Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 grudnia 2015

DO SIEGO ROKU




No i mamy już ostatni dzień 2015 roku. Szybko minął, jak dla mnie za szybko. Cóż, tak to już jest, że im jesteśmy starsi tym szybciej ucieka nam czas. 

Dzisiaj świętuję z mężem 36 rocznicę ślubu i też nie wiem kiedy to zleciało. Za kilka miesięcy mój wnuk skończy 5 lat, a ja wciąż się dziwię, że już jestem babką. Nie żebym miała coś przeciwko temu czy żebym na siłę chciała zatrzymać czas, ale marzy mi się; żeby dni i lata mijały powoli, żeby życie płynęło wolnym nurtem, pozwalając smakować każdą chwilę i nieśpiesznie cieszyć się każdym dniem.

Za chwilę wejdziemy w Nowy Rok, więc z tej okazji życzę Czytelnikom mojego bloga dużo zdrowia, radości, marzeń do spełnienia, nadziei, która pomaga żyć, jak najmniej życiowych zakrętów i wielu dobrych ludzi wokół. Szczęśliwego Nowego Roku 2016.



poniedziałek, 28 grudnia 2015

No i wykonał polecenie




Politycznej hucpy ciąg dalszy – prezydent podpisał nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Nie dziwię się, mam tylko odruch wymiotny, bo organicznie nie toleruję aroganckich hipokrytów.

A w expose Duda obiecywał, że będzie niezłomny i jest - rzeczywiście niezłomnie wykonuje polecenia prezesa. Zamiast stać na straży prawa sankcjonuje bezprawie, zamiast być prezydentem wszystkich Polaków jest prezydentem Kaczyńskiego. Żałosny gościu, który na pewno nie jest moim prezydentem.

Sytuacja jest mało śmieszna, ale co pozostaje? Tylko śmiech.

Maliniaki dwa, pierwszy zabawny drugi tylko śmieszny.


I jeszcze kilka memów, które mi się spodobały. 






















 






niedziela, 27 grudnia 2015

Poświąteczny remanent






Święta, święta i po świętach - od jutra wraca szara rzeczywistość i trzeba ją ogarnąć. Ostatnie dni tego roku zamierzam wykorzystać na załatwienie kilku spraw.

Najważniejsza - zamknąć rachunki z bliską mi osobą, bo w każde święta wraca do mnie smutek i żal. Zbyt długo pozwalałam, żeby daleka przeszłość kładła się cieniem na mojej teraźniejszości.

Dawno temu zostałam skrzywdzona, ale nic z tym nie zrobiłam. Zamiast nazwać rzeczy po imieniu, protestować, bronić się, zwinęłam się z bólu i odeszłam. Nie chciałam walczyć i nie chciałam mieć nic wspólnego z kimś kto tak mnie zranił. Ale gorycz zawodu wzięłam ze sobą na lata.

Ostatnio, przez przypadek a może właśnie nie przez przypadek, trafiłam na słowa Fredericka Buechnera, które skłoniły mnie do głębszej refleksji:
Spośród siedmiu grzechów głównych gniew jest tym, który może przynieść Ci najwięcej radości. Lizanie swoich ran, międlenie w ustach krzywd z odległej przeszłości, smakowite mlaskanie na myśl o gorzkich konfrontacjach, które mnie czekają, rozkoszowanie się ostatnim kęsem bólu, który sprawiłem oraz tego, którym się odwzajemniłem - toż to prawdziwa królewska uczta. Jedyny minus jest taki, że podczas tej uczty pożerasz samego siebie. Obgryziony szkielet, który zostanie po tym obżarstwie, to Twój szkielet.

Skorzystam z nauki, bo już najwyższy czas darować sobie ten żal i  zostawić za sobą ten bolesny epizod. Co było minęło.


obrazek złowiony w sieci

piątek, 25 grudnia 2015

Taka miłość się zdarza




Komedie romantyczne przyprawiają mnie o ból zębów, na melodramatach się męczę, historie z cyklu „kocha nie kocha, Stefan czy Zocha” mnie nudzą, ale  prawdziwie głęboka miłość niezmiennie budzi mój zachwyt i uwielbienie.
 
Znalazłam taką piękną historię o dwojgu ludzieńkach, miłości, Bogu, życiu, pasji. Na razie zapisuję na blogu link do artykułu, a książkę „"Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara" autorstwa Barbary Gruszka-Zych.” już zamówiłam w księgarni wysyłkowej, więc po świętach będę mogła przeczytać pełną wersję tej historii.

A póki co cieszę się z mojej miłości i jestem wdzięczna losowi, że mi ją dał. Przyjemnie pomyśleć, ze ma się wielki skarb, który można wciąż od nowa przyjmować i wciąż dzielić go z innymi. Miłości na te świąteczne dni i wszystkie kolejne – życzę Czytelnikom mojego bloga.
 
Na koniec trochę muzyki Wojciecha Kilara, moje ulubione walce.




obrazek złowiony w sieci

sobota, 19 grudnia 2015

Jest nadzieja























Pomimo przedświątecznej gorączki w 21 miastach Polski odbyły się manifestacje w obronie demokracji. Ludzie zamiast biegać po marketach albo pucować mieszkania poszli zawalczyć o dobro wspólne. Brawo.
 
Moc się rodzi, PiS truchleje” - napisano na jednym z transparentów – oby to były prorocze słowa. Drugie hasło, które bardzo mi się podobało, to:”Cała Polska dziś się śmieje, zaczynamy mieć nadzieję”.

No, to pośmiejmy się z tłumem, który śpiewał:"Gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu nocą. Baju, baju, baju, baju, baju, baju w dzień", oceniając trafnie styl sprawowania władzy.

 


obrazek złowiony w sieci

piątek, 18 grudnia 2015

O tym co robi PRZEWODNIA SIŁA NARODU i kto ją wybrał





Miałam odciąć się od polityki, ale strasznie kiepsko mi to wychodzi. Dzisiaj z rana, kiedy otworzyłam swoje piękne oczy i z życzliwością spojrzałam na świat, starając się realizować wczorajsze postanowienia, mój mąż szybko sprowadził mnie na ziemię.

- Słuchaj, Macierewicz wziął się za NATO.
- Nie rób jaj, zrób na śniadanie jajecznicę. Proszę.
- Nie żartuję. Znowu była „nocna zmiana”, tym razem w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO. - uściślił mąż.


Włączyłam laptopa i dowiedziałam się, że w asyście żandarmerii wojskowej urzędnicy Macierewicza o godzinie 1.30 w nocy dokonali zamiany urzędników na swoich – prawdziwie pisowskich i jedynie prawych.


Centrum nie jest jeszcze akredytowane przy NATO, więc szczęśliwie uniknęliśmy zatargu z tą międzynarodową organizacją, ale polityczna hucpa trwa w najlepsze dalej. Zamiast działać normalnie, racjonalnie, w dzień, robi się jakieś nocne akcje. Po co to komu? No chyba tylko po to, żeby zastraszyć ludzi, żeby nie znali dnia ani godziny. Jeżeli rządowi chodzi o udowodnienie, że może być jeszcze bardziej nieprzewidywalny i bolszewicki w sprawowaniu władzy, to dobrze mu idzie. Jednak społeczeństwo już przejrzało na oczy, więc nie ma co na siłę udowadniać tego co oczywiste.
 
Domyślam się że PiS, wyjaśniając wczorajsze nocne działania, znowu będzie mówił o wyższej konieczności, naprawie państwa i mandacie społecznym danym przez Polaków. To zatrzymajmy się przy tym mandacie społecznym, bo już mnie mdli jak słyszę, że PiS reprezentuje demokratyczną większość, więc ma prawo robić to co robi. Pisałam już o tym, ale jeszcze się powtórzę.
 
Na stronie PKW podano, że uprawnionych do głosowania w wyborach parlamentarnych było 30 629 150, zagłosowało 15 595 335, głosów ważnych było 15200671, głosów nieważnych 394 664, a 15033815 nie opowiedziało się za żadną partią. Na PIS zagłosowało 37,58% co daje 5869727 głosów, a to co stanowi tylko 19,16 % uprawnionych do głosowania Polaków.
 
Z rachunków wynika więc niezbicie, że PiS i jej urzędników popiera mniej niż 1/5 wyborców co znacznie osłabia legitymizację społeczną do robienia przez władze tego co robią.
 

4/5 to, zgodnie z pisowską nomenklaturą, gorszy sort Polaków, bo albo nie głosowali na PiS albo nie poszli w ogóle na wybory.
 

A teraz mamy co mamy i strach się bać co będzie dalej. Przy szumie wokół Trybunału prawie niezauważona przepychana jest ustawa o służbie cywilnej, która pozwoli bez konkursów obsadzać stanowiska w administracji państwowej znajomymi Królika, przepraszam kaczki. Demontaż Państwa trwa w najlepsze i tu naprawdę nie ma się z czego śmiać, chociaż to co robi władza wygląda tragikomicznie.
 

Ale ja się jednak pośmieję z moją ulubioną Stasią Celińską i pokażę Wam zrobionego przeze mnie mema.





czwartek, 17 grudnia 2015

Jak pomóc szczęściu




Bądź współczujący,  życzliwy,
wspaniałomyślny a zaznasz szczęścia. 

Do takiego wniosku doszedł amerykański psycholog Richard Davidson, zainspirowany życiem XIV Dalajlamy, propagującego najdalej rozumianą empatię i życzliwość w stosunku do otaczającego nas świata.

Z badań wynikało, że buddyjscy mnisi zaproszeni do eksperymentu, którzy podczas medytacji praktykowali nieograniczone współczucie wobec innych osób, odczuwali niezakłócone niczym szczęście i radość.

I pięknie i bardzo optymistycznie, ale jak to zastosować wobec osób, które działają nam na zęby? Jak współczuć bez fałszywego altruistycznego zadęcia komuś kto zachowuje się jak szkodnik? 
 
No, łatwe to nie jest. Ale przecież nie chodzi o to żeby było łatwo tylko żeby odczuwać szczęście, niezależne od tego co nas spotyka, więc chyba warto się wysilić.
 
Tak mi przyszło do głowy, że ja w ramach ćwiczenia życzliwości i współczucia powinnam zacząć praktykować nieograniczone współczucie wobec pisowskich elit. Łżą biedaczki aż dym leci, ale skręcają się przy tym, że aż żal patrzeć. Takie robienie z siebie głupka, żeby nie odpowiadać na niewygodne pytania, też przyjemne nie jest. A oni muszą, bo inaczej podpadną prezesowi. Czasami tylko przegrzany mózg dopuści freudowską pomyłkę, jak ta, która przydarzyła się prokuratorowi Piotrowiczowi, gdy zakrzykując w sejmie opozycję zawołał: zawłaszczyliśmy sejm, ale Trybunału nie oddamy. Ale ulga była krótka, bo za chwilę sprostował: oczywiście wy zawłaszczyliście Trybunał.

No to idę praktykować, w końcu szczęście jest warte zachodu. Tylko muszę jeszcze odłączyć się od wszelkich wiadomości, bo w przeciwnym wypadku będzie to mission impossible.


obrazek znaleziony w sieci

wtorek, 15 grudnia 2015

ad vocem kontynuatorom komuny




Miałam już nie pisać na temat polityki, ale cholera mnie trzęsie na to, co się wyrabia w Polsce, więc podzielę się kilkoma refleksjami, które naszły mnie po weekendowych protestach i kłamliwych, obraźliwych wypowiedziach Kaczyńskiego.

Refleksja ogólniejszej natury jest taka, że demokracja stanowczo nie jest idealnym ustrojem choć, jak powszechnie wiadomo, najlepszym jaki dotychczas wymyślono. Największą ułomnością demokracji jest to, że głos głupca ma tę samą moc co głos mędrca. Na domiar złego głupi ma tę przewagę, że nie hamują go żadne wątpliwości, bo żeby wątpić trzeba myśleć. Dlatego większość prorządowych manifestantów z taką zapalczywością wyrażali opinie o rzeczach, o których nie miała nawet bladego pojęcia, wymachując na zmianę flagą, krzyżem, różańcem i ohydnymi transparentami (mam na myśli np ten ze zdechłym lisem).

Pretensje do Trybunału Konstytucyjnego, że nie ściga złodziei, nierzetelnych komorników itp., nie wymierza im kary, świadczą tylko o tym, że ci ludzie nie mają pojęcia czym jest i czym się zajmuje Trybunał Konstytucyjny.

Mylenie sobiepaństwa -które tak ochoczo manifestuje teraz PiS i prezydent Duda - z prawem partii wygrywającej wybory do rządzenia (oczywiście w ramach istniejącego porządku prawnego), świadczy o marnej świadomości obywatelskiej i brakach wiedzy ogólnej u tych, którzy w ostatnich działaniach władz nie widzą łamania demokracji i prawa.
 
Kaczyński oczywiście wie, że TK nie może zablokować ustawy o darmowych lekach dla emerytów czy 500 zł na dziecko, ale to nie przeszkadza mu mącić w głowach najbardziej opornych na myślenie wyborców i manipulować, stawiając nieprawdziwe zarzuty. Myślący elektorat nie jest mu do niczego potrzebny a nienawistny bardzo, dlatego stawia na zacietrzewionych, sfrustrowanych, niewykształconych i genialnie nimi manipuluje.

Niejeden pierwszy sekretarz PZPR mógłby mu pozazdrościć umiejętności zakłamywania faktów i grania na najniższych ludzkich instynktach. Słysząc skandowane przez manifestujący tłum: „Precz z komuną” pomyślałam, że ci ludzie naprawdę nie wiedzą co czynią. Analogie pomiędzy tym co robi obecna władza a władzą z głębokiego PRL są tak czytelne, że trzeba naprawdę mieć duże problemy z percepcją, żeby tego nie widzieć. Można by spytać, to co, w prorządowej manifestacji entuzjaści PiS obrażają zasady działania swojego rządu? Zgodnie z logiką tak, ale zgodnie z pisowską logiką na pewno nie, bo PiS-owi to nie wadzi, bo PiS i jego wyznawcy są ponad wszelkie prawa, w tym logiki. Wystarczy zastosować się do słów prezesa Kaczyńskiego: „żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe a czarne jest czarne.” i już wszystko jasne, bezwzględnie i ostatecznie. Żelazny elektorat PiS kupuje tę retorykę i bezrefleksyjnie wierzy w mądrość i uczciwość swojego wodza. Nie wiem jak ciasny trzeba mieć umysł, żeby nie przebiła się do niego choć jedna logiczna myśl, że jeżeli fakty przeczą słowom, to nie wina faktów tylko słów. Ale jak widać, dużej grupie moich rodaków nie przeszkadza, że Kaczyński i jego aparatczycy robią z nich głupców.

Sam Kaczyński otoczył się bezkręgowcami, karierowiczami, którzy zrobią i powiedzą wszystko byle utrzymać stanowisko i nie narazić temu kacykowi zawłaszczającemu Polskę. Zastanawia mnie tylko brak u tych ludzi instynktu samozachowawczego, bo przecież to oni poniosą główny ciężar odpowiedzialności za demolkę, którą wodzuś robi siedząc na tylnym siedzeniu.

On ma niewiele do stracenia; stary, samotny, bez bliskich, o dobro których mógłby zabiegać. On może sobie powiedzieć: po mnie choćby potop. Ale przecież większość tych, co na jego rozkaz rozmontowują teraz Polskę, ma przed sobą dłuższe życie, rodziny, dzieci, które również zapłacą za ten eksperyment na narodzie.
Naprawdę boję się myśleć, co jeszcze roi się w głowie tego człowieka, który kieruje się niezmienną zasadą wszystkich dyktatorów; szczucie jednych na drugich najprostszą drogą do celu.
Wg Kaczyńskiego tacy jak ja są ludźmi gorszego sortu, mają coś nie tak z głową,są komuchami a dzisiaj dołożył epitet „współpracowników Gestapo”, bo śmiemy bronić swojego zdania a nie chcemy wierzyć (wbrew faktom) jego rzekomym dobrym intencjom i praworządności. Niech mu będzie, robienie z innych wariatów, to sprawdzony sposób działania mentalnych kurdupli, a Kaczyński to najgorszy sort mentalnego kurdupla, bo nie brakuje mu inteligencji, ma tylko niedostatki w przyzwoitości i honorze. Dlatego pozwolę sobie odpowiedzieć wielce szanownemu, cytując jego umiłowanego brata, Lecha Kaczyńskiego: spieprzaj dziadu.
A sokoro prezio wspomniał o gestapo, to w tym klimacie mam stosowny filmik.



 

 obrazek znaleziony w sieci, film na You Tube

niedziela, 13 grudnia 2015

Nie jest dobrze, więc się złoszczę





Jestem zła na siebie i na całą okolicę, bo miałam zajmować się własnym pępkiem i używać życia a tu nic mi nie wychodzi. Od tygodnia zalegam w łóżku ponieważ mój kręgosłup nie przerywa strajku okupacyjnego i nogi nie chcą chodzić. Szczęśliwa jestem normalnie jak goła dupa w pokrzywach. Własnym pępkiem też zajmuję się umiarkowanie, bo ciągle rozpraszają mnie informacje z frontu pislandii. 

Ofensywa absurdu i aberracji w wykonaniu władz jest porażająca i nie umiem się tym nie przejmować. Przeraża mnie to, co dzieje się w moim kraju, a świadomość jak niewiele mogę na to poradzić też nie poprawia nastroju.
 
Jedynie prawi i sprawiedliwi” ciągle lecą starą płytą; wszyscy jak jeden mąż, przekonują że białe nie jest białe a czarne nie jest czarne i nikt ich nie przekona, że jest inaczej. Liczą, że stara maksyma Josepha Goebbelsa - Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą- przyjmie się i głupi lud kupi wszystko co mu serwują.
 
PO wybrało o dwóch sędziów T.K. za dużo, to PiS wybrał trzech więcej niż powinien. Bo niby dlaczego nie? Kowalski podpieprzył w sklepie czekoladę to ja buchnę bombonierkę i jestem niewinny, ja tylko walczę o demokrację. Trybunał Konstytucyjny się nie przestraszył i wydał wyrok nie po myśli wodzusia, więc Beata Kempa  (mgr. od administracji) szefowa kancelarii premiera czuje się zobowiązana to naprawić. Nie będzie publikowała w monitorze wyroku, bo ma wątpliwość czy Prezes Trybunału z tytułem profesorskim z dziedziny prawa, konstytucjonalista, aby wie co robi. Dlatego pisze do prezesa list, w którym wyraża obawę, że wyrok jest nieważny i w związku z tym ona nie może go opublikować zanim prezes się nie wytłumaczy. Potem na konferencji prasowej pani Kempa zapiera się kopytami, że ona nic takiego nie powiedziała, ona tylko miała obowiązek to skontrolować, a na publikacje wyroku ma jeszcze czas. To wygląda tak, jakby woźny w sądzie rościł sobie prawo do kontrolowania wyroków wydawanych przez Sąd, bo przecież to woźny przypina wyroki do tablicy obwieszczeń. Normalnie paranoja, ale pisiory nie widzą w tym nic nienormalnego. Oni tylko bronią demokracji. Noż, kacza jego noga w tę i z powrotem! Nie musicie bronić demokracji wystarczy że przestaniecie ją atakować.
 
Niestety rozpierducha jest nie tylko w polityce. Giełda leci na pysk, inwestorzy zagraniczni zwijają manatki, stanowiska w dużych firmach państwowych rozdziela się jak łupy ( po uważaniu nie patrząc w ogóle na kompetencje i wyłącznie znajomym Królika, sorry w tym wypadku kaczki). Po co się ograniczać skoro można, powiedzieć, że PO też obsadzało, też zawłaszczało, też nie słuchało opozycji, i już gra i buczy.
A duża część społeczeństwa siedzi cicho i czeka na darmowe leki dla emerytów, 500 zł na dziecko i przywrócenie wieku emerytalnego, nie biorąc pod uwagę że w ekspresowym tempie zmierzamy w kierunku Grecji i Białorusi.
 
Na szczęście coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że to co się dzieje jest niebezpieczne i nie można na to machnąć ręką, nie można powiedzieć, że co szarego obywatela może obchodzić jakiś Trybunał czy przepychanki w sejmie. Powinno obchodzić, bo polityka przekłada się na życie. Jak przeczytałam dzisiaj wywiad z Kaczyńskim, który straszy Niemców, że jak nie przestaną komentować tego co robią władze w Polsce, to może te władze zażądają zapłaty odszkodowań wojennych, bo na dokumentach o repasacjach wojennych brakuje polskich podpisów, to zdębiałam. Czy ktoś rozsądny, pragmatycznie myślący wpadłby na taki pomysł? Nie sądzę. Oszołomstwo górą; skłóćmy się ze wszystkimi sąsiadami, ośmieszmy się przed całym światem i w podskokach wracajmy na zadupie Europy, bo przecież Polak każde zwycięstwo potrafi przerobić na klęskę, w tym jednym nie ma na nas mocnych.

Jednak są i dobre wieści. Na manifestację organizowaną przez KOD przyszło około 50 tys. ludzi, którzy protestowali przeciwko demokraturze jaką funduje nam PiS. W moim mieście też była manifestacja, ale ja przecież znowu uziemiona, więc nie mogłam protestować. Ale dla chcącego nic trudnego, więc, jako Polka gorszego sortu - tzn. wg J. Kaczyńskiego ta, której nie podoba się słuszna linia partii – gasiłam w internecie pisolubnych, którzy próbowali dezawuować sens i znaczenie protestu. Wiem, że to rzucanie grochem o ścianę, bo ci ludzie nie chcą myśleć, wolą słuchać wodzusia i jego aparatczyków, ale spróbować nie zawadzi - chociażby po to, żeby dać odpór powtarzaniu kłamstw. Jednak przyznam szczerze, że bardzo musiałam się pilnować, żeby nie powiedzieć tym najbardziej zajadłym uczniom J. Goebbelsa: a idźcie wy wszyscy w pis.du. Ale dałam radę i jestem z siebie dumna, bo przy tej skali bezmyślności, tępoty i nienawiści łatwo nie było.
 
No to mi się ulało. Od razu lżej. A teraz wracam do siebie i będę kontemplować deszczowe chmury.



obrazek znaleziony w sieci

niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołajki 2015




Mamy dziś Mikołajki – świetną okazję do umilania życia sobie i innym - więc korzystam i cieszę się jak dziecko. Mikołaj był dla mnie bardzo hojny, ale, żeby nie poprzewracało mi się w głowie z nadmiaru przyjemności, zastrajkował mój kręgosłup. I tak, zamiast wyjścia z wnukiem na imprezę leżę na poduszce elektrycznej i grzeję podwozie. Cóż, moje zezowate szczęście o mnie nie zapomina. Ale nie ma co narzekać, bo od tego na pewno nie będzie lepiej. Jest jak jest; Daniel poszedł świętować z rodzicami, a ja zorganizowałam się w łożu boleści i bez zbędnego cierpiętnictwa zajmuję się sobą.
 
Obejrzałam film „Dlaczego mężczyźni nie słuchają a kobiety nie potrafią czytać map”, który jest luźną ekranizacją bestsellerowej książki Allana i Barbary Pease'ów o stosunkach damsko-męskich. Polecam, bo warto.
 
A wracając do mojego wnuka to jest tajemnicą poliszynela, że mam na jego punkcie fioła i mogę o nim gadać bez przerwy. Zapisuję też różne jego powiedzonka, żeby wracać do nich i nie zapomnieć. Ostatnio popłakałam się przy takiej scence.
 
Daniel bawi się na placu zabaw z kolegą. Chłopczyk jest młodszy i fizycznie słabszy, więc Daniel zachowuje się wobec niego jak opiekun i mentor w jednym. I kiedy kolega nie chce wejść na zawieszoną na łańcuchach równoważnię Daniel pokazuje mu jak trzeba po niej iść. Jednak chłopczyk po pierwszej nieudanej próbie się zniechęca.
- Nie łumiem – oświadcza i ze złością siada na ziemi.
Ale Daniel nie odpuszcza i znowu włazi na rozchybotane drążki.
Ło tak się chodzi, widzis, jedna nózka i dluga nózka – pokazuje cierpliwie, choć cierpliwość nie jest jego najmocniejszą stroną.
- On jest jeszcze za mały - wkracza do akcji matka chłopczyka – a to ćwiczenie jest trudne.
Daniel schodzi na ziemię, chwilę się zastanawia, a potem zwraca się do matki kolegi.
- Zgoda. Jak byłem mały tez nie chodziłem, ale na stale lata chodzę.

Teraz zastanawiamy się rodzinnie , kto mu sprzedał te „stare lata”. Ale na razie nikt się nie przyznał.

I to by było na tyle, pozdrawiam i zostawiam w mikołajkowym prezencie cudną optymistyczną piosenkę, którą często nucę.


                    

obrazek złowiony w sieci  

czwartek, 3 grudnia 2015

Chcę żyć w Polsce a nie w Pislandii



















 

Miam zająć się wyłącznie moim życiem i moim kawałkiem podłogi, ale nie da się całkowicie odizolować, gdy rzeczywistość społeczna zaczyna przypominać sen wariata. W sejmie odbywa się zawłaszczenie Państwa i robi się kpiny z demokracji.

Dlatego protestuję przeciwko działaniom hipokrytów, którzy są z nazwy prawi i sprawiedliwi.Nie godzę się, żeby hucpę odbywającą się dzisiaj w sejmie tłumaczyć rzekomym mandatem społecznym, bo wyborcy PiS to tylko około 19 % ogółu Polaków mających prawo decydować o sprawach kraju. 

I jeszcze jedno, marszałek Kuchciński wyłączając mikrofon Henryce Krzywonos, 
udowodnił, że rację miał Piłsudski, też Marszałek, mówiąc: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy."


















                                                                     Memy znalezione w sieci.
 

wtorek, 1 grudnia 2015

W czym kryje się prawdziwa siła?





Odpowiedź na pytanie postawione w tytule daje znaleziona w internetowej sieci bajka. Nie wiem czyjego jest autorstwa, ale całkowicie zgadzam się z płynącym z niej morałem.
 
* * *

Wiatr ze Słońcem nieustannie sprzeczały się o to, które z nich jest silniejsze. Wiatr twierdził, że swoją potęgę tworzy ze względu na swoją siłę kryjącą się w huraganach i tornadach. Słońce jednak nie dawało się przekonać do tych argumentów i trwało przy swoim.

Wiatr widząc spacerującego ulicą starszego człowieka, rzuca Słońcu wyzwanie – „Widzisz tego staruszka? Które z nas zrzuci z niego płaszcz, ten zwycięży – raz na zawsze.”. Słońce przytaknęło.

Wiatr przystąpił do działania jako pierwszy, sądząc, że bez najmniejszego trudu wygra konkurencję. Zaczął wiać coraz silniej w kierunku mężczyzny, próbując zedrzeć z niego okrycie, a im silniej wiał, tym mocniej przyciskał on rękoma swój płaszcz. Po kilku bezskutecznych próbach, porzucił starania i pozwolił Słońcu się wykazać.
 
Słońce wyjrzało zza chmur i zaczęło delikatnie ogrzewać starszego człowieka. Ten uśmiechnął się, otarł czoło z kropel potu, a następnie sam zdjął swój płaszcz.





 






























Obrazki złowione w sieci.