Dzisiaj pierwszy dzień kalendarzowej jesieni, czasu kiedy otulanie bardzo się przydaje, ale ja dziś chcę opowiedzieć o trochę innym otulaniu.
Urban knitting to forma street artu, którą rozpropagowała Magda Sayeg z Teksasu i jej przyjaciółki. Ubieranie elementów miejskiego pejzażu we włóczkowe ubranka szybko zyskało popularność i stało się wyrazem dążenia do upiększania przestrzeni, w której żyjemy i feministycznego aktywizmu. Kobiety dziergają, rozmawiają i otulają włóczką świat wokół siebie. Fajna idea.
To kilka zdjęć instalacji szydełkowych ozdabiających plac zabaw niedaleko mojego domu.






Otulam te Panie ciepłą myślą ilekroć przechodzę obok placu zabaw, który tak pięknie przyozdobiły. Jeżeli zainteresowała Was praca kobiet żyjących z pasją to T U jest link do strony internetowej.
Na koniec słówko gdzie jestem kiedy mnie tu nie ma, bo niektórzy się niepokoją. Nic złego się nie dzieje. Lato mnie rozleniwiło i Netflix zajął mi trochę czasu. Rzadziej też bywam na blogu, bo Blogger mnie wkurza, a ja cenię sobie spokój. Poza tym wszystko po staremu. Wiernym Czytelniczkom przesyłam serdeczności oraz moje ostatnie zdjęcie.
I na dzisiaj to by było na tyle.
Jakoś mi to nie pasuje,
OdpowiedzUsuńte szydełkowe cudeńka do przyrody.
Jej nie trzeba otulać,
to ona nas otula.
Nie wszystkim wszystko się musi podobać. Mnie te włóczkowe girlandy na drzewach jakoś w oczy nie kłują, są elementem całej instalacji. Gdyby ktoś chciał owijać mi włóczką wszystkie drzewa to bym protestowała, ale tak nie jest. Instalacja jest czasowa i zostanie zdemontowana do końca września. Dzięki za komentarz.
UsuńJak wyzej poprzedniczka, jestem na NIE. Dla jasnosci, nie podwazam talentow, nie oceniam wyrobow, bo to rzecz gustu a wiec moga sie podobac lub nie. Ale upiekszanie przyrody w miejscach publicznych to juz moim zdaniem przegiecie.
OdpowiedzUsuńOwszem jak ktos lubi otulac to niech sobie otula drzewa, krzewy a nawet marchewke we wlasnym ogrodzie ale niekoniecznie reszte swiata.
Miejsca publiczne jak nazwa wskazuje są publiczne, więc każdy ma prawo widzieć je po swojemu czy też zostawiać w nich swój ślad. Ozdobienie drzew było częścią całego projektu i jako całość może się podobać, chociaż oczywiście nie musi. Większość instalacji robionych przez tę grupę dotyczy materii nieożywionej, więc to nie tak, że ktoś na siłę ulepsza przyrodę. To trochę tak jak z muralami, jedni są za, inni są przeciwni.
UsuńDziękuję za komentarz i cieszę się, że się odezwałaś. Ja wciąż nie mogę u Ciebie komentować, bo Blogger blokuje mi wszystkie komentarze. Co więcej, z laptopa nie mogę wejść na Twojego bloga i tylko z telefonu mogę poczytać. Cierpliwie czekam kiedy Blogger się ogarnie.
Basiu jak zwykle pięknie wyglądasz :-))))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement i również przesyłam serdeczności.
UsuńSpóźniona jakby, bo przeoczyłam post.
OdpowiedzUsuńWyglądasz bardzo energetycznie w makowej bluzce :) Widziałam te szydełkowe cudeńka w Lublinie, chyba koło Starówki? Ale tez na wakacjach, gdzieś w Polsce. Na drzewach były owijki z kwadracików w które wszydełkowano koty różne. Cudne, kolorowe, śmieszne, nie sposób było się nie uśmiechnąć. Super sprawa to jest :)
Mnie blogger wpuszcza wszędzie, nie miałam z nim problemów. Może dlatego, że chroma używam?
Dzięki Aniu. Podoba mi się sama idea - żeby rozwijać się artystycznie i społecznie robiąc coś także dla innych. Spróbuję zmienić przeglądarkę, bo jestem kompletnie zablokowana.
Usuń