Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fizjonomika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fizjonomika. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 lipca 2020

Fizjonomika, czytanie z twarzy


Weszłam na portal informacyjny i rzuciło mi się w oczy zdjęcie braci Kurskich. Te dwa zestawione ze sobą zdjęcia spowodowały, że zaczęłam porównywać, jak wyglądają i co zdradza ich fizjonomia. Kiedyś czytałam artykuł obszernie omawiający pseudonaukę nazwaną fizjonomika. Przez wieki ludzie zajmujący się czytaniem z twarzy doszukiwali się symptomów, które miały przesądzić o tym, kim dana osoba jest, do jakiej grupy charakterologicznej przynależy albo czy właściciel twarzy będzie miał powodzenie w życiu czy nie. W starożytnych Chinach fizjonomika była częścią medycyny, starożytni Grecy traktowali ją równie poważnie. Pseudonauka nie nauka, ale przecież nie sposób zaprzeczyć, że nasza twarz niczym lustro odbija to, co czujemy, o czym myślimy. Nasza mimika zostawia czytelny ślad, mówiący o tym, czy częściej się uśmiechamy, czy częściej jesteśmy źli. To jak postrzegamy czyjąś twarz wpływa na pierwsze wrażenie w ocenie człowieka.  Za pierwszym wrażeniem często idzie drugie i trzecie, które utwierdza nas, że z tym kimś jest nam nie po drodze lub wprost przeciwnie możemy tego kogoś polubić. Czasami ktoś tak nam nie pasuje, że nie chcemy mieć z nim nic wspólnego, chociaż nic złego nam nie zrobił. Że to niestosowne? Zgoda. I co z tego, skoro podskórnie czujemy, to co czujemy. W drugą stronę też to działa, bo niektórych odbieramy bardzo pozytywnie, chociaż nic o nich nie wiemy oprócz tego, co mniej lub bardziej udolnie wyczytamy z ich twarzy. Co więcej, często ten pierwszy intuicyjny skan okazuje się być tym najbardziej bliskim prawdy. Kiedyś tak wyczułam przyszłą bratową mojego męża, chociaż ani nie byłam do niej uprzedzona, ani nie miałam powodu jej nie lubić. Jednak po pięciu minutach w jej towarzystwie byłam tak pewna, jak nigdy wcześniej wobec nikogo, że jej nie polubię. Nie pomyliłam się, bo potwierdziło się wszystko co wyczytałam z jej twarzy pierwszego dnia. Dla niektórych twarz jest zawsze jedynie przednią częścią głowy, więc o nią nie dbają, godzą się, żeby ją tracić w zamian za jakieś korzyści. Nie pamiętają, że na twarzy, w oczach, uśmiechu i każdym grymasie maluje się nasz charakter, który  stanowi o tym kim jesteśmy, jak żyjemy.

A wracając do braci Kurskich, to gdybyście nic nie wiedziały o działalności obu panów, to patrząc na zamieszczone zdjęcia, z którym chętniej byście poszły na kawę albo wypiły małe piwko?

Zacznę pierwsza, żeby nie było, że tylko Was wypytuję, tym bardziej, że wiem, że większość czytających ani mrumra w komentarzach. No wiem, bo widzę w statystykach ile osób wchodzi na bloga. Ale spoko, ja nie nalegam. Żadnego obowiązku komentowania nie ma. Pełna dowolność, niech każdy robi, jak lubi i kiedy lubi. Cieszę się, że czytacie. Jednak jakby co, to chętnie zapoznam się z Waszym zdaniem.

Fizycznie Jacek może uchodzić za  przystojnego, bo ma  regularne rysy twarzy. Wygląda na pewnego siebie, zdecydowanego i sprytnego, może też mieć wzięcie u przenno-buraczanych panienek, bo ma ten błysk  jurnego parobczaka w oku. Na zdjęciu widać, że to człowiek, który krzyczy: wiem, zrobię, moje musi być na wierzchu, bo ja i jeszcze raz ja. Jarosław  fizycznie wygląda bardziej na wyrośniętego chłopca z nostalgicznym spojrzeniem aniżeli  na mężczyznę w sile wieku. Jest jak taki ciepły, pucaty misiu, który patrzy jednym oczkiem serdecznie i mamy wrażenie, że widzi coś więcej niż koniec swojego nosa. Na zdjęciu wygląda mi na człowieka, który mówi: myślę, rozważę, wybiorę, co uznam za szlachetniejsze. Dlatego mnie bardziej podoba się Jarosław. Lubię myślących ludzi, którzy pozwalają sobie na wątpliwości. Jacek odpada, bo on mi wygląda na takiego, który spryt myli z mądrością. Jarek szlachetniejszy, Jacek sprytniejszy. Także dla mnie wybór był oczywisty.

Z ciekawości przeczytałam też  ARTYKUŁ ale dopiero po tym, jak napisałam posta. O Jacku Kurskim wiedziałam oczywiście więcej, ale są to same niepochlebne rzeczy. A o Jarosławie Kurskim wiedziałam jedynie to, że jest dziennikarzem i ma brata, do którego wstyd się przyznać. 

Na koniec posłuchajcie czegoś ładnego. "Wywar z przywar" to tekst mojego ulubionego Andrzeja Poniedzielskiego, w którym to Andrzeju kocham się od lat. Piosenkę z tym tekstem pięknie zaśpiewał i zagrał zespół Pod Budą.



I na dzisiaj to by było na tyle


Zdjęcie z zalinkowanego artykułu