Szukaj na tym blogu

sobota, 19 października 2013

Zawsze interesowałam się historią














Zawsze interesowałam się historią, w szkole to był mój ulubiony przedmiot. Na maturze zdawałam historię jako przedmiot dodatkowy i dzięki zaliczeniu egzaminu na piątkę podciągnęłam sobie średnią zdołowaną przez nielubianą matmę. A tak na marginesie, to na moim życiu najbardziej zaważyło   nie to, co lubiłam, ale właśnie nielubiana matematyka w wykładana przez histeryczną prof. R., której bałam się jak diabeł święconej wody. 

Pani R. wrzeszczała na uczniów, jak polewana wrzątkiem, rzucała zeszytami, podskakiwała nerwowo przy tablicy i rzadko kiedy udawało się jej dotrwać do końca lekcji we względnym spokoju. Żeby nie narażać się na zbyt bliski kontakt z psorką, z zasady odmawiałam przepytywania przy tablicy. Zgłaszałam, że jestem nieprzygotowana, dostawałam lufę i było po sprawie. Wolałam to aniżeli ryzyko, że zirytuję czymś panią profesor i dostanę zeszytem po głowie, bo i takie sytuacje się zdarzały. Efekt moich wyborów był taki, że stopnie na semestr ratowały tylko kartkówki i klasówki. Pani R. wiedziała od mojej wychowawczyni, że odmawiam odpowiedzi przy tablicy tylko ze względu na nią, więc strasznie ją to wkurzało. Koniec z końców, wkurzone byłyśmy obie, ale ona była górą. Szczerze mówiąc, orłem z matematyki nie byłam, ale w podstawówce miałam czwórkę, więc była szansa, że w szkole średniej też jakoś dałabym radę, gdybym nie bała się panicznie  matematyczki, a właściwie jej nieprzewidywalnych zachowań. Dlatego nauczycielki unikałam i jak nazbierałam za dużo luf, to chodziłam na wagary. Poszukałam też fachowej pomocy, czytaj korepetytora. Korepetytor okazał się skuteczny podwójnie,  bo jako student matematyki pomógł mi zdać maturę, a potem się ze mną ożenił. 

I od tamtej pory wspólnie liczymy mijające lata. Ale ile razy ślubny mi podpadnie, to zawsze przypomina mi się też psorka R., bo gdyby nie ta sfrustrowana baba to może..... książę  na białym koniu albo ... albo milioner z wybiórczą  dyskalkulią (ograniczoną do rachunków sklepowych) i urodą Paula Newmana )))  

A wracając do początku tego wpisu, zamiłowanie  do wiedzy o przeszłości wciąż mi towarzyszy, ale zauważam, że coraz mniej w mojej pamięci wiadomości przyswojonych w szkole i poza nią. Cóż, widocznie z wiekiem głowa częściej służy do tego, żeby bolała, aniżeli przechowywała stare i gromadziła nowe informacje. Jednak nie ma się czym przejmować, bo historia wciąż się powtarza i stare wraca w nowym (przeważnie gorszym) wydaniu. Niestety.

Przeczytałam zalinkowany artykuł dot. historii wojny i powojnia w Europie i tak sobie pomyślałam, że współczesna Europa wydaje się znowu narażona na to, o czym traktuje przytoczony tekst. Znowu odżywają ruchy nacjonalistyczne, rasistowskie, dla których kryzys gospodarczy, społeczne rozwarstwienie, zerwane więzi rodzinne i społeczne, są świetną pożywką.

W zakamarkach mojej pamięci ostało się hasło wypisane wielkimi literami nad tablicą w sali historycznej: "HISTORIA NAUCZYCIELKĄ ŻYCIA, HISTORIA NAUCZYCIELKĄ NARODÓW" oraz słowa Bismarcka ( który w moich czasach szkolnych był czarnym ludem, więc bardzo mnie interesował): „Tylko ludzie głupi uczą się na własnych błędach. Ludzie mądrzy – uczą się na błędach cudzych.”

I tak sobie myślę, że ogół ludzi zwany ludzkością, nie tylko znajduje się poza klasyfikacją Bismarcka ale potrzebuje całkiem odrębnej kategorii, nazwy. Tylko jak określić cywilizacje, które mając dostęp do wiedzy płynącej z historii, nie korzystają z doświadczeń przeszłych pokoleń, nie uczą się też na własnych błędach? Inteligentne inaczej? Zachowawczo-Destrukcyjne? Jak zrozumieć sposób funkcjonowania świata, w którym ludzkość goni jak pies za własnym ogonem a tylko nieliczni mają z tego frajdę? Dlaczego większość godzi się na ogłupiający pęd z nosem przy ziemi? Wiem, wiem masowy zryw, zrobienie porządku z tymi, którzy dzielą i rządzą, to byłaby rewolucja, na czele której stanąłby jakiś całkiem nowy pretendent do grupy nielicznych, itp... Historia kołem się toczy - olbrzymia większość ludzi patrząc, w jakim kierunku zmierza ten świat i kto nimi  rządzi, też robi kółka, tyle że na czole. Smutno i żal d..ę ściska, więc i ja się potoczę, na spacer. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz