![]() |
Billy The Artis |
Straszna ze mnie baba, bo na komentarze odpowiadam po tygodniu, na maile jeszcze później, na blogach nie bywam, ale musicie mi darować, bo siedzę z grabkami pod swoją grzywką i porządkuję wspomnienia, ceruję marzenia i nieśmiało snuję plany. A że strasznie pojemna ta moja głowa i wspomnień mam bezliku to urobiona jestem po pachy. Jednak nie narzekam, bo dobrze mi z tą wiwisekcją na żywym póki co organizmie. Zajmowanie się sobą jest jednak mniej stresogenne niż śledzenie tego co dzieje się na świecie, więc unikam bywania w internecie i interesowania się polityką. Wiem, znowu się powtarzam, ale takie są fakty.
W ramach dzielenia włosa na czworo i szukania magicznych znaków zajęłam się wpływem imienia na człowieka, który je nosi. Każdy ma jakieś imię, z którego jest mniej lub bardziej zadowolony. Rodzice nadając dziecku imię często kierują się modą. W moim pokoleniu było dużo Bożen, Beat, Małgorzat, Ew, Urszul, Grażyn, Halin,Teres, ale Barbar też było sporo. Moje imiona wybrało starsze rodzeństwo. Siostra chciała, żebym była Basią, a brat wolał Anię. Rodzice poszli na całość i dali mi na chrzcie Barbara Anna.
Osobiście jestem przekonana, że imię jednak wpływa na tego kto je
nosi, więc dobrze byłoby brać to pod uwagę zamiast kierować się wyłącznie modą. Moje pierwsze imię, Barbara, etymologicznie pochodzi od słowa barbaros czyli obcy, nie
grek. A ja zawsze czułam się wśród ludzi trochę obco, więc śmiem twierdzić, że coś w tym jest. Kiedy w tomiku wierszy Kazimiery Iłłakowiczówny "Portrety imion wróżebne" przeczytałam charakterystykę imienia Barbara, to
pomyślałam, że to kropka w kropkę o mnie.
"Obca wśród swoich, struchlała zawsze, gotowa z lęku do walki,
bezbronna wobec dziecka, służącej i rywalki,
lubi pokoje, w których słońce na grubych pokładach kurzu leży, lubi ciszę, ciasnotę i mur gruby - tak by było coś na kształt wieży. Szuka męczeństwa, brnie wszędzie, gdzie trud, znój i opór, i patrzy tylko, gdzieby głowę położyć pod topór.
Lgnie do biednych, brudnych, chorych i nieporządnych,
wielbi uczonych i śmieje się cicho z przesądnych.
Rzuca się jak lew w niebezpieczeństwo i lęka się
pająka, myszy i kwiatu
- Barbara męczennica, obca sobie i światu."
Kto mnie zna, ten wie, że taka właśnie jestem.
Kiedy byłam w ciąży nie robiono usg, więc do momentu porodu płeć dziecka była
niespodzianką. Wszyscy nam wmawiali, że urodzę chłopca (bo brzuch miałam
do przodu i nic nie straciłam na urodzie), więc szukaliśmy imienia dla synka.
Wybraliśmy imię Adam. Trochę się zdziwiliśmy, gdy
urodziła się córka. Ja tak byłam zafiksowana, że będę miała syna, że
chciałam poprawiać lekarza. Gdy już wystękałam to moje 355 dekagramowe
szczęście i lekarz oznajmił: "ma pani córkę", raz dwa odpowiedziałam:
to niemożliwe, ja mam syna. "Proszę pani, niech mi pani uwierzy, ja się
na tym znam, ma pani córkę" - powiedział ze śmiechem lekarz, a położna
pokazała mi dziecko. Na wieść, że to jednak nie syn, mąż
napisał mi karteczkę, że cieszy się, że teraz będzie miał dwie
dziewczyny. I, jak dotąd, się cieszy.
Gdy
szukaliśmy imienia dla córki trudno było nam podjąć decyzję, jak ją nazwać. Poszłam więc na łatwiznę i wyręczyłam się dzieckiem. Do
czapeczki wrzuciłam zwitki z imionami, które wraz z mężem braliśmy pod
uwagę, a potem to już wystarczyło włożyć tam rączkę córki i poczekać aż
coś chwyci. Kiedy
złapała zwitek sprawdziliśmy imię, Marta, nie byłam zadowolona, bo Marta
od wiek wieków służąca, ta co się troszczy. To biblijne imię pochodzi z
języka hebrajskiego i tłumaczone
jest jako „pani domu, gospodyni”, ale że w źródłosłowie imienia jest
"marar", czytany jako bycie gorzkim, strapionym, więc
znowu zrobiliśmy losowanie, bo wolałam, żeby to o córkę się troszczono. Przypadek czy nie, ale córka drugi raz chwyciła
papierek z imieniem Marta, więc została Martą. I znowu wszystko pasuje,
bo moja Marta to urodzona opiekunka i troszczy się o wszystkich, a
najmniej o siebie. Jest prostolinijna, uczciwa, wrażliwa, potrafi kochać
i dawać wsparcie, jest gospodarna i umie cieszyć się z małych rzeczy.
Często muszę jej powtarzać: córcia daj spokój, oszczędzaj się, bo cię
zadepczą. Niestety, podobnie jak jej ojciec też się mnie nie słucha.
Mój starszy wnuk ma na imię Daniel, bo
córka chciała nadać dziecku mocne imię, a Daniel to po hebrajsku "nade
mną tylko Bóg" i rzeczywiście, to dziecko od małego udowadnia, że nim
się nie porządzi))) Modlę się, żeby, jak jego biblijny imiennik, pokonał wszystkie lwy jakie spotka na swojej życiowej drodze.
Mój młodszy wnuk też ma biblijne imię. Adam to w języku sumeryjskim "mój ojciec", a w hebrajskim to słowo oznacza "ziemię, rolę". Adam w wierszu Iłłakowiczówny to człowiek prawy, rodzinny i silny. Mam nadzieję, że mój wnuk wyrośnie właśnie na takiego mężczyznę.
Imię mojego męża jest pochodzenia celtyckiego i jest połączeniem wyrazów oznaczających "niedźwiedzia" i "młody, piękny, kwitnący". Art – niedźwiedź, ur – młody, piękny, kwitnący wysoki, szlachetny. No i znowu, coś w tym jest, bo mój Artur jest bardzo szlachetny, trochę niedźwiedziowaty, ochraniający, a kiedyś był młody i piękny.
Żałuję, że gdzieś posiałam tomik z wierszami Iłłakowiczówny, bo mogłabym Wam więcej powiedzieć o wróżebnych imionach. A na pamięć znam tylko wiersz dotyczący imienia Barbara. Trudno, jak znajdę, to wrócę do tematu. I na dzisiaj to by było na tyle.
Kiedyś zapoznałam się z informacjami dotyczącymi swojego imienia. Przeżyłam szok, bo nie byłam przygotowana na takie obejrzenie się "w lustrze". Nie pamiętam, czy kropka w kropkę o mnie, ale podobieństw było nadspodziewanie dużo!
OdpowiedzUsuńSwoim dzieciom nadawaliśmy imiona bez analizy ich znaczenia- po prostu takie, jakie nam się podobały.
Ja też się zdziwiłam, gdy w tomiku wierszy znalazłam swój portret. Bo ja rzeczywiście rzucam się z lęku do walki i od zawsze ciągnęło mnie do ludzi pokręconych, wymagających pomocy. Za mądrymi ludźmi pójdę choćby w ogień, a źle znoszę przesądnych, którzy chętnie wróciliby do średniowiecza byle nie odważyć się na ryzyko wyboru i zmiany. Nawet ta cisza, ciasnota i kurz do mnie pasują, bo ja lubię żyć otoczona książkami i durnostojkami, ale ze ścierką do kurzu latać nie lubię. Także ta Barbara z wiersza to ja.
UsuńNa ile Cię znam, to Twoje imię bardzo do Ciebie pasuje. Jesteś odważna, walcząca, silna mądrą a nie zapalczywą siłą i patrzysz dalej niż tylko na swoje podwórko. Przesyłam Ci serdeczności.
Aż się zaczerwieniłam. Zbyt wysoko mnie wyceniłaś, Abasiu, ale... bardzo, bardzo mi miło, że tak właśnie o mnie myślisz. Serdeczności także.
UsuńMatyldo czytam Twojego bloga od lat, więc trochę Cię znam i śmiem twierdzić, że w mojej ocenie nie ma przesady.
UsuńKiedyś chyba imiona miały większe powiazanie z osobą, ale dziś są raczej nadawane przypadkowo, nie mówiąc o modach...
OdpowiedzUsuńjotka
Ludzie teraz bardzo pilnują się, żeby być na fali, wiec imię też musi być modne. Kiedyś imiona nadawano po członkach rodziny i nikogo to nie dziwiło. Jeszcze parę lat temu nazwanie dziecka imieniem Leon, Mieczysław, Tadeusz, Józef, Antonina, Stefania, Janina, Zofia, to był akt odwagi rodzica. Teraz to jedne z najpopularniejszych imion. Ludzie zajmujący się numerologią twierdzą, że każde imię niesie pewną wibrację, więc ma wpływ na to jaki będzie człowiek, który je nosi. Moim zdaniem coś w tym jest.
UsuńZ ciekawością przeczytałam opis imienia Marta.Myślę ze do mnie pasuje.Pozdrawiam Marta uk
OdpowiedzUsuńTeż serdecznie Cię pozdrawiam.
Usuń