Szukaj na tym blogu

niedziela, 20 grudnia 2020

Babka kosmitka w roli anioła

Babka kosmitka w roli anioła

Co tam u was? -  spytałam niezobowiązująco córkę. - Nic nowego. Uczymy się zdalnie. Daniel przerabiał dzisiaj temat aniołów. Miał narysować osobę ze swojego otoczenia, która jest  jak anioł. Narysował ciebie, ale nie jesteś na tym rysunku przesadnie do siebie podobna. Wiesz jak on rysuje, a na dodatek bardzo się śpieszył do kolegi, więc wyszło, jak wyszło. Przyślę ci, to zobaczysz - skończyła i za chwilę w telefonie plumknęło, że mam wiadomość. 

A na rysunku,  babka kosmitka jak żywa, włos rozwiany, uśmiech od ucha do ucha i na nosie najnowsze okularki. Bąbelek mój kochany, babka mu się z aniołem kojarzy, rozczuliłam się.

- Co tam u dziecka? - zainteresował się mąż, który nie może żyć bez wiadomości o swojej córci, ale zamiast sam zadzwonić to przepytuje mnie. 

- Po staremu. Chodź zobaczysz jak Daniel narysował mnie jako anioła.

- Jak to jako anioła? - zdziwił się nie wiedzieć czemu książę małżonek.

- Normalnie, miał narysować osobę, którą postrzega jako anioła i narysował mnie - powiedziałam lekko urażona, że mąż tak się dziwi mojej anielskości. A kto jak kto, ale on chyba powinien wiedzieć, że latam po chałupie bez skrzydeł tylko przez niedopatrzenie, bo normalnie święta ze mnie kobieta.

- Pokaż... No, ma chłopak wyobraźnię. Ale według mnie to na tym rysunku bardziej przypominasz rozczochranego motyla mutanta, któremu wyrosły gigantyczne nogi - ocenił zdolności plastyczne wnuka i mój wygląd.

- W rzeczywistości nie mam aż tak długich nóg, ale mam wystarczająco długie, żeby cię za takie gadanie kopnąć - zagroziłam.

-  Nie złość się, motyle też są fajne - poprawił się, ale nie dałam mu szansy na rehabilitację, bo skończyłam rozmowę. I po cichutku rozkoszowałam się tym, że mój słodziaczek Danielek widzi, jak bardzo go kocham. 

Szczęściara ze mnie, że mam tyle osób do kochania. Los nie raz kopnął mnie w kostkę, ale dał to co najcenniejsze. I jeszcze mogę się cieszyć, że wszystkich, których kocham mam blisko. 

Na koniec słów kilka z innej beczki. Jak wiecie, na Mikołaja dałam wnukom dzierganie przez siebie kominy i nie spodziewałam się raczej wielkiej radości ze strony obdarowanych. Ale spotkało mnie miłe zaskoczenie. Danielowi komin bardzo się spodobał, szczególnie warkocz. A że radość wnuka jest dla mnie ważna, to wydziergałam mu drugi komin i dwie czapki. 

I teraz cała szczęśliwa jestem, bo mi do szczęścia wiele nie trzeba.

 

I na dzisiaj to by było na tyle. 

12 komentarzy:

  1. Cudne te kominy Basiu👌A jako Aniol jestes super - dlugonoga laska👍🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kitty, będę się trzymała tego, że jestem super.😉

      Usuń
  2. Dzierganie sliczne, ale czego sie spodziewac po anielicy..
    A propos znasz ten kawal?
    Jesli nie to juz mowie... dziewczyna siedzi i liczy z iloma chlopakami sie przespala: jeden, dwa, osiem... pietnascie... dwadziescia osiem.... AAAAAAAAAAaa nie lice... :))))
    Natomiast Twoja podobizna w postaci aniola, nie bede powtarzac "anielicy" bo moze mi sie oberwac:))) przypomniala mi rysuek mojego syna w przedszkolu z okazji Dnia Matki.
    A bylo tak...
    Przyszlam odebrac dziecko a ten leci do mnie caly w skowronkach, ciagnie za reke i wola "chodz pokaze Ci jak narysowalem mamusie". Idziemy wiec do sciany gdzie wisi ok. 30 "portretow" wiec pytam "ktory to twoj rysunek?" a moje dziecko mowi "ten najladniejszy" No to patrze po tych najladniejszych i za cholere nie ma bo one sa podpisane, teraz zaczynam od gory i czytam podpisy. Nareszcie jest!!!!
    Na kartce formatu A-4 jest na cala kartke ogromna glowa, wlosy krecone dookola czyli rowniez na brodzie, usmiech od ucha do ucha, nos i... oko... JEDNO oko ale za to tak solidne, ze dziura w kartce wytarta:))) Glowa podparta na dwoch takich dwoch literach L ale odwroconych co uznalam za szyje... I to wszystko w czerwonym kolorze.
    Jak oprzytomnialam z lekka to oczywiscie zaczelam chwalic i sie zachwycac.
    Moje dziecko w tym momencie odetchnelo gleboko z ulga i wydusilo: A pani Renata powiedziala, ze jak narysowalem taka duza glowe to mi sie cala mama nie zmiesci... to dorysowalem nogi! (to te dwie litery L ktore ja uznalam za szyje:)))
    Zabralismy "portret" do domu a tam dziadek (moj tato) pyta "Misiu a czemu ta mama cala w czerwonym kolorze?" "bo nie chcialem czekac na inne kredki" odpowiedzial artysta.
    Kurtyna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znałam tego kawału, ale bardzo mi się podoba. Historia o Juniorze cudna. Moja córka pięknie rysowała i malowała, ale jej syn nie odziedziczył po niej talentów plastycznych. Jednak mnie się ten rysunek podoba, bo uważam, że jest zabawny, a ja lubię się śmiać. 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj ma talent do rysowania i malowanie zdecydowanie po mnie:)) bo jego ojciec pieknie malowal. Do dzis Junior ma dwa jego obrazy, ktore przywiezlismy z nami do Ameryki.

      Usuń
    2. Tobie się trafił talent do składania literek.

      Usuń
  4. Ten cudowny anioł koniecznie w ramkę i na specjalne miejsce :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Postawię sobie ten rysunek na widoku, żeby nie narzekać niepotrzebnie na swoją urodę. Bo mówiąc nieskromnie w naturze jestem ciut ładniejsza niż na rysunku. 😉🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. Anioł to anioł i już!
    Taki komin to świetna rzecz, chyba sobie także zrobię, a co, bo wnuków jeszcze brak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam i grzeję się w tej anielskości. Wnuki są fajne. Chociaż muszę przyznać, że dopóki się nie urodzili, to dziwiłam się koleżankom, którym było pilno do babciowania.

      Usuń
  7. Mysle Basiu, ze ten Aniol juz jest "kultowy". W ramke go i na kazde Swieta niech wam przynosi szczescie 💝💝💝

    OdpowiedzUsuń