W
pierwszy dzień nowego roku wybraliśmy się z wnukiem na wieczorny
spacer. Obeszliśmy wszystkie kościoły w śródmieściu, żeby
obejrzeć szopki. Chcieliśmy też zrobić zdjęcia pięknych
instalacji świetlnych zdobiących miasto, ale na planach się
skończyło,. Było tak zimno, że szybko padł nam aparat, a te
zdjęcia, które zdążyliśmy zrobić też wyszły kiepsko.
Trochę
zmarzliśmy, więc poszliśmy się rozgrzać do Czeskiej Piwnicy .
Zjedliśmy małe co nieco, żeby mieć siłę na drogę powrotną do
domu. Ja i ślubny najedliśmy się, a Daniel nie, więc zażądał
dokładki. Z trudem udało się nam go przekonać, że następnych
siedmiu pierogów to raczej nie zmieści. Kiedy patrzę ile to
dziecko potrafi zjeść i jak niewiele po nim widać, to trochę mu
zazdroszczę.
To
był bardzo miły początek roku, mam nadzieję, że im dalej tym
będzie lepiej, czego Wam i sobie z całego serca życzę. Duża
buźka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz