Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
piątek, 29 sierpnia 2025
Żeby życie było znośne
poniedziałek, 11 sierpnia 2025
Gwiazdy też gasną
![]() |
Gwiezdny Pył- ArteDania |
Kilkanaście lat temu przez nieprzypadkowy przypadek (nie ma przypadków tylko lekcje do odrobienia) trafiłam na bloga pt. "Bez odwrotu", którego autorką była Stardust, emigrantka z Polski osiadła w USA. Przez pierwsze kilka lat czytałam bloga, ale nie komentowałam, byłam takim podglądaczem, co było bardzo źle widziane przez autorkę. Gdy Star ogłosiła, że zamyka bloga, wpadłam w panikę, bo przez te lata bardzo polubiłam tę zadziorną, błyskotliwie inteligentną i przezabawną kobietę. Zestrachana napisałam do niej kilka słów o sobie, przyznałam się do podglądactwa i zapytałam na koniec, czy mogę utrzymać z nią kontakt. Po kilku dniach dostałam zaproszenie na jej zamkniętego bloga "Krok do obłędu" i tak rozpoczęła się nasza internetowa bliska znajomość ocierająca się o przyjaźń. Spotykałyśmy się na blogach, pisałyśmy do siebie maile i rozmawiałyśmy na WhatsAppie. Wiele się od niej nauczyłam, także o sobie. Często w żartach i całkiem poważnie mówiłam, że jest moją mistrzynią. Była nadzwyczajną, piękną kobietą, która wiedziała czego chce od życia i potrafiła odważnie po to sięgać. Podziwiałam jej odwagę, uporządkowanie, zdroworozsądkowe podejście do życia, autoironię, samoświadomość, wrażliwość, otwartość na ludzi, dużą wiedzę i ogromne poczucie humoru. Była pełna sprzeczności, bo z jednej strony bardzo wrażliwa i dobra, z drugiej strony bywała bezwzględna, apodyktyczna i bardzo krytyczna. Ubóstwiała mieć rację, ale potrafiła przyznać się do błędu. Bardzo się starała, żeby być sprawiedliwa w ocenie siebie i innych, różnie jej to wychodziło. Zdawała sobie sprawę z tego, że ma trudny charakter. Często mówiła, że urodziła się już wkurwiona, a z czasem ten wkurw jej się utrwalił. Tak, Star potrafiła rzucić wulgarnym słowem, ale też potrafiła posługiwać się piękną polszczyzną. Miała niewątpliwy talent literacki, nietuzinkowe poczucie humoru i dużą wiedzę z różnych dziedzin. Jej wkurw był wynikiem bezkompromisowości, bo tak naprawdę była osobą szlachetną i mierziło ją wszystko co byle jakie, złe, niepasujące do jej wyobrażenia o tym, jak powinno się postępować. Wzbudzała skrajne emocje, więc przez jednych była podziwiana i lubiana, inni jej nienawidzili, ale rzadko kto przechodził obok niej obojętnie. Najbardziej nienawidziły Star te blogerki, które miały wszystkie jej wady, ale nie miały żadnej z jej zalet. Całkiem bezpodstawnie przypisywały jej montowanie jakiś blogowych wojenek, sądziły chyba wg siebie, bo Star miała odwagę mówić i działać wprost. Była bardzo impulsywna, czasem sarkastyczna i złośliwa, ale nie była podła, na pewno nie rozmyślnie. Nie zawsze się z nią zgadzałam, czasem iskrzyło, ale udało się nam nigdy nie pokłócić. A to jedna z naszych nocnych rozmów, gdy Star już wiedziała, że jej czas już się kończy.
Wiadomość o jej śmierci bardzo mnie zabolała, chociaż Star przygotowywała bliskie jej osoby na swoje odejście. Była troskliwa. Do końca decydowała jak chce żyć i odważnie wybrała, że nie chce na siłę przedłużać swojego życia kosztem jego jakości. Była mocarna w życiu, w chorobie i w umieraniu też.
Zmarła nagle. Na wieść o dacie, gdy zatrzymało się jej serce, pomyślałam, że przyszedł po nią jej tata, którego bardzo kochała, a który odszedł kilka miesięcy po jej wyjeździe do USA. A jak wierzyć w wędrówkę dusz, to Wspaniały też wziął ja za rękę, tak jak ona trzymała jego dłoń, gdy odchodził z tego świata przed trzema laty. Przeżyli razem piękny kawałek życia, byli sobie pisani, więc jest szansa, że znowu się odnajdą. Star nie była religijna, ale bardzo wierzyła w miłość i w to, że jesteśmy wieczną energią.
Jestem wdzięczna Stardust-Marylce za wspólny czas, za śmiech do łez, za mądre rozmowy i dobre rady, za wsparcie i wielką życzliwość jaką mi okazywała. Będzie mi jej brakowało. Zachowam ją we wdzięcznej pamięci, bo była warta zapamiętania i rzeczywiście była gwiazdą, która roztaczała wokół siebie blask. A dalej to już tylko gwiezdny pył.
I na dzisiaj to by było na tyle.