Mimozami jesień się zaczyna, a ja wreszcie mogę chodzić moimi utartymi ścieżkami. To duża przyjemność po miesiącach spacerów wokół stołu i po balkonie. Cieszę się, bardzo się cieszę, że wreszcie mogę tak zwyczajnie iść przed siebie, a nie tylko wspominać minione jesienie. Ale nie da się ukryć, że dotkliwie dopadła mnie świadomość przemijania. Teraz częściej niż dotychczas myślę ile jeszcze czasu przede mną. Nie pamiętam, w której książce benedyktyn o. Leon Knabit napisał te słowa: "Śmierć, gorąco polecam.", ale coś w tym jest, że dopiero bliskość śmierci najbardziej otwiera oczy na życie.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Szukaj na tym blogu
piątek, 30 sierpnia 2024
Mimozami jesień się zaczyna...
sobota, 24 sierpnia 2024
Wiersz zamiast tabletki na uspokojenie
Ustąp, melankolija!
Dosyć na dniu ma statek,
Dobrej myśli ostatek.
U Boga każdy błazen,
Choć tu przymówki prazen,
A im się barziej sili,
Tym jeszcze więcej myli.
A kto by chciał na świecie
Uważyć, co się plecie,
Dziwnie to prawdy blisko,
Że człek - boże igrzysko.
Cytowany powyżej fragment wiersza kołatał się w mojej głowie, gdy zestresowana odganiałam natrętne myśli, które układały mi najczarniejsze scenariusze. Bo ja może mam trochę nierówno pod grzywką, ale jestem bardzo zadaniowa i waleczna. Dlatego, jak świat wali mi się na głowę, szukam sposobu jak tę głowę ochronić.
czwartek, 15 sierpnia 2024
No to lecę starą płytą...
Dawno się nie odzywałam, ale nie pierwszy raz znikłam z sieci, więc widocznie taka moja uroda, że chęć na pisanie dopada mnie tylko co jakiś czas. Dziwię się, że ktoś jeszcze zagląda na bloga, bo kiepsko się spisuję jako gospodyni i ględzę głównie o sobie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że nikogo do czytania nie zmuszam, a swoimi przeżyciami dzielę się w poszukiwaniu wspólnoty z drugim człowiekiem. I cieszę się, że czasem to się udaje. Przepraszam też za brak reakcji na Wasze komentarze, ale przy moderacji niechcący wysłałam je w kosmos. Mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone i bardzo dziękuję, że mimo wszystko o mnie pamiętacie.