Wczoraj umówiłam się z koleżanką na zakupy. Ja chciałam sobie kupić jakieś buty a ona planowała jakikolwiek zakup na pocieszenie, bo miała kiepski humor. Wziąwszy pod uwagę, że mieszka naprzeciw cmentarza pocieszenie należy się jej jak psu miska. Po drodze nie minęłyśmy obojętnie żadnego sklepu, ale było to całkiem niepotrzebne, bo wszędzie ten sam towar. Butów w końcu nie kupiłam, bo miałam do wyboru jedynie baleriny albo czółenka na wielgaśnych obcasach. Trudno. Baleriny już mam a na szczudłach chodzić nie zamierzam, bo dbam o kręgosłup. Jednak, całe hordy młodych dziewczyn i już nie młodych kobiet szlifują nierówne chodniki gigantycznymi szpilami. Zabawnie to wygląda jak idzie taka elegantka na zgiętych kolanach z wypiętym kuprem i z każdym krokiem walczy o utrzymanie równowagi. No, stety czy niestety, na wysokich obcasach trzeba umieć chodzić. A ponieważ nie każdy to potrafi na ulicach mamy całkiem darmową rozrywkę w wykonaniu różnej maści połamańców walczących z grawitacją i przy okazji śmieszących obserwujących je ludzi. Całkiem inną sprawą jest to, że duża część z tych szalenie modnych kobiet będzie musiała zaznajomić się z ortopedą, bo żaden kręgosłup nie zniesie bez szwanku takiej eksploatacji. Kiedyś tak wysokie obcasy nosiło się tylko na okazje a teraz ganiania się na nich po kilkanaście godzin. Często, gęsto wlokąc ogromne siaty albo pchając dziecinny wózek. A to ani zdrowe, ani ładne, ani seksowne.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz