Szukaj na tym blogu

wtorek, 1 listopada 2022

I znowu listopad


I znowu listopad z nostalgicznym Dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym. Jak każdego roku odwiedziłam z mężem groby bliskich i tych trochę dalszych. Zapaliłam światełka, postałam, pomilczałam, wróciłam pamięcią do czasu kiedy byli obok. I jak co roku szukałam w sobie zgody na to co nieuniknione a takie trudne. Mijamy.

Za nami zostanie ostatnia rozpacz i troska o tych co będą po nas płakać, ostatnie niezamknięte drzwi... I znowu przypomniał mi się napisany przed wieloma laty wiersz.


A pogoda w tegoroczne święta całkiem nie listopadowa. Było słonecznie , sucho i ciepło, więc wizyty na cmentarzach przeciągnęły się do późnych godzin wieczornych.

Na cmentarnych alejkach kolorowo - groby toną w kwiatach, nic to że całych z plastiku. Tak jest praktycznie; nic nie więdnie i grób wygląda zawsze schludnie. Sama zrobiłam na grób Rodziców wiązankę ze sztucznych jaskrów i lewkonii. Tata lubił lewkonie, miał je w doniczce na balkonie. Kiedy żyła Mama na rodzinnych grobach stały żywe kwiaty, a na Wszystkich Świętych robiłyśmy wiązanki z chryzantem i srebrnej jodły. Po Jej śmierci jakoś tak się utarło, że ze sztucznym wieńcem wygodniej, więc jest jak jest. Wszystko schodzi na psy, bez obrazy dla psów, ale taka jest prawda. Dużo plastiku, szumu, celebry, wygody, a za mało zadumy i ciszy. Moja znajoma zamieściła na FB taki wpis.

Trafione w punkt. Pielęgnujemy tradycję i pamięć o tych co odeszli, ale jakoś tak powierzchownie, jak wtedy gdy jeszcze żyli. Mało sacrum dużo profanum. Przed cmentarzem stoiska z jedzeniem i zabawkami dla dzieci to już norma. Cóż, życie ma za nic cmentarne mury i wkrada się wszędzie gdzie się da.  

Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam kilka zdjęć wieczornego cmentarza. Atmosfera była nieziemska i udzielała się ludziom chodzącym między grobami, bo mówili półgłosem i było dość cicho. Trochę mnie to zaskoczyło, bo zwykle bywało gwarno. Cóż. może wstrzeliłam się w taki moment, a może coś się zmienia.



Jutro Dzień Zaduszny, święto tych, którzy jeszcze nie dostąpili świętości, a są po drugiej stronie. Wybieram się z córką na cmentarze i, choć to głupio zabrzmi, bardzo się na to cieszę. Powspominamy, zapalimy znicze i pobędziemy tylko ze sobą. To ważne, żeby zdążyć być blisko zanim rozdzieli nas czas i będziemy mogli już tylko zapalić świecę, bo świeca tego komu ją stawiamy już zgasła.

Moja ulubiona poetka napisała:

"Umar­łych wiecz­ność do­tąd trwa, do­kąd pa­mię­cią się im pła­ci. Chwiej­na wa­lu­ta. Nie ma dnia,  by ktoś wiecz­no­ści swej nie tra­cił." Dla tych, których grobów nie udało mi się odwiedzić, zapalam wirtualne światełko. 


I na dzisiaj to by było na tyle.

8 komentarzy:

  1. Pieknie napisalas Basiu, potrzebowalam takiego wlasnie spojrzenia na ten dzien....Zapalilam dzis swieczke dla moich bliskich, prawdziwa, zywa, ale z daleka ... Jutro tez zapale. To ich Swieto , takie szczegolne .. I nieprawda jest, ze w ciagu roku nie pamietamy, nie zapalamy swieczek i nie kladziemy kwiatow... Ilekroc przylatuje do Polski odwiedzam cmentarz moich bliskich, i latem i wiosna i zima ... I zawsze pala sie tam swieczki, zawsze leza kwiaty, ludzie przychodza, w rozne dni, w rozne pory roku, czuja taka potrzebe, bo kazdy ma jakas tam swoja szczegolna date, date bolesna , dzien szczegolny, kiedy stracilismy kogos bliskiego... A dzisiaj jest dzien szczegolny dla nich wszystkich i dla nas , dla naszych dusz, ktore pamietaja. A polskie cmentarze sa piekne i niepowtarzalne i nie ma juz takich nigdzie we wspolczesnym swiecie.. Narod, po ktorym nie zostaja cmentarze ani nagrobki , szybko znika z kart historii... Niektorzy wiedzieli o tym tysiace lat temu budujac piramidy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty to w jakim miejscu wspomnimy o tych co odeszli nie ma wielkiego znaczenia, ważna jest pamięć. Cmentarze są bardziej dla żywych niż dla umarłych, bo to tym co żyją potrzebne jest symboliczne miejsce, w którym skończyła się ziemska droga ich bliskich. Ja od dzieciństwa lubiłam chodzić na stary cmentarz przy ul. Lipowej, bo dobrze mi się tam myślało. Nie wiem do końca dlaczego tak mnie ciągnęło w cmentarne alejki, ale rzeczywiście tak było. A zaczęło się od pogrzebu mojego dziadka Michała. Miałam wtedy osiem lat, ale do dzisiaj pamiętam dokładnie całą ceremonię. I to jak bardzo płakałam na widok babci Antoniny, która przy otwartej trumnie żegnała dziadka. Po tym pogrzebie miałam jakąś dziwną potrzebę upewniania się, że grób jest ważny, że dzięki niemu życie dziadka trwa nadal, że zapalane znicze są wiązaniem dwóch światów. Nigdzie bardziej niż na cmentarzu nie można aż tak bardzo tracić i zyskiwać nadziei. Gdy życie mnie mocno przygniecie i czymś się bardzo przejmuję lubię pójść na cmentarz, bo od razu zmienia mi się perspektywa. Człowiek przeżywa "tragedie antyczne" i trzęsie się nad swoim życiem, a to wszystko niewarte jest cierpienia, które towarzyszy naszym ludzkim staraniom. Bo tak naprawdę to: "nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca".

      Usuń
  2. Kiedyś synek mojej koleżanki, Groszkiem zwany, zapytał mamę:
    - mamo, a co jest po śmierci?
    Ona odpowiedziała:
    - nie wiem synku...
    A Groszek na to:
    - a ja wiem, Drugi Świat Żywych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Tata powiedział kiedyś, że obok nas toczy się inne życie, którego nie widzimy i tam ci umarli wciąż żyją swoim życiem. To było dziwne, bo Tata był bardzo pragmatyczny, mocno stąpający po ziemi i żadne egzaltacje nie wchodziły w grę. Co nie zmienia faktu, że przydarzyły mu się dwie historie z gatunku tych nieziemskich. Kiedyś już o tym pisałam. Myślę, że mogło mu się coś takiego przydarzyć, bo był bardzo otwarty na świat i niczego nie wykluczał dopóki nie sprawdził. A przecież wiadomo, że patrzeć też trzeba umieć. I w tym dzieci przewyższają często dorosłych. Ty Aniu widzisz więcej niż większość ludzi, bo pozwalasz sobie wychodzić poza schematy. Mój Tata też to miał.

      Usuń
  3. Pięknie napisałaś Basiu.Bardzo lubię czytać Twoje teksty bo są trafione w punkt i nierzadko przyprawione odrobiną humoru :))) Wiersz bardzo odpowiedni...i ładne zdjęcie ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciepłe słowa. Bardzo się cieszę, że to co piszę dla siebie może sprawić przyjemność innym. Pozdrawiam Cię serdecznie. Wpadaj częściej.

      Usuń
  4. Ja też jakoś lubię listopad - dla zaczyna się rozdziałem pt "pamięć" i paleniem zniczy a później w tych szaroburych dniach my sami potrzebujemy coraz więcej ciepła i światła. Jakoś w tym roku, może ze względu na wyjątkowo przychylną pogodę, zobaczyłam jak silna to jest tradycją z tym odwiedzaniem tłumami cmentarzy. I jak dwa lata temu, w tych dniach niemal siłą, próbowano nam zabrać tą tradycję zamykając 30 października po południu cmentarze a rok temu robiono jeszcze większą szopkę, otwierając dla odmiany punkty szczepień pod hasłem "dołącz do rodziny" co teraz wydaje mi się upiornie śmieszne i zbliżone do klimatów helołinowych. W zeszłym roku akcja szczepień pod cmentarzami była żałosna i wieszcząca koniec masowym szczepieniom - po prostu przegięcie. A u mnie i u Ciebie Abasiu oraz u komentujacych tutaj, z czaserm i wiekiem coraz wiecej głębokich refleksji. Miło poczytać, żę wiecej osób czuje tak samo jak ja...

    OdpowiedzUsuń
  5. Sarando witaj w klubie. Ludzi lubiących listopad nie jest zbyt wielu, więc tym bardziej miło takich spotkać. Ja lubię listopad za jego melancholię. Jak pisał Broniewski: "Całe życie zrywam się i padam, / jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi, / i chwytają mnie złe listopady / czarnymi palcami gałęzi. .... Przelatują, wieją przeze mnie
    listopady chwil, których nie ma... / To-tylko liście jesienne.
    To-pachnie ziemia."
    Hasło zachęcające do szczepień rodem z Gombrowicza albo Mrożka. Cóż, część z tych zaszczepionych dołączyła do rodziny za cmentarnym murem. Z najnowszych, niewesołych informacji to 29 - letni siostrzeniec mojej przyjaciółki właśnie leczy poszczepienne zapalenie mięśnia sercowego. Oczywiście zatwardziałe orędowniczki szczepień z kraju tutejszego powiedzą, że to przypadek i wroga propaganda płaskoziemców. Niech im wiara w farmację lekką będzie skoro są ślepe na fakty.
    Cieszę się, że dobrze Ci na moim blogu, bo odnajdywanie ludzi podobnie patrzących na świat to jedna z moich największych radości.

    OdpowiedzUsuń