Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 3 kwietnia 2023

Klimakterium i już






W ostatnią sobotę byłam z córką na spektaklu "Klimakterium i już", a pod koniec kwietnia wybieram się na kolejną odsłonę kobiecej walki z fizjologią pt. "Klimakterium 2, czyli menopauzy szał". Menopauzalne przeboje już dawno za mną, ale dobry humor zawsze na czasie, więc pójdę się pośmiać.

Moja przygoda z menopauzą nie była bardzo dokuczliwa, bo z góry założyłam, że będę małpę ignorować i nie pozwolę, żeby mną rządziła. Przed pięćdziesiątym drugim rokiem mojego życia zrobiłam się bardziej wybuchowa, wciąż mi było gorąco i rozregulował mi się okres. Pocić się nie pociłam, ale bez specjalnych starań z mojej strony udało m się przytyć, więc z rozmiaru 38 wskoczyłam w 40-stkę. Nie cierpiałam z tego powodu, bo dodatkowe kilogramy nie rujnowały mi figury, a poza tym, ja nie z tych co robią dramę z powodu wagi. 

Książę małżonek został uprzedzony, że jak nie chce mieć w domu baby jędzy to ma schodzić mi z drogi. Uwierzył i zastosował się do tej rady, gdy tak zamknęłam drzwiczki kuchennych szafek, że musiał szukać szklarza. Od zawsze denerwowało mnie, że zostawiał szafki otwarte, ale przed wizytą  w naszym domu @menopauzy jakoś dawałam radę to przecierpieć. Niestety, dwie małpy w domu to o jedną za dużo, więc przyszedł czas na zmiany. Mój jednorazowy występ w kuchni przekonał księcia małżonka, że kobiety w stanie wrzenia lepiej nie prowokować. I dzięki mądrości oraz wyrozumiałości księcia małżonka udało nam się przetrwać ten nie najprzyjemniejszy  czas w dobrej komitywie. Przekwitłam, dojrzałam i udało mi się nie skwaśnieć, a nawet, zdaniem księcia małżonka, nabrałam słodyczy. 

Tak sobie myślę, że to moje nabieranie słodyczy było wynikiem tego, że w okresie postmenopauzalnym włączył mi się tumiwisizm. I wszystkie "to nie wypada", "co ludzie powiedzą", "jak ja wyglądam", "to powinnam", "o Boże, co z tym zrobić", zostały daleko za mną. Lubię siebie dojrzałą, a wiadomo, jak człowiek siebie lubi, to i dla innych jest milszy. 

Patrząc w lustro widzę, jak czas zostawia swój ślad na mojej twarzy i ciele, ale niespecjalnie się przeciw temu buntuję. Bo ja jestem za mądra i za wygodna, żeby kopać się z koniem. Cieszę się, że jeszcze nie straszę ludzi (mam taką nadzieję) swoim wyglądem, a reszta jest milczeniem, bo po co gadać o tym, co się psuje, jak naprawić się tego nie da. Lepiej się śmiać i na braki w urodzie dokładać koralików i kolczyków. Ja tak robię i całkiem mi z tym dobrze.


 

Mam nadzieję, że moja córka, podobnie jak ja, nie da się menopauzie i terrorowi wiecznej młodości. A póki co, ona przed menopauzą, ja po menopauzie przez chwilę na scenie robiłyśmy za gwiazdy. 







Spektakl serdecznie polecam. Podobało się nie tylko mi, co było widać po owacji na stojąco.






Na koniec dodaję kilka motywacyjnych rysunków, żebyście pamiętały moje drogie Czytelniczki kto i co jest ważne. Ja tam lubię sobie przypominać, bo wiadomo, że pamięć już nie ta.













 

 

 

 

 


 I na dzisiaj to by było na tyle.

6 komentarzy:

  1. Fajnie Cię zobaczyć:) Super wyglądasz:) Zazdroszczę takiego wsparcia męża... a co do bycia dojrzałą , tak to fajna chwila , fajny wiek ..tak mocno tak bardzo wiemy w kocu czego chcemy i w końcu przestajemy się tak przejmować jak wcześniej...Pozdrawiam obecnie znad morza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi. Mąż faktycznie mi się udał, ale trochę w tym mojej zasługi, bo nie pozwoliłam mu, żeby się popsuł))) Pozdrawiam Ci serdecznie i dziękuję za Twoją obecność.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dzięki Klarko. Przez grzeczność nie zaprzeczę)))

      Usuń
  3. Piekne klimakterium Basienko, ewidentnie ci sluzy , bo wygladasz super 👌👌👌Jeszcze wielkanocne i juz wiosenne zyczenia zdrowia, slonca, radosci i milosci ci przesylam 🌷☀️🌷💝🌷🐣Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, dziękuję za miłe słowa. Ignorowanie czegoś, czego się nie, lubi bywa skuteczne. Nie dałam menopauzie zbyt dużego pola do popisu. Przesyłam buziaczki.

      Usuń