Szukaj na tym blogu

środa, 16 października 2013

O narzekaniu na zdrowie i pięknej jesieni

OCH,  MAM  PODOBNIE )))

Kolejny październikowy dzień. Za oknem pełnoobjawowa złota jesień... No, masz babo placek - napisałam „pełnoobjawowa”. Zupełnie jakbym opisywała jakąś chorobę a nie bajecznie kolorową porę roku. Cóż, za dużo we mnie i wokół mnie chorób, więc odbija się to nawet na moim słownictwie. Większość ludzi dzieli się chętnie informacjami o złym stanie ducha i ciała, więc nie trudno nimi nasiąknąć. Niestety nie jestem wyjątkiem, też należę do większości.

Można powiedzieć, że to wina naszej biologii, bo ludzki mózg jest tak zbudowany, że negatywne sygnały zajmują go dłużej aniżeli pozytywne. I dlatego nie słychać dookoła zachwytów nad sprawnym działaniem ludzkiego organizmu, świetnym samopoczuciem, ogromem sił witalnych, ale sygnały co komu szwankuje dobiegają zewsząd. Po prostu, kiedy wszystko działa jak powinno to nie ma tematu. I tu jest pies pogrzebany. 

Z jakichś względów przyjęliśmy za pewnik, że dobre samopoczucie i sprawność naszego ciała należy nam się jak psu miska, więc wszystko ma działać i już. A jak nie działa, to rodzi się w nas sprzeciw, bunt i święte oburzenie, które domaga się objawienia wszem i wobec, jaka to niesprawiedliwość nas spotkała. I słychać dokoła  jęki-stęki schorowanego narodu, licytacje kto chory, chorszy, a kto prawie trup-nieboszyk.

Od gadania o chorobach zdrowia nie przybywa, wprost przeciwnie, ale jak się trochę ponarzeka, to jakoś lżej przychodzi znosić to co nas nyje, siepie, pije i kłuje. Świadomość, że nie sami cierpimy, pomaga łatwiej pogodzić się z ograniczeniami i bólem. Ale niestety, problemem staje się zachowanie umiaru w narzekaniu, bo im człowiek starszy tym powodów do narzekania więcej, i więcej...

Dlatego przyjrzałam się sobie krytycznie i postanowiłam, że będę się cenzurować, bo... jestem już po okresie gwarancji i rękojmi, więc wszelkie pretensje na temat stanu mojego organizmu są nieuzasadnione i nie ma się co nad nimi rozwodzić. Zdrowie raz jest a raz go nie ma, dlatego choroba jest częścią życia. I trzeba się z tym pogodzić. Szkoda czasu i energii na międlenie w kółko tego samego. I tego będę się trzymać. Przynajmniej spróbuję...

Zanim zaczęłam pisać i wyskoczyła mi ta „pełnoobjawowa jesień” tematem wpisu miały być piękne jesienne widoki, które przesłała mi znajoma. Wklejam je teraz a Wy ucieszcie oczy obrazami Urszuli Ostowskiej.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz