Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 13 stycznia 2025

Koniec lamentów, cieszę się zimą

Jak już pisałam jestem posiadaczką ciężko wypracowanego optymizmu. Ale... czasami ten mój optymizm jest bardzo pesymistyczny. Tak też było w ostatnich dniach, bo dwie moje przyjaciółki bardzo się pochorowały, a trzecia połamała się i była operowana. Skisłam okropnie, że taka czarna seria i to już na początku roku. Strach się bać, co będzie dalej. Próbowałam pomóc, szukając lekarzy, którzy mają wiedzę i serce, co nie zawsze idzie w parze. Mam to szczęście, że trafiam na dobrych lekarzy, ale nie każdy tak ma. Niestety, jedna z moich przyjaciółek dowiedziała się, że za długo choruje przewlekle, więc skończyły się możliwości leczenia i będzie tylko gorzej, drugą lekarze specjaliści podrzucają sobie jak gorący kartofel.

Obie się podłamały, a ja razem z nimi. Serce telepało mi się ze stresu jak furtka na jednym zawiasie i czułam się jak poobijany garnek. I jak tu normalnie żyć? No nie da się tak całkiem normalnie, gdy strach stoi za każdą myślą. A jeżeli nie normalnie, to jak? No tak, jak się da. Ja w takich chwilach robię sobie autorską psychoterapię. Najlepiej mi się myśli na spacerach, więc wkładam buty i idę przed siebie. Pogoda w ostatnich dniach była mało spacerowa, bo wiało, padał deszcz albo sypało śniegiem, ale dla mnie to żaden problem. Chodząc prowadziłam wewnętrzny dialog i oswajałam czarne myśli. Koniec końców po raz kolejny przekonałam się, że mój wewnętrzny ster ustawia azymut, a ja muszę tylko wydatkować trochę energii, żeby się pozbierać.

Dzisiaj jest już lepiej. Połamana przyjaciółka ma bipolarne biodro i jutro wraca do domu. Mam też nadzieję, że nowi lekarze pomogą przyjaciółkom i nie będzie tak źle, jak się wydawało. I tej nadziei będę się trzymać, bo mam coraz gorszą odporność na stres. 

A stres oswajam różnymi metodami, ale nie zawsze z pozytywnym skutkiem. Szymborska pięknie opisała, to co często czuję, ale to, że się wie, nie wystarczy.  

Nic darowane, wszystko pożyczone  

Tonę w długach po uszy.
Będę zmuszona sobą
zapłacić za siebie,
za życie oddać życie.

Tak to już urządzone,
że serce do zwrotu
i wątroba do zwrotu
i każdy palec z osobna.

Za późno na zerwanie warunków umowy.
Długi będą ściągnięte ze mnie
wraz ze skórą.

Chodzę po świecie
w tłumie innych dłużników.
Na jednych ciąży przymus
spłaty skrzydeł.
Drudzy chcąc nie chcąc
rozliczą się z liści.

Po stronie Winien
wszelka tkanka w nas.
żadnej rzęski, szypułki
do zachowania na zawsze.

Spis jest dokładny
i na to wygląda,
że mamy zostać z niczym.

Nie mogę sobie przypomnieć
gdzie, kiedy i po co
pozwoliłam otworzyć sobie
ten rachunek.

Protest przeciwko niemu
nazywamy duszą.
I to jest to jedyne,
czego nie ma w spisie.
 

Równie dobrze, jak spacery i poezja, robi mi pstrykanie zdjęć, więc sobie nie żałuję. 

Zima trochę biała, trochę szara, w szalu niebieskości i fioletu. Piękna.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Przyjaciółka i ja - bombowe babki na świątecznej bombce.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  I na dzisiaj to by było na tyle.

7 komentarzy:

  1. U mnie też rok nie zaczął się najlepiej. No cóż, życie nikogo nie rozpieszcza ponad miarę…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę odmiany losu. Niech szybko wszystko się zmienia na lepsze niż było.

      Usuń
  2. Dziękuję Basiu za wszystko. Piękne zdjęcia robisz. Pozdrawiam. Teresa

    OdpowiedzUsuń
  3. Szymborska jest genialna, a tego wiersza nie znałam, więc tym większa niespodzianka.
    Nasza dusza to protest przeciwko przemijaniu...pięknie ujęta myśl.
    Ta ławeczka na fotografii numer 2... jakby dla mnie ją tam ktoś postawił. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szymborska potrafiła prosto mówić o skomplikowanych rzeczach. Bardzo lubię jej wiersze. Ławeczka stoi nad Zalewem Zemborzyckim. Wpadaj, posiedzimy razem.

      Usuń
  4. Ktoś powiedział- zdrowie to szczęście. Dużo w tym prawdy, można by też jeszcze przytoczyć mistrza Kochanowskiego. Niby medycyna na wysokim poziomie, taka oferta medykamentów, a choroby jak nękały tak nękają. Prywatnie z dzieckiem do dobrego ortodonty- rok czekania, i tak można wymieniać poszczególnych specjalistów, koszmar jakiś.
    Ale zima chwilowo zimowa, chociaż wielu utrudnia życie. Nie wiem jak by to było, gdyby były zimy jak z naszej młodości.
    Widzę Was w tej bombce - super pomysł 👍🏻

    OdpowiedzUsuń