Szukaj na tym blogu

sobota, 12 stycznia 2013

Film "Matka Teresa od kotów"


















Dzisiaj córka podrzuciła mi film „Matka Teresa od kotów". Tytuł skojarzył mi się ze znanym filmem Kawalerowicza "Matka Joanna od Aniołów", który oglądałam wiele lat temu. To nie jest to film z gatunku lekkich, łatwych i  przyjemnych - uprzedziła mnie Marta. Jednak, znając jej gust, zdecydowałam się, że film obejrzę,  chociaż unikam wszystkiego co przygnębiające.

Reżyser i scenarzysta Paweł Sala pokazuje kilkanaście miesięcy z życia rodziny; matki, ojca, dwóch synów, małej córeczki, jakiejś kuzynki w domu pełnym kotów. Zwyczajna rodzina ani lepsza, ani gorsza niż inne.

Jednak już w pierwszych scenach filmu reżyser pokazuje epilog rodzinnego dramatu. Nie ma epatowania brutalnością, okrucieństwem. Po prostu, „coś” wypada z szafy.

Następnie widzimy w retrospekcji zdarzenia, które poprzedziły tragedię. W chaotycznie poskładanych obrazkach widać szarzyznę życia, niekorzystne sploty okoliczności, problemy psychologiczne bohaterów oddalające ich od siebie i od normalnego życia. W tej rodzinie wszyscy są osamotnieni, mają ucieczkową postawę wobec trudności w kontakcie ze sobą i z bliskimi. Nawet najstarszy syn, który w diaboliczny sposób zdaje się rządzić całą rodziną, też przed czymś ucieka. Jego agresja wobec wszystkich, oprócz młodszego brata, jest wyrazem zagubienia, wyalienowania, rozgoryczenia życiem i ludźmi. Trudno mu współczuć, bo to on jest siewcą zła, ale może należałoby. Jego piętno nie zniknie i już do końca życia pozostanie zakładnikiem nieszczęścia, które się mu przydarzyło i które sam spowodował.

A końcowa tragedia jest tylko skutkiem tych mniejszych tragedii, które zaważyły na życiu tych ludzi. Bohaterowie filmu są jak koty, których pełny jest dom Bielickich, chodzą tylko swoimi drogami, każdy ma swoją tajemnicę. I trudno im pomóc, bo trudno odmienić ich drogę, którą w jakimś sensie sami wybrali. 

Widz zostaje z wieloma pytaniami, bo nic nie jest do końca jasne. Dlaczego tak straszna rzecz przydarzyła się akurat tym ludziom? Czym zawiniła matka, że spotkał ją tak straszny los z ręki synów? Ile w tym winy ojca? Co powodowało starszym synem? Nic nie jest oczywiste, nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Oczywista jest tylko ogromna samotność tych ludzi i śmierć.  

Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli tego filmu, załączam link,