Szukaj na tym blogu

sobota, 15 kwietnia 2023

U mnie bez zmian

Szaro, zielono, deszczowo.

Mija kolejna deszczowa sobota. Pada i pada, ale mnie taka pogoda nie przeszkadza. Wprost przeciwnie, odgłos padającego deszczu działa na mnie uspokajająco, wyciszająco. Wzięłam więc parasolkę i poszłam przewietrzyć głowę, przyjrzeć się przyrodzie, która pięknie budzi się do życia.



Lubię ten czas sam na sam ze sobą, potrzebuję go. Słuchając kropli deszczu szemrzących nad moją głową, rozmyślam nad nurtującymi mnie sprawami. Dzisiaj przypomniał mi się wiersz R. M. Rilke`go "Samotność". Powtarzałam go sobie ćwicząc pamięć.


Samotność jest jak deszcz.
Z morza powstaje, aby spotkać zmierzch;
z równin niezmiernie szerokich, dalekich,
w rozległe niebo nieustannie wrasta.
Dopiero z nieba opada na miasta.

Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,
kiedy ulice biegną witać ranek,
i kiedy ciała, nie znalazłszy nic,
od siebie odsuwają się rozczarowane;
i kiedy ludzie, co się nienawidzą,
spać muszą razem - bardziej jeszcze sami:

samotność płynie całymi rzekami .

Lubię wiersze Rilke`go, o chociaż język jego wierszy bywa archaiczny, to emocje są żywe i wyjęte wprost z duszy, bez śladu atramentu. Ciągnie mnie do jego poezji, bo dużo tam słów o miłości, śmierci i egzystencjalnych problemach człowieka, czyli tego co najważniejsze. Ostatnio to bardzo moje klimaty. Im jestem starsza, tym bardziej drążę jaki jest sens i cel mojego życia. A wszystko przez to, że czuję się zmęczona życiem, które przeszło i lękam się tego, które jeszcze przede mną. Męczy mnie to, że miłość i lęk są tak mocno splecione, że właściwie niemożliwe do rozdzielenia, przynajmniej dla mnie. Zastanawiam się na jakim świecie zostawię tych, których tak bardzo kocham? Które z nas odejdzie pierwsze i jak to, które zostanie, poradzi sobie z połową serca? Wciąż mam dużo miejsca na miłość, ale brak mi już siły na lęk. Złości mnie moja ułomność w oddzieleniu tych dwóch rzeczy.


Poezja daje mi oddech, bo pokazuje podobne emocje u innych i przez to czuję się mniej samotna. Poza tym, dobrze mi robi ta ucieczka w pięknie opowiedziane wymyślone światy, które rezonują z tym rzeczywistym, moim. Czuję, że zasklepiam się coraz bardziej w swoim świecie ignorując świat zewnętrzny, który jest taki okropnie rozczarowujący. Nie chce mi się nawet na ten temat gadać. Nie lubię się męczyć, więc melancholijne nastroje równoważę śmiechem i dogadzaniem sobie. Dużo czytam. Wróciłam do prozy I.B. Singera. Powieść "Niewolnik" upewniła mnie, że moje podejście do religii jest słuszne. Wszystkie religie są dziełem człowieka, więc można być głęboko wierzącym nie będąc religijnym.

To tyle informacji w temacie: co u mnie. Bo u mnie, jak widać, bez zmian. Pozdrawiam wiosennie.










I na dzisiaj to by było na tyle.

1 komentarz:

  1. Na szczęście pojawią się też dni w które zajrzy do ciebie słonko :)

    OdpowiedzUsuń