, żeby potrafiły zawalczyć o siebie a na swojej drodze spotykały tylko porządnych facetów. Facetom też życzę, żeby nie robili sobie krzywdy i dobrze traktowali swoje kobiety nie tylko raz w roku. Bo kobieta, którą się traktuje wyłącznie jak babę do gotowania i prowadzenia domu, zachowuje się jak baba – zrzędzi, ględzi i ma za złe.

Jak na razie, to feministki walczące o równe prawa dla kobiet dostały ostatnio po nosie. Rząd Tuska chce zrównać czas pracy dla obu płci i jeszcze mówi, że to dla dobra kobiet. Makiawelizm w czystej postaci. Zachciewa się kobietom równości i parytetów, to muszą za to słono zapłacić. I nic to, że jak dotychczas, to kobiety niosą większy ciężar utrzymania rodziny a państwo nie robi nic, żeby im w tym pomóc. Cóż. Kiedy potrzeba, to przywołuje się fizjologię kobiety, że to naturalne, że ona rodzi i wychowuje, a kiedy nie to się ją wytyka, bo matka skupiona na dziecku jest mniej dyspozycyjnym pracownikiem niż mężczyzna, który na dziecku, z założenia, skupiać się nie musi. Oj, życie, życie…


środa, 7 marca 2012

Nie będę się spinać















Ostatnie parę dni było dość ciężkie, więc nie miałam czasu zajrzeć na bloga. Zmiana pogody trochę dała mi w kość, bo chociaż za oknem piękne słońce, to ja czułam się okropnie zamulona. Głowa jak bania, serce goniące jak Kusociński i jeszcze ta darmowa karuzela przy każdej zmianie pozycji. Nie ma się co dziwić, że robota szła mi z trudem i na wszystko potrzebowałam dwa razy tyle czasu. Dzisiaj nie czuję się lepiej, więc zrobiłam sobie wolne. Zamiast siedzieć przy komputerze idę zaraz na długi spacer. Potem lekki obiad, małe porządki w domu a wieczorem jakaś książka. Skoro nie da się inaczej to trzeba wrzucić na luz.

Bo nie ma sensu spinać się ponad miarę. Zamiast traktować siebie jak poganiacz niewolników trzeba sobie pomóc. Dlatego mam zamiar lenić się bez wyrzutów sumienia. Przynajmniej do jutra. A co będzie jutro to się zobaczy.

Jest taki świetny wiersz Mateusza TEO Kurcewicza, który to wiersz często sobie powtarzam.
* * *
śladem chwili jesteśmy
z tych małych najkrótszej
nie myślmy o wczoraj
pomyślmy o teraz
nie myślmy o jutrze

A teraz już zbieram się zobaczyć, co nowego na dworze. Może znajdę pierwsze ślady nadchodzącej wiosny i będę je mogła pokazać mojemu wnukowi, który właśnie dzisiaj skończył pierwszy rok życia.





piątek, 2 marca 2012

Co daje mi joga


Od pół roku regularnie ćwiczę jogę. Mogę więc powiedzieć, że kiedyś się nią interesowałam a teraz praktykuję. Jest wiele rodzajów jogi, ale mi najbardziej odpowiada bhaktijoga. Moja ścieżka rozwoju wije się po bardzo skalistej drodze jednak pocieszam się, że najważniejsze jest to, że wciąż próbuję od nowa i od nowa.

Gandhi twierdził, że: ”Nie ten jest joginem, który siedzi i ćwiczy oddychanie, lecz ten, który patrzy na wszystko sprawiedliwym okiem i widzi inne istoty w sobie.” Kiedy pierwszy raz przeczytałam te słowa pomyślałam, że są bardzo bliskie współczesnej psychologii. Rzeczywiście człowiek, który się rozwija zaczyna dostrzegać jak bardzo jest podobny do innych. Idąc dalej pomyślałam, że: Nie ten jest szczęśliwy, kto na oślep goni za szczęściem, lecz kto potrafi szczęście znaleźć w sobie. Ja odkrywam swoje szczęście również przy pomocy jogi.

Uczucie przepływu i dziwnego zawieszenia w czasie, to duża frajda a joga dostarcza jej w dużych ilościach. Mantrowanie przypomina wpadanie w korkociąg a na końcu jest błogi spokój. I to jest to.