Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 października 2022

Możesz mi wszystko opowiedzieć

źródło: internet
 Rzadko kto nie ma takiego doświadczenia, że stał się powiernikiem dla zupełnie obcego człowieka. Mnie wiele razy zdarzyło się wysłuchać czyjejś bardzo osobistej historii przy okazji czekania w kolejce, w podróży albo podczas przypadkowo nawiązanej rozmowy. 

Zastanawiałam się jaka jest przyczyna, że ludzie mówią otwarcie o swoim życiu komuś kogo w ogóle nie znają. Skąd bierze się ta potrzeba powierzenia obcemu człowiekowi swoich sekretów, wspomnień, żalów? Z samotności? Czy może z tego, że niewypowiedziane głośno tajemnice i niewyrażony ból bardziej ciążą, gdy zatrzymuje się je tylko dla siebie? A obcy człowiek w roli słuchacza jest tylko wentylem, przez który uchodzi ciężar tajemnicy albo trudne osobiste przeżycia. Często bardziej opowiadamy naszą historię sobie niż tym, którzy nas słuchają. Opowiadając łatwiej nam uporządkować pewne sprawy i spojrzeć z boku na to co się nam przydarzyło. W końcu zanim się ucywilizowaliśmy i wtopiliśmy w ekrany telewizorów, laptopów, smartfonów siadaliśmy naprzeciw drugiego człowieka i opowiadaliśmy o swoich sprawach, uczuciach, niepokojach, radościach. Najwyraźniej ta potrzeba wciąż mocno w nas tkwi, więc jak nadarzy się okazja dzielimy się swoim życiem z drugim człowiekiem. Szukamy w jego oczach zrozumienia i uwagi.

Zdarza się że ktoś opowiada o swoim życiu epatując sukcesami i dobrobytem, bo brak mu zainteresowania otoczenia albo koniecznie chce wzbudzić zazdrość i podziw, rekompensując sobie w ten sposób niskie poczucie własnej wartości. Bywa też, że opowiadając o sobie ktoś chce się podzielić ze słuchaczem tym co uważa za wartościowe, pomocne, inspirujące, służące nawiązaniu nici wspólnoty i porozumienia. Bo historie zapadają w nas głębiej niż pojedyncza informacja, a przykład z cudzego życia może się odbić echem w naszym życiu i poprzez rezonans otworzyć w nas nieznane drzwi. 

Wiele razy zastanawiałam się, co stoi za moimi zwierzeniami na blogu, bo przecież piszę tu o bardzo osobistych sprawach. Zrobiła się ze mnie na starość narcystyczna ekshibicjonistka? Chyba jednak nie o to chodzi. Opowiadam swoje historie, bo szukam ludzi takich jak ja, bo chcę zostawić ślad po tych, których spotkałam w życiu i po sobie też. Moje historie są odbiciem mojego życia, ale mogą się komuś przydać. Ludzie są jak lustra - przeglądamy się w sobie.  

Parę lat temu była w Lublinie akcja, w której mieszkańcy mogli przysiąść przy kawiarnianym stoliku do słuchacza (najczęściej do studenta lub studentki) i opowiedzieć swoją historię związaną z miastem.

Pomyślałam, że przecież mogłabym pójść tym tropem i dać komuś szansę wygadania się nie tylko w pociągu, czy kolejce do lekarza. I w mojej głowie zrodził się pomysł, żeby któregoś letniego popołudnia usiąść w kawiarnianym ogródku i postawić przed sobą tabliczkę z napisem: Możesz mi wszystko opowiedzieć; wysłucham, nie będę oceniała, postaram się zrozumieć.  Dziwne? Wiem, ale ja jestem dziwna, więc dlaczego miałabym tego nie spróbować? Potrafię słuchać, nie brakuje mi życzliwości, więc może to byłby dobry sposób na ofiarowanie komuś tego czego mu brakuje. Ale lato minęło mi na zastanawianiu się i nie wprowadziłam swojego pomysłu w życie. Może za rok spróbuję go zrealizować. Na razie musi mi wystarczyć blog i moje historie.

I na dzisiaj to by było na tyle.

16 komentarzy:

  1. Na tym polega dobra terapia- na opowiedzeniu swojej historii i przyjrzeniu się jej niejako z boku.
    Czy każdemu to pomaga? Nie. Dlaczego? Nie wiem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że przegadanie z kimś nurtujących nas spraw pozwala spojrzeć na nie z trochę szerszej perspektywy, ale nie gwarantuje, że to co trudne stanie się od razu łatwe. Jednak czasami powiedzenie na głos o ważnych dla nas sprawach przynosi jednak pewną ulgę. Również serdecznie Cię pozdrawiam Matyldo.

      Usuń
  2. Chroń się i nie pozwalaj przelewać na siebie cudzych klęsk, nieszczęść i okropieństw. Ludzie potrafią opowiadać o tak strasznych rzeczach, że nie da się o nich zapomnieć nigdy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozwalam już robić z siebie ściany płaczu dla kogoś kto kocha narzekać i ubóstwia międlić całymi latami prawdziwe i wydumane nieszczęścia, ale... mam w sobie dużo empatii i chętnie ją wykorzystam, żeby komuś pomóc. Wampirów energetycznych unikam, ale normalnych ludzi nie. Poza tym, jestem bardzo ciekawa innych, więc chętnie wysłucham.

      Usuń
  3. Wlasnie Basiu, przy tym stoliczku moglabys uslyszec rzeczy, ktore spadna na Ciebie i przygniota niepotrzebnym ciezarem... Idea szlachetna, ale mysle, ze w zyciu okazalaby sie bardzo ciezkim brzemieniem. Mysle, ze Twoja zwykla zyczliwosc i wrazliwosc na ludzi sa wlasciwym drogowskazem i prowadza cie bardzo ludzka sciezka, ale mierz sily na zamiary... I dbaj o siebie! 😘Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dodam, ze sama juz nie daje rady robic za " skrzynke odbiorcza" :))Kitty

      Usuń
    2. Kitty, ja już nie daję się wykorzystywać i pilnuję swoich granic, więc raczej dałabym radę. Czas kiedy nasiąkałam cudzymi kłopotami jak gąbka dawno już minął. Teraz już potrafię oddzielić dawanie wsparcia od nadmiernego przeżywania cudzych problemów. Kiedy czuję, że coś mnie przerasta wycofuję się, bo dbam o higienę psychiczną i nie daję więcej niż mam. Z upływem lat jestem coraz bliżej złotego środka. Czuję, że mam w sobie dużo siły, więc mogłabym kogoś podeprzeć. Jednak nie zgodzę się już, żeby ktoś się na mnie uwiesił i chciał więcej niż mogę dać.

      Usuń
    3. Na tym to chyba polega, aby dac wsparcie wtedy kiedy czujemy sie silniejsi od kogos, kogo trzeba podeprzec, ale nie dac sie przygniesc i nie dac sie ciagnac w dol dla towarzystwa, po to zeby komus bylo razniej ... Sa takie osoby, ktorym jest lzej jak zwala swoj ciezar na innych i widza, ze drugiemu czlowiekowi jest tez ciezko... Juz z takimi nie przebywam i nie chlone ich zatrutej aury. Kiedys za to slono zaplacilam wlasnym zdrowiem. A czasem wystarczy tak niewiele, aby komus naprawde pomoc - sam fakt, ze sie odezwiemy, ze zapytamy co u nich, ze damy im odczuc, ze sa dla nas wazni i o nich myslimy 😘

      Usuń
  4. Kiedyś pisałaś o koleżance, którą spławiłaś, bo chciała ci się zwierzać. To może uderz do niej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ależ Ty masz pamięć. Rzeczywiście kiedyś pisałam, że nie chcę w każdych okolicznościach robić za słuchawkę, ale sprawa sprawie nierówna. Koleżanka, która sprowokowała mnie do napisania tamtego posta, miała zwyczaj godzinami międlić prowadzone przez siebie wojny i narzekać na wszystko i wszystkich, mnie ustawiając w roli słuchacza. Powiedziałam dość i nie mam z nią kontaktu. Nie poluję też na ludzi, żeby ich uszczęśliwiać swoim zainteresowaniem, więc nie skorzystam z Twojej rady, ale dziękuję.

      Usuń
  5. Czasem obcy człowiek jest bezpieczniejszy, bo już nigdy go nie zobaczymy. Bezpiecznie. Przyjaciele, rodzina, ukochani....otworzyć się trudno, pokazać bolące strach, bo problem z bliskością i zaufaniem się ma. I mogą ocenić. Albo niedajbuk powiedzieć jakąś bolesną prawdę i zrujnować iluzję ciężko wypracowaną.
    Jedna z opcji Basiu :)
    Z racji pracy słucham różnych opowieści. I czasem widzę jak fantazyjnie barokowe ozdobniki, kryją brzydką, smutną prawdę. Pomysł ze stolikiem ciekawy, ale po co ci to? się zapytam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Też pomyślałam, że obcy człowiek może wydawać się bezpieczniejszy, więc łatwiej pokonać barierę w opowiadaniu o swoich intymnych lub drażliwych sprawach. Pomysł na stolik zwierzeń wziął się z mojej ciekawości innych ludzi. Byłam też ciekawa siebie w tym eksperymencie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też tak mam ale mam też tak,że i inni mnie wysłuchują.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń