Szukaj na tym blogu

niedziela, 21 stycznia 2024

Dzień Babci

 

Mam dzisiaj święto, bo nie da się ukryć, że jestem podwójną babcią. Moje wnuki kocham na zabój a że trochę głupieję z tej miłości, to już insza inszość. Pamiętam, jak chcąc uszczęśliwić starszego wnuka lepiłam z nim bałwana na stole w dużym pokoju, bo przeziębiony wnusio chciał bałwanka. Chciał to miał,  bo od tego są kochane babcie. Przepis na dobrą zabawę był prosty, bo wystarczyło przynieść reklamówkę śniegu, na stole postawić dużą miskę, dziecku włożyć rękawiczki i już można się bawić. A bałwanek Stefanek to spełnione dziecięce pragnienie, które zapisało się naszej pamięci na zawsze, chociaż czas bałwanka na okiennym parapecie zakończyła pierwsza odwilż. Żeby zadowolić młodszego wnuka publicznie robiłam z nim dziwne rzeczy nie licujące z powagą starszej pani, ale zabawa w ministerstwo głupich kroków i strasznych min była przednia. Tak, bycie babcią to jedna z najbardziej radosnych rzeczy w moim życiu. Bardzo lubię być babcią. Chciałabym mieć wystarczająco dużo czasu, żeby kochać moje wnuki jak najdłużej. I mam nadzieję, że chłopcy na zawsze zapamiętają, że kochałam ich najbardziej na świecie, że są warci miłości i że są wystarczająco dobrzy tacy jacy są. 

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wszystkim Babciom i Dziadkom dużo radości, która rozjaśnia życie, miłości wnucząt oraz patrzenia na świat oczami dziecka, bo wtedy wszystko jest piękniejsze i prostsze.

Na koniec opowiem Wam historię, którą wiele lat temu napisałam dla miesięcznika "Koleje losu".  Było zamówienie na jakiś tekst z okazji Dnia Babci i wyszła mi taka oto opowiastka. 

A pocałuj się pani kochana pani w dupę...

Siedzę na przystanku autobusowym i obserwuję mijających mnie ludzi. Jestem trochę przygaszona, bo z upału boli mnie głowa. Obok mnie siada na ławce białowłosa staruszka i z miejsca zagaja.

-Długo pani czeka? Upał taki, że aż strach. A był jakiś autobus?

- Nie- odpowiadam krótko, w nadziei, że zniechęcę staruszkę do dalszych pytań. Ale nic z tego.
-Żadnego nie było? – dopytuje się uparcie staruszka.

Twarda sztuka, trzeba udać głuchą może się odczepi, myślę i milcząc tępo patrzę przed siebie.

-No, jak te autobusy jeżdżą – zaczyna narzekanie staruszka. -Albo przyjeżdża kilka, albo wcale nic nie jedzie. Normalnie, tylko człowieka denerwują – kontynuuje - ja nie wiem, kto tym rządzi, żeby tak było.

- A pani jak myśli? – staruszka, przechyla się w moim kierunku i zagląda mi w oczy.

- Ma pani rację – odpowiadam z ociąganiem.

Z utęsknieniem wypatruję kogoś, kto mógłby podjąć ze staruszką dyskusję na temat marnej kondycji komunikacji miejskiej, ale jak na złość, wszyscy mijają nasz przystanek i dalej tkwimy tu same.

-Bo wie pani, kiedyś tak nie było. Kiedyś ludzie byli inni, bardziej się szanowali. Za moich czasów świat był lepiej urządzony. Jak ktoś za coś odpowiadał, to się starał, a teraz nikogo, nic nie obchodzi. Ludzie nie są dla siebie dobrzy. Mam rację? – staruszka kończy wywód, patrząc na mnie pytająco.

Nie reaguję od razu, bo ból głowy, upał i gdakliwy głos staruszki, wywołały u mnie stan odrętwienia. Zanim zebrałam się, żeby cokolwiek odpowiedzieć, staruszka nagle skoczyła na równe nogi, zupełnie, jakby siedziała na trampolinie, a nie na przystankowej ławce.

 – A pocałuj się pani, kochana pani, w dupę, jak z panią nawet porozmawiać nie można – wykrzyczała mi z pretensją prosto w nos. I zanim zdążyłam zareagować, zamaszystym krokiem ruszyła przed siebie. Zaskoczona patrzyłam, jak mimo upału, szybko idzie ulicą. A tej babci, co odbiło? Skleroza, czy jakiś Alzhaimer? Zaczepia obcych ludzi i jeszcze ma pretensje, pomyślałam z irytacją. Moje rozmyślania przerwał przyjazd autobusu. Wsiadłam, zajęłam miejsce przy oknie a kiedy autobus mijał przystanek po przeciwnej stronie ulicy, zobaczyłam siedzącą na ławeczce staruszkę. Ciekawe, kogo teraz się czepi?, pomyślałam z niechęcią.

Wieczorem zadzwoniłam do swojej babci, bo spotkanie na przystanku przypomniało mi, że dawno się do niej nie odzywałam

- Cześć babcia, jak żyjesz? – spytałam zdawkowo. Wnusiu kochana, tak się cieszę, że dzwonisz – powiedziała radośnie babcia. Siedzę sobie w domu, bo straszny upał. Poza tym i tak nie mam gdzie pójść. Nawet nie mam z kim porozmawiać. Niedługo zapomnę własnego głosu. Ale trzeba się z tym pogodzić, bo starość nie radość. Młodzi mają swoje sprawy a stary człowiek jest jak ta zawalidroga. A co u ciebie kochanie? W pracy wszystko w porządku? Zdrowa jesteś? Bo teraz ludzie tak chorują, nie to, co za moich czasów - monologowała babcia i zadawała pytania jedno po drugim, jakby się bała, że nie zdąży wszystkiego powiedzieć zanim skończę rozmowę.

- Wszystko w porządku babciu. Nie martw się – powiedziałam uspokajająco.

-Oj, to bardzo dobrze, bo tak się zamartwiałam, że się nie odzywasz - powiedziała babcia.

W czasie tej rozmowy, przypomniała mi się staruszka z przystanku, która była w wieku mojej babci. Ciekawe, czy następnym razem trafi na lepszego rozmówcę niż ja? Czy znowu ktoś potraktuje ją jak brzęczącą muchę a ona straci cierpliwość i z bezradności zareaguje złością, pomyślałam ze smutkiem. Gdybym znowu ją spotkała, to na pewno tym razem bym z nią porozmawiała, ale szanse na to są małe. Nie mogę się nawet zastosować do jej polecenia i pocałować się w wiadome miejsce, bo jestem za mało wygimnastykowana. Jedyne, co mogę zrobić, to częściej odwiedzać moją babcię, żeby przynajmniej ona miała, komu powiedzieć, jak było w jej czasach. Za te wszystkie bajki, spacery, ubranka dla lalek, pierożki z jagodami, urodzinowe torty, należy się jej trochę miłości i uwagi.

I na dzisiaj to by było na tyle. 

6 komentarzy:

  1. Babciowanie jest zdecydowanie lepsze od matkowania, bo to sama przyjemnosc bez odpowiedzialnosci:))) Najlepszego Babciu 🧡🧡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, babciowanie ma same przyjemności, bo mniej w nim lęku i nie ma przymusu. Dzięki Star za życzenia i obecność.

      Usuń
  2. Tak wlasnie jest Basiu, dawanie czasu, uwagi i milosci to najlepszy kapital jaki mozna ulokowac w dzieciach. Reszte ogarna sami, jesli maja choc za grosz rozumu i sprytu.
    a tych rowniez mozna w jakims stopniu nauczyc przeciez, szczegolnie jesli sie ma do tego dryg :) Oraz cierpliwosc :)
    Serdecznie Cie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milesale, Tobie nie trzeba tłumaczyć, że żadna zabawka nie zastąpi czasu dla dziecka i dawania mu mądrej uwagi. Od dziecka można się wiele nauczyć, bo dzieci jak nikt potrafią żyć tu i teraz. Bardzo sobie cenię to, że wnuki mam blisko i mogę obserwować jak się rozwijają. Nie jestem nimi zmęczona, bo córka nie traktuje mnie jak darmowej opiekunki, więc łatwiej o cierpliwość. Pozdrawiam Ciebie i Twoje małe.

      Usuń
  3. Piekna przypowiesc Basiu, a Tobie gratuluje bycia wspaniala Babcia dla Twoich wnukow. Wlasnie ksztaltujesz w nich cos, co oni odbiora po latach.😍 Kiedys tez zareagowalabym na te " natretna" staruszke jak i Ty, pewnie zbylabym ja czyms tam, ale od wielu juz lat zrobilam sie wyczulona na starsze osoby, na ich bezradnosc, nieporadnosc, powolnosc.. I chec rozmowy .. Tylu z nich nie ma nikogo z kim mogliby porozmawiac, a ich jedynym kontaktem z ludzmi jest sklep, autobus , albo osrodek zdrowia.. Basienko , zycze ci, abys zawsze byla pelna babcinej radosci i wnusiowej milosci💝

    OdpowiedzUsuń