Szukaj na tym blogu

czwartek, 26 maja 2022

Matki

Matka to przez wiele lat najważniejsza osoba w życiu dziecka, która na zawsze zapisuje w nim swój ślad. To ona tworzy świat wokół dziecka i daje mu podwaliny na całe jego życie. To jaka jest bardzo rzutuje na to na jakiego człowieka wyrośnie jej dziecko. Relacja matka-córka jest bardzo szczególną relacją. Psychologowie twierdzą, że matka-córka to najtrudniejszy z ludzkich związków, trudniejszy nawet niż relacja pomiędzy synową i teściową. Do końca naszego życia mamy w sobie obraz matki. Jedne z nas przez naśladownictwo, tęsknotę za matką, a czasami wręcz idealizowanie jej. Inne poprzez negację i starania, żeby Boże broń w niczym nie przypominać swojej matki. Czasami obie te postawy się mieszają, bo w końcu dojrzewamy do tego, żeby przyznać, że nic nie jest zero-jedynkowe.

czwartek, 19 maja 2022

"Nie stać mnie na życie i nie stać mnie na śmierć…"

Słowa, które są w tytule posta, napisał Jacek Gaworski szermierz, florecista, sportowiec, dzielny człowiek, który od lat walczy z rakiem. Nie jest w tej walce sam, bo ludzie go kochają i może liczyć tylko na ludzi, bo dla instytucji państwowych jest numerkiem w statystykach i kosztem.

środa, 18 maja 2022

Historie o Adasiu i nie tylko o nim

Z wnukami w szklanej kuli
Jak wiecie, jestem szurniętą babką i kocham moje wnuki na zabój. Dzięki dzieciom moje życie jest słodsze i lżej mi znosić upierdliwości jakie ono ze sobą niesie. Od dawna mówię, że mój życiowy plan zakłada, że na starość będę dziecinnieć zamiast pierniczeć. Moje wnuki ułatwiają mi wprowadzanie tego planu w życie. Obaj mają biblijne imiona i mocne charaktery. Na blogu jest sporo historii związanych z moim jedenastoletnim wnukiem Danielem. O czteroletnim Adasiu wpisów jest niewiele, ale na pewno to nadrobię.

sobota, 14 maja 2022

Pożegnalna niezapominajka

źródło internet

Na świecie dużo się dzieje i nie sposób od tego "dużo" uciec. Staram się, ale ciężko mi idzie. Na domiar złego u moich znajomych też choroby, kłopoty, problemy. Poza tym, w ciągu miesiąca pożegnałam dwoje moich najbliższych sąsiadów.

niedziela, 8 maja 2022

Modna, niemodna

Kto mnie zna ten wie, że zawsze przywiązywałam dużą wagę do stroju. Lubiłam i nadal lubię ubierać się po swojemu, dlatego nie trzymam się bałwochwalczo tego co akurat jest modne i nie oglądam się na tzw. "ostatni krzyk mody".  Zawsze wybieram sama jak chcę wyglądać, ale też nie chodzę ubrana wg zasady założyłam co mi tam z szafy wypadło. Ubranie jest jak druga skóra, więc powinno pasować do osoby, a nie wyłącznie do wizji projektanta i obowiązujących w danym sezonie modowych trendów. Strój wiele o nas mówi, chociaż nie jest, a przynajmniej nie powinien być, najważniejszą rzeczą, która nas określa. Niestety dla niektórych jest, więc budują swoje poczucie wartości na tym co mają na sobie. Szczerze mówiąc, zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy wydają duże pieniądze na bardzo przeciętne rzeczy, żeby robić za słupy reklamowe znanych marek odzieżowych, bo czymże innym jest noszone w widocznym miejscu logo firmy producenta. Przecież od dawna wiadomo, że masowa produkcja znanej marki wcale nie gwarantuje jakości i oryginalności. To jest jakiś chory snobizm, ale jak ktoś potrzebuje się dowartościować w ten sposób to nic mi do tego. No chyba, że ktoś to dowartościowanie przeprowadza moim kosztem. W T Y M poście sprzed wielu lat opisałam taką sytuację. 

Moje dość liberalne podejście do mody nie zmienia faktu, że od zawsze się nią interesuję. Oglądam pokazy w kolorowych gazetach, telewizji i internecie, żeby wiedzieć jakie są trendy, co nowego albo odświeżanego będzie modne, a potem wybieram coś dla siebie, detalicznie nigdy hurtowo. Lubię ładnie się ubierać, bawić się modą i bez fałszywej skromności powiem, że dobrze mi to wychodzi. Dawniej czasy były takie, że ciężko było coś kupić, a i mnie na niewiele było stać, więc wcześnie nauczyłam się szyć, dziergać i sama produkowałam swoje ubrania. Teraz już mi się nie chce, więc ubrania kupuję.   

Zawsze stawiam na jakość, więc mam w szafie dużo porządnych rzeczy, które służą mi długie lata. Na poniższych zdjęciach jestem ubrana w bardzo wiekowe swetry, które łącznie mają coś około 40-stki. Ten granatowy jest zrobiony z cienkiej moherowej włóczki w dobrym gatunku. Z kolei kremowe ponczo jest wykonane z grubej bawełnianej włóczki w dobrym gatunku, więc się nie mechaci i zachowuje sprężystość. Do tego spodnie w drobną granatowo-beżową krateczkę, które kupiłam kiedyś w Lidlu. Buty Lasocki służą mi już trzeci sezon i mają się całkiem dobrze. Do tego czerwona, zamszowa torebka, którą dostałam od zięcia na Dzień Kobiet. Podobno noszenie torebek w tym samym kolorze co buty jest już passe, ale mnie to nie przeszkadza, ja tak lubię.  Skórzany kwiatek też jest bardzo wiekowy. Co prawda niejaka pani Szydło zepsuła mi na jakiś czas przyjemność noszenia broszek, ale już się odczuliłam, więc będę nosić. Jak widać moda wraca, więc jak się nie wyrzuca starych ubrań, to można się w miarę modnie ubierać bez wydawania pieniędzy. Ja tak właśnie robię. Tylko od czasu do czasu kupuję jakiś nowy ciuch, a resztę obganiam  starzyzną. Oszczędzam pieniądze i planetę, bo przemysł odzieżowy jest odpowiedzialny za emisję 10% gazów cieplarnianych.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



Żeby nie było, że chwalę się tylko starymi swetrami, opowiem o pewnej mocno starszej pani, którą wiele lat temu spotykałam na ulicy. Ta kobieta miała zawsze starannie ułożoną fryzurę, mocny makijaż i nosiła bardzo kolorowe ubrania. Nie sposób było jej nie zauważyć, bo, oprócz kolorowych strojów i butów na bardzo wysokich obcasach, wzrok przyciągał też promienny uśmiech tej pani. Sądzę, że miała bardzo przepastne szafy, bo nigdy nie widziałam jej dwa razy w tym samym ubraniu, a widywałam ją często. Ilość kolorów na jej niewielkiej gabarytowo osobie przyciągała wzrok. Zestawienia barw pięknie ze sobą współgrały. Rozmyte zielenie z indyjskim różem, biel z beżem podkręcona niebieskim, zgaszony pomarańcz z ciemną oliwką, mocna czerwień z bardzo ciemnym zielonym, to tylko kilka ciekawych połączeń kolorystycznych ze strojów tej pani. Dużo ubrań było we wzory, ale w strojach było pstrokacizny i przeładowania. Zastanawiałam się, jak udaje się tej pani tak dobrać dodatki, żeby zawsze torebka pasowała do butów, paska, bransoletek, czy korali i wszystko było w jednej kolorystycznej tonacji. To musiało być trudne, bo przecież jeden kolor ma bardzo dużą gamę odcieni. Po niektórych rzeczach było widać, że nadgryzł je ząb czasu, ale w niczym to nie przeszkadzało, wprost przeciwnie dodawało szlachetnej patyny.

Starsze panie w mysich garsonkach i ortopedycznych butach oglądały się za tą kolorową kobietą z niesmakiem. A może to była zazdrość, że tamtej chce się jeszcze stroić, że ma odwagę ubierać się tak kolorowo, podczas gdy one wtapiają się w staruszkowe tło? Trudno powiedzieć. Jak zauważę, że się opuszczam ( jak to określiła jedna znajoma), to od razu przypomina mi się osiemdziesięcioletnia kolorowa staruszka, która do końca życia nie odpuszczała sobie troski o swój wizerunek.

Odwiedzam różne blogi modowe, żeby dowiedzieć się co tam nowego dzieje się w świecie mody tej haute couture i fast fashion. Często zaglądam na bloga Tary i świetnie się przy tym bawię. Polecam też bloga Advanced Style, bo tam różne babcie i rożni dziadkowie mocno dają modowego czadu. Mówiłam, że kocham dziwaków? Na pewno mówiłam.


 

 

 
 
 
 
 
 
 
 
I na dzisiaj to by było na tyle.

 

niedziela, 1 maja 2022

Pani Stasia

Moja ulubienica Pani Stanisława Celińska 29 kwietnia obchodziła swoje 75 urodziny. Mówię o niej Pani Stasia, ale nie przez to, że "więcej poufałości niż znajomości", tylko dlatego, że jest mi bliska. No kocham tę kobietę od lat i mam dla niej dużo wdzięczności za ogrom przyjemności i wzruszeń, które dzięki niej przeżyłam.