Od dłuższego czasu siedzę cicho w swoim grajdołku, bo taką wybrałam taktykę, żeby było mi dobrze i żeby nie zwariować. To bardzo pragmatyczne wyjście, bo wariatów ci u nas dostatek, więc obejdzie się beze mnie, ale... czas jest szczególny, więc postanowiłam się wypowiedzieć w temacie wyborów. Po co? Z dwóch powodów. Po pierwsze z obowiązku, bo posłuchałam apeli, żeby w swoim środowisku przekonywać ludzi do udziału w wyborach. Blog to też moje środowisko, więc apeluję. Szansa jest, bo chociaż mało się udzielam, to wciąż jest wiele odsłon strony, więc może ktoś posłucha. Po drugie, odkąd prowadzę bloga pisałam o polityce, więc z kronikarskiego obowiązku wypada coś napisać o tegorocznych wyborach.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
piątek, 30 maja 2025
czwartek, 8 maja 2025
Pitu pitu, ble ble ble...
Na początek posta trafna ilustracja muzyczna w wykonaniu kabaretu Jurki. Piosenka pasuje jak ulał, więc się nią posłużyłam.
Kiedyś już poruszałam temat prywatności, ale wracam do niego, bo zirytowała mnie rozmowa ze znajomą, która urządziła mi przesłuchanie na temat naszej wspólnej koleżanki. Ponieważ podczas przesłuchania nie współpracowałam, usłyszałam: "Coś ty taka tajemnicza? Nie bądź świnia, powiedz co wiesz." Nie powiedziałam i wyszłam na świnię, bo przy takich wścibskich babach przegrzewają mi się styki i szlag trafia resztki mojego dobrego wychowania. Koniec końców straciłam znajomą.