Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 1 lipca 2013

Nie ma wyboru, nie ma na to rady

zdjęcie znalezione w sieci

Za mną pogodna niedziela, którą spędziłam z bliskimi. Nie wydarzyło się nic złego, a mimo to, z tyłu głowy czaił się smutek. Słowa wiersza Poświatowskiej, wspomnienia o tych, których już nie ma, lęk przed utratą. I nie pomagała świadomość, że przemijanie, jak wszystko w życiu, ma dwojaką naturę, więc czasem przynosi ulgę. Coś się kończy, coś się zaczyna. Ale, w tym co pomiędzy, jest trudny do przeżycia czas.

Jutro pogrzeb Pani Heleny. E bardzo cierpi z powodu śmierci Mamy i boi się, że czeka ją kolejna strata. Jej Tata, trzeźwo myślący, pragmatyczny starszy pan, powiedział, że ma przeczucie, że też  niedługo umrze i znów będzie razem z żoną. E boi się tym bardziej, że jej ojciec zawsze daleki był  od jakiejkolwiek egzaltacji. Widocznie życie w pojedynkę po 63 latach przeżytych w małżeństwie  stało się dla Pana Jana niewarte zachodu. A jak człowiek traci sens życia to traci też życie.

Smutno. Smutno i straszno, bo kochając wystawiamy się też na cierpienie. Ale bez miłości jesteśmy martwi za życia, więc nie ma wyboru. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz