Na dworze śnieży, ale i tak jest szaro-buro i ponuro. Mimo wszystko poszłabym na spacer, ale boję się kolejnej wywrotki, więc ze spaceru nici. Siedzę w domu i praktykuję ekstremalne lenistwo jako jednoręka baba-jędza. Przekonałam się z przykrością, że wymuszone lenistwo bardzo mi nie pasuje, bo ja lubię się lenić, ale wyłącznie na moich zasadach.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
wtorek, 31 stycznia 2023
Trochę jojczę, trochę śpiewam, a życie się toczy
sobota, 21 stycznia 2023
Kolorowy zawrót głowy
środa, 18 stycznia 2023
Z przytupem i na całego
Nowy rok zaczęłam z przytupem, bo jak się bawić to na całego. Zaczęłam od tego, że wyciągnęłam męża na noworoczny spacer i lody do "Bosko". Książę małżonek się opierał, bo chciał odsypiać sylwestra, ale jednak dał się namówić. Nie uszliśmy daleko od domu, gdy na prostej drodze runęłam na ziemię jak długa. Książę małżonek idący dwa kroki za mną najpierw zdębiał, by po chwili zacząć bożojezować i szarpać mnie za kapotę w celu postawienia mnie na nogi. Łapanie pionu nie było rzeczą łatwą, bo w czasie upadku najmocniej ucierpiały moje ręce, a podnoszenie mnie pod paszki utrudniała panika ratownika. Kiedy już stanęłam na nogi i mogłam ocenić skutki upadku, to okazało się że lewa ręka jest zdarta do krwi a prawa też nie wygląda dużo lepiej.