Szukaj na tym blogu

niedziela, 30 kwietnia 2023

O pitoleniu i pieniądzach

Kwiecień zleciał mi nie wiadomo kiedy, bo chociaż niewiele robię, to czas ucieka mi stanowczo za szybko. I tak dzisiaj dotarło do mnie, że to już ostatni dzwonek na złożenie PIT. Rozłożyłam się więc z papierami. Do pomocy wzięłam księcia małżonka, żeby szybciej zliczyć kwity do odliczeń podatkowych, a przede wszystkim, żeby kontrolował, czy nie robię błędów. Pitolenie poszło nam sprawnie, ale książę małżonek nagle się zasępił.

- Coś tak skisł? - spytałam czujnie, bo on coraz częściej przejmuje się byle czym.

- Bo zobaczyłem ile kasy wydajemy na leki. Gdyby nie to, bylibyśmy bogaci - wyjaśnił.

- No wydajemy, ale gdyby nie to, to może już żadne z nas nie miałoby problemu z pieniędzmi, bo umarlaków nic nie rusza. A w ogóle to weź się zdecyduj, bo parę dni temu miałeś się za bogacza, gdy czytałeś, jak celebryci skarżą się na swoje emerytury - powiedziałam. 

- Bo oni wstydu nie mają. Najpierw płacą minimalne składki, potem skarżą się, że nie mogą przeżyć za emeryturę. Co oni sobie wyobrażają, że takie szaraki jak ja dołożą im ze swojej?

- Może lubią labiedzić - przerwałam mu, żeby się nie nakręcał, bo od jakiegoś czasu jest wyczulony w temacie pieniędzy. 

- Ja nie rozumiem, jak tak można - kontynuował. Taki Cugowski zarabiał mnóstwo kasy na koncertach, ma piękną chałupę, wiem, bo zakładałem mu telefon i biadoli, że musi dalej grać, bo mu brakuje na utrzymanie...

- Daj już spokój, ciesz się, że tobie nie brakuje - znowu mu przerwałam, chociaż miał rację.

- Gdyby nie ta apteka byłoby jeszcze lepiej - wrócił do tematu wydatków.

Nie odezwałam się, bo nie lubię międlić spraw, na które nie mam wpływu. Zawsze umiałam cieszyć się z tego co mam i nie mam zamiaru tego zmieniać. Artur ma dobrą emeryturę, bo oprócz długiego stażu pracy doszedł mu dodatek za pracę w szkodliwych warunkach. Ja mam dwa świadczenia, ponieważ oprócz emerytury mam jeszcze rentę inwalidzką z tytułu wypadku przy pracy, więc moje miesięczne świadczenie też jest przyzwoite. Szkoda, że do emerytury nie dolicza się pracy na zlecenie, bo doszłoby mi parę złotych za kilka lat pracy w kolorowych gazetach, ale płakać nie będę. Nie mamy na co narzekać i ja na pewno nie będę, a książę małżonek musi się pogodzić z tym, że w pewnym wieku, żeby żyć trzeba wydawać na leki. Inna sprawa, że to jest granda, że leki ratujące życie są często pełnopłatne i nie wszystkich na nie stać. Cóż, mamy nowy ład i nową moralność. 

W pislandii nawet zbiórki charytatywne nie będą zwolnione od podatku. Właśnie 27 kwietnia opublikowano w D.U. ustawę wprowadzającą to bandyckie prawo. Nóż w kieszeni się otwiera, jak człowiek przygląda się temu, co robią rządzący nieprawi i niesprawiedliwi, którzy na komendę wycierają sobie kolana klęcząc przed ołtarzem. Tfu i jeszcze raz tfu, tfu.

Na koniec mam prośbę. Moje drogie Czytelniczki, jeżeli jeszcze nie rozliczyłyście podatku, dorzućcie się do wsparcia dziewczynki o imieniu Lusia. Tutaj LINK , dzięki któremu możecie bliżej poznać tę dzielną, piękną dziewczynkę.


Pozdrawiam Was wiosennie i bardzo serdecznie. I na dzisiaj to by było na tyle.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz