Szukaj na tym blogu

piątek, 30 sierpnia 2024

Mimozami jesień się zaczyna...

Mimozami jesień się zaczyna, a ja wreszcie mogę chodzić moimi utartymi ścieżkami. To duża przyjemność po miesiącach spacerów wokół stołu i po balkonie. Cieszę się, bardzo się cieszę, że wreszcie mogę tak zwyczajnie iść przed siebie, a nie tylko wspominać minione jesienie. Ale nie da się ukryć, że dotkliwie dopadła mnie świadomość przemijania. Teraz częściej niż dotychczas myślę ile jeszcze czasu przede mną. Nie pamiętam, w której książce benedyktyn o. Leon Knabit napisał te słowa: "Śmierć, gorąco polecam.", ale coś w tym jest, że dopiero bliskość śmierci najbardziej otwiera oczy na życie.

W nagłówku bloga napisałam, że ja już schodzę ze swojej góry i że to schodzenie jest trudne, ale chyba nigdy nie czułam tego trudu tak jak obecnie. Niby nie dzieje się nic nadzwyczajnego, zdrowieję po zabiegu, czuję jak powoli wracają mi siły, ale często myślę o śmierci. Kiedy córka powiedziała mi, że jednego dnia, a właściwie w nocy, stanął jej zegar a kalendarz z przesuwanym okienkiem nie ruszany przez nikogo zmienił datę na 1 września, ścierpła mi skóra. Omen, że mam się już zbierać? To pierwsze co przyszło mi do głowy, bo jak myślę o śmierci, to najbardziej mnie boli, że zostawię moje jedyne dziecko na tym coraz bardziej niedorzecznym świecie i już nic nie będę mogła zrobić, żeby ją chronić. Może to znak dla niej, żeby była mniej zaskoczona? Bo gotowym na śmierć matki nie jest się nigdy. Moja Mama umierała półtora roku a i tak nie byłam wystarczająco gotowa. Tata żył tylko półtora roku dłużej niż ja mam obecnie. Odziedziczyłam po nim wadę serca i zamiłowanie do książek, ale długości życia wolałabym nie dziedziczyć. Starość jest trudna i trzeba mieć do niej dużo cierpliwości, ale śpieszyć się na tamtą stronę nie ma po co. Ale żyć tylko ze strachu przed śmiercią? Nie, to kiepski powód. W szpitalu leżałam obok kobiety tylko trochę starszej ode mnie i nie mogłam się odgonić od myśli, że nie chciałabym być leczona tak jak ona. Te wszystkie zabiegi medyczne, wkłucia, odsysanie flegmy, kilkanaście różnych tabletek i jej pusty, udręczony wzrok utkwiony w suficie. To nie życie, to bolesna wegetacja. Nie wiem, czy ona chciała tak się leczyć, czy jej bliscy zdecydowali się utrzymać ją przy życiu za wszelką cenę. O życie trzeba walczyć, gdy jest szansa na życie, gdy jej nie ma lepsza jest chyba jak najmniej bolesna śmierć. Jednak co wybierzemy okaże się dopiero, gdy staniemy przed takim wyborem. W innym wypadku to jest tylko gdybanie.

Jakby mało mi było moich strachów to zadzwoniła moja przyjaciółka i podzieliła się ze mną swoim strachem. Opowiedziała mi bardzo obrazowo, jaki sen postawił ją na równe nogi. Przyśniła się jej pogrążona w mroku kobieta, która powiedziała, żeby A. pozałatwiała swoje ziemskie sprawy, bo ma już mało czasu na tej ziemi. Jesteśmy w tym samym wieku, znamy się od 40 lat i wiem, że A. nie jest egzaltowaną osobą, więc skoro się boi to może ma jakieś przeczucie. Mam nadzieję, że to tylko skutek dojrzałego wieku, w którym coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że nasz czas na ziemi jest ograniczony.

Straszne smęty mnie naszły, a tu za oknem upalny koniec lata. Zieloności ustępują miejsca żółciom, brązom i czerwieniom. Jesień pokazuje, że przemijanie jest naturalne i mimo wszystko może być piękne. I tego trzeba się trzymać, a przynajmniej próbować. Minorowe nastroje psują komfort życia, więc zamiast pielęgnować trzeba je puścić z jesiennym wiatrem. Tak rzekła ciotka dobre rada, czyli ja. Darujcie ten mentorski ton, bo ja najbardziej pouczam samą siebie, w Was moje rady trafiają rykoszetem.


















 

Sroki mają miejscówkę na wielkiej wierzbie i strasznie drą dzioby.

 

Tęcza na schodach? Czemu nie. A może to sprawa tych: "wszędobylskich LGBT-ów", jak mówi moja sąsiadka. Niech im będzie na zdrowie. Chociaż sąsiadce też by się zdrowie przydało, bo strasznie sobie niszczy wątrobę tą niechęcią do ludzi.











 

Jeszcze tylko piosenka do lirycznego tekstu A. Waligórskiego bardzo pasująca do tematu posta. Lubię takie brzdąkanie na gitarze. I na dzisiaj to by było na tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz