Szukaj na tym blogu

czwartek, 3 stycznia 2013

Nowy rok się zaczął a stare licho wciąż nie śpi

Trzeci dzień 2013 roku zaczęłam od mocnej herbaty, żeby w ogóle przejrzeć na oczy. Za oknem szaro-buro i ponuro. Wiatr szarpie gałęziami i pędzi drobne chmurki po wyblakłym niebie. Pogoda zupełnie nie dla mnie, więc serducho ogłosiło pogotowie strajkowe i dygoce, jak uschnięte liście na czubku rosnącej za oknem lipy. I jak w takich okolicznościach realizować noworoczne postanowienia? Cóż, na razie odpowiedzi brak.

 
Żeby nie marnować czasu wzięłam się za pisanie urzędowego pisma dla koleżanki. Przy tej okazji podniosło mi się ciśnienie, bo pismo dotyczy sprawy z gatunku tych, co podnoszą ciśnienie i odbierają wiarę w człowieka. Wychodzi na to, że oszust w Polsce ma się dobrze i nie straszne mu żadne konsekwencje prawne, bo nie ma chętnych żeby go rozliczyć i ukarać. Politycy wciąż zajęci sobą a obywatel ma sobie ze wszystkim radzić sam. Polski standard.

Dla poprawienia nastroju zrobiłam internetową prasówkę, ale tam też nie znalazłam specjalnych powodów do radości. Politycy lecą starą płytą, media nieustannie zajęte nekrocelebrytką zwaną umownie matką Madzi, wszelkiej maści ekonomiści wieszczą koszmary kryzysowej zapaści w gospodarce, więc strach się bać. Co może taki szarak jak ja? Chyba tylko wziąć przykład z dobrego wojaka Szwejka, który wychodził z założenia, że najlepiej siedzieć w gospodzie, popijać piwko i czekać aż szaleńcy sami się uspokoją i sobie pójdą precz.

I jeszcze wiadomość o śmierci Teresy Torańskiej. Dziennikarki, która jest znana każdemu, kto interesuje się literaturą faktu i ludzkimi historiami. Szkoda wielka i żal. Wybitni odchodzą a następców jakoś brak. Torańska pisała o trudnych sprawach, pokręconych ludzkich losach i zawsze robiła to rzetelnie, bez szczucia i obrażania ludzi. Za to szanowali ją również ci, z którymi było jej nie po drodze.

Oj, nie wesoły ten dzisiejszy wpis, ale może jutro będzie lepiej. Póki co, zajmę się sobą i będę pilnowała szczęśliwości na moim kawałku podłogi.