Wczoraj przeżyłam chwile grozy, bo
mój kręgosłup zwariował i koszmarny ból pozbawił mnie
jednocześnie rąk i nóg. Zaczęło się w niedzielny wieczór od
bólu prawej ręki a w poniedziałek rano obudziłam się z uczuciem,
że ręce i nogi odpadają mi pod własnym ciężarem. Cały dzień
przeleżałam w bólu, walcząc z czarnymi myślami, że tak już
zostanie.
Po ostatnim badaniu MR neurochirurg pocieszył mnie, że żadna operacja mi nie grozi, bo nie można mi pomóc. Wynik nie pozostawia wątpliwości - jest coraz gorzej, torbiele w kręgosłupie rosną jak grzyby po deszczu. Niestety. Zaczęło się od kości krzyżowej a teraz dochodzą do kręgosłupa piersiowego. Muszę się liczyć z tym, że choroba będzie postępowała. Dlatego poniedziałkowe dolegliwości odebrałam jak początek końca. Leżałam więc sobie jak trupek, z rękami złożonym na piersiach, bo najmniejszy ruch rąk powodował trudny do zniesienia ból.
Po ostatnim badaniu MR neurochirurg pocieszył mnie, że żadna operacja mi nie grozi, bo nie można mi pomóc. Wynik nie pozostawia wątpliwości - jest coraz gorzej, torbiele w kręgosłupie rosną jak grzyby po deszczu. Niestety. Zaczęło się od kości krzyżowej a teraz dochodzą do kręgosłupa piersiowego. Muszę się liczyć z tym, że choroba będzie postępowała. Dlatego poniedziałkowe dolegliwości odebrałam jak początek końca. Leżałam więc sobie jak trupek, z rękami złożonym na piersiach, bo najmniejszy ruch rąk powodował trudny do zniesienia ból.
A dzisiaj? Cuda panie, cuda. Czuję
ręce i mogę nimi swobodnie poruszać, z nogami też lepiej,
pozostał mi jedynie kulszowy ból po lewej stronie, ale do niego już
przywykłam. Żeby nie kusić losu zostałam jeszcze w łóżku.
Po wczorajszym dniu jestem bogatsza o doświadczenie, które będę mogła przywołać, gdy znowu będę w obliczu jakiegoś zagrożenia. Strachy na lachy, będzie co ma być, a z rozpaczą i czarnymi myślami można poczekać.
Po wczorajszym dniu jestem bogatsza o doświadczenie, które będę mogła przywołać, gdy znowu będę w obliczu jakiegoś zagrożenia. Strachy na lachy, będzie co ma być, a z rozpaczą i czarnymi myślami można poczekać.
Piszę te słowa, żeby mi się utrwaliło, że; nie
wszystko jest takie jak się na początku wydaje, na strachu problemy
rosną jak na drożdżach, nic nie jest dane na zawsze, nawet tak
oczywista czynność jak poruszanie się, więc trzeba
doceniać to, co się ma tu i teraz.
A teraz, oddalam się dyskretnie zamiatając nogą. Pokręcę się trochę po domu. Trzeba się nacieszyć możliwością
swobodnego ruchu.