Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kłotniaspokój. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kłotniaspokój. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 listopada 2011

Mnie życie miłe, ale są tacy, co ryzykują czwartym zawałem za cenę racji

Przychodnia lekarska, bardzo umownie nazywana przychodnią zdrowia, a w niej kolejka do kardiologa. Na niewygodnych krzesełkach siedzi kilka osób w różnym przedziale wiekowym. Kolejka jest niezadowolona, bo pan doktor spóźniony. Na powyższe najbardziej narzekają dwie kobiety, obie mniej więcej w moim wieku.

Z każdą minutą rozkręcają się coraz bardziej, zupełnie jakby to mogło przyśpieszyć przyjście lekarza. Staram się nie słuchać, z niemałym wysiłkiem skupiam uwagę na książce, ale nadaremno, bo jedna z nich sapie jak parowóz, wzdycha i prycha wprost do mojego ucha.

W końcu zjawia się lekarz, ale nie sam, razem z nim do gabinetu wchodzi starsze małżeństwo. Pan doktor oczywiście nie tłumaczy się ze spóźnienia ani z nadprogramowych pacjentów, bo pan doktor jest wychowany, nie wiadomo tylko gdzie i przez kogo.

Teraz prawie wszyscy wyrażają swoje oburzenie i robi się głośno, bo panie, które do tej pory przodowały w narzekaniu, pokrzykują donośnie, nie dając sobie odebrać palmy pierwszeństwa wśród niezadowolonych.

Tak mija prawie pół godziny, bo pan doktor dokładnie bada pierwszych pacjentów. W końcu starsze małżeństwo wychodzi i lekarz wyczytuje pierwsze nazwisko. Z kolejki odzywa się pomruk niezadowolenia a z krzesła podrywa się młody chłopak i pędem leci do gabinetu.

Najbardziej niezadowolona jest pani siedząca koło mnie, tokuje jak głuszec, wsłuchując się w swój donośny głos.
- Granda, jak tak można, dwie godziny siedzę a ten dopiero przyszedł i już wlazł do gabinetu. -Widziała pani?
– Lekarz go poprosił to wszedł- tłumaczę chłopaka, który, jak się wcześniej zorientowałam, miał numerek przed obrażoną kobitą.
- Ten na pewno też po znajomości albo prywatnie. Nikogo więcej nie przepuszczę, jestem chora, miałam trzy zawały.

Nic się nie odezwałam, bo widzę, że sąsiadka coraz bardziej zirytowana. Otwierają się drzwi gabinetu i lekarz wychodzi razem z pacjentem. Dokąd idzie i za ile wróci, nie wiadomo. Kolejka jest coraz bardziej rozmowna i trudno się temu dziwić, bo sytuacja wkurzająca, a dodatkowo jedni nakręcają drugich.

Wsadzam nos w książkę i staram się nie denerwować, bo wiem, że moje jojczenie nic nie zmieni. Do kolejki dobija młoda dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Wygląda mizernie, więc ustępuję jej miejsca, bo reszta chorych tak bardzo jest zajęta złoszczeniem się, że nie zwraca na nią uwagi. Po pięciu minutach wraca lekarz.
- Pani do mnie? – pyta przechodząc koło dziewczyny.
- Ja do kardiologa.
- To do mnie, proszę wejść.
Kobieta, która siedziała koło mnie podrywa się na równe nogi, napiera całą piersią na lekarza.
- Teraz moja kolej panie doktorze – mówi stanowczo.
- Ta pani jest w zaawansowanej ciąży, więc ma pierwszeństwo – ripostuje lekarz.
- Ale ja jestem po trzech zawałach – gotuje się kobita.
- Pani poczeka – mówi niewzruszony lekarz i popycha przed sobą dziewczynę.
Drzwi gabinetu się zamykają a kobieta po trzech zawałach bardzo się stara o kolejny zawał. Czerwona i spocona rozkręca się jak fryga, pomstując na lekarza i ciężarną.
- Niech się pani uspokoi, szkoda pani zdrowia – próbuję ją wyhamować.
- Jak mam się uspokoić? Nie widzi pani, co oni z ludźmi robią? Żyć się nie chce! – pokrzykuje.

Znowu wsadzam nos w książkę, bo jak się babie żyć nie chce i robi wszystko żeby mieć kolejny zawał, to jej sprawa. Mnie życie miłe.