Szukaj na tym blogu

czwartek, 17 grudnia 2020

Przedświąteczne nieporządki

Mamy teraz czas, gdy normalni ludzie szykują się do świąt. Panie domu pieką mięsa, pasztety, ciasta, gotują bigosy i lepią uszka, latają po chałupie na szmacie,  jednocześnie planując co, jak i kiedy.  Panowie dbają o to, żeby nie wkręcić się za bardzo w świąteczne przygotowania, więc chętniej niż zazwyczaj biegają na zakupy, ale też bez większego problemu trzepią dywany i wynoszą śmieci. Ludzie obojga płci latają z obłędem w oku za gwiazdkowymi prezentami, bo przecież wypada położyć coś pod choinkę ulubionej rodzinie. W normalnych domach kalendarz adwentowy już prawie zapełniony, lodówki ledwie mieszczą świąteczne zapasy, pierniki dojrzewają, okna błyszczą, kurze wytarte, bałagany uprzątnięte, choinki ubrane. Idą święta i są coraz bliżej. I nawet covid na spółkę z niekochanymi politykami nie są wstanie nadchodzącym świętom bardzo przeszkodzić.

A jak to wygląda w moim domu? No głupio wygląda, ale jaki pan, taki kram.

Dlatego gdy normalni ludzie szykują święta, my robimy siedzisko do przedpokoju.  Bo mąż, który dotąd dużo energii wkładał w odcinanie się od spraw związanych z remontem, teraz właśnie  zapragnął sprawdzić się w roli "bohatera domu". Tak więc zamiast choinki mamy w chałupie  warsztat i lakiernię. Mąż w pocie czoła oddawał się stolarstwu, a  ja robiłam za "podaj młotek" oraz bawiłam się w lakiernika. Dzisiaj będziemy tapicerować i skręcać siedzisko, żeby od jutra, jak dobrze pójdzie, wziąć się wreszcie za przygotowania do świąt.

Dobrze, że mieszkanie jest świeżo odmalowane, to nie grozi mi, że mąż zechce sprawdzić się w roli malarza. Bo wiecie, mój Artur ma fantazję i bywa nieprzewidywalny. Pamiętam jak kilkanaście lat temu poszłam z córką na pasterkę, a po powrocie okazało się, że mąż umalował duży pokój. Gdy wróciłyśmy, to właśnie sprzątał drabinę i folię.

- Czyś ty zgłupiał? Malowanie w święta urządzasz? - zapiałam z oburzenia, widząc oczami wyobraźni te urażone uczucia religijne naszych sąsiadów, którzy widzieli przez okno chłopa skaczącego po drabinie w czasie, gdy rodził  się Jezusek. 

- No, przecież ci obiecałem, że na święta odmaluję pokój - odpowiedział ze stoickim spokojem mój książę małżonek, bo on się nie denerwuje nadaremno. Co więcej, on zupełnie nie rozumie, dlaczego ja się denerwuję. No, dziwna jakaś jestem, przynajmniej zdaniem mojego męża. Mając do wyboru zabić chłopa, czy jakoś się dostosować do jego fantazji, wybrałam tę drugą możliwość. Bo po pierwsze, szkoda dobrego chłopa, a po drugie, już ja mu odpłacę pięknym za nadobne w inny sposób.  Pora kończyć te opowieści dziwnej treści, bo robota czeka. Rysunek z życzeniami dla Was znalazłam w internetowej sieci. I na dzisiaj to by było na tyle.

Ręka pomocnika domowego fachowca

8 komentarzy:

  1. Siostro!!!!!!!!!!!!!!
    Z kazda notka kocham Cie bardziej i bardziej mimo, ze zawsze wydaje mi sie ze bardziej juz nie mozna:)))
    U mnie swieta sa juz od wtorku czyli 15 grudnia czyli od dnia kiedy przyjechal z tygodniowa wizyta Junior, skoncza sie 22 grudnia kiedy to Junior wroci do NYC.
    Nie ma piernikow, nie ma chujenki, okna nie myte i dywany nie trzepane:)))) ale jest nam cudownie razem. Pichce z Juniorem, bo my oboje lubimy i on sie ZNA na gotowaniu, Wspanialy jak zawsze na zmywaku bo on sie ZNA akurat na zmywaniu, czyli robimy wszystko adekwatnie do naszych wrodzonych talentow.
    Z tradycyjnych swiatecznych dekoracji mam SNIEG i bedzie prawdopodobnie przez kolejne kilka dni, bo tym razem jest go az 10cm (???) nie jestem pewna:)) i w domu mam miske z szyszkami oraz bombkami w ktorej na srodku kroluje swiatecznie pachnaca swieczka.
    Wystarczy, jak dla mnie i na moje potrzeby to az za duzo:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. I wice wersal Marla. Święta są po to, żeby być z bliskimi, więc u Was jest wszystko na swoim miejscu. Ja latam pomiędzy chłopem a garnkami, bo udało mi się nastawić gar kiszonej kapusty z mnóstwem grzybów. Od jutra muszę ostro wziąć się do roboty, ale to będzie jutro. Dzisiaj jestem pomocnikiem majstra, więc mogę mieć na resztę wywalone.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chujinkie mam od tygodnia, prezenty pod nia tez juz leza. I swiatelka zaczepilam tasma klejaca do ramy w oknie. Nudzilo mi sie, bo Chlop jakies tam chrascie na ebayu sprzedawal i caly weekend robil zdjecia, potem dawal te ogloszenia i tak zlecialo, ja sama nie wiem jak ten czas sie kurczy, im starsza jestem tym go jakos mniej.
    Z potraw swiatecznych mam w lodowce kapuste kiszona, ktora kupilam bo potrzebowalam sloik litrowy na jablka prazone. Kapuste przelozylam do plastikowego pojemnika po lodach, niech se lezy. Tylko co chwila podjadam bo ja taka kapuste kiszona bardzo lubie.
    A ze swiatecznych "porzadkow" to ja nie korzystam. Mam balagan na biezaco. Zamiast pucowania robie rozpierduche. Na przyklad teraz, za punkt honoru postanowilam sobie w koncu skonczyc szafe, ktora to panowie nam wybudowali w czasie remontu po potopie, czyli grubiej niz poltora roku temu. Historie szafy przemilcze, powiem tylko ze po jakas cholere kazalam panom zostawic gole drewno, ze niby sama pomaluje jak mnie natchnie na jaki kolor. I tak mnie natychalo od maja 2019. W lato udalo mi sie porozkrecac drzwiczki i przygotowac do malowania, znaczy zakupilam pedzel i lakier bo w koncu mnie natchlo na grey limed oak, nie mam pojecia jak to jest po polsku, taki szaro-bialawy kolor drewna. No i od poniedzialku maluje. Syfu nie widac za bardzo bo zamknelam pokoj, ale smrod sie unosi po calej chalupie mimo wietrzenia. Dzisiaj juz dalam ostatnia warstwe i w sobote zaczne skrecac. Sama, bo sama rozkrecilam to sama skrece. A jak Chlop mi zacznie pomagac to bedzie dwa razy dluzej. a potem jeszcze karnisz trzeba bedzie powiesic, ale to juz Chlop bedzie wiercil bo ja sie boje tych wynalazkow. Chce zeby pokoik byl gotowy na swieta, bo to ma byc dla wnuczki, a przyjezdzaja na wigilie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam, że ciągle brakuje mi czasu. Za to mój mąż na wszystko ma czas i żyje tak jakby doba była dwa razy dłuższa. I tu mamy rozdźwięk, bo plany nam się nie stykają. Nie byłam szczęśliwa, że mąż wziął się za robienie mebla tuż przed świętami, ale też nie protestowałam. Lepiej późno niż wcale. Ty odważna jesteś skoro sama rozkładała szafę. Ja co najwyżej robię za pomocnika stolarza.

      Usuń
  4. Basiu, wasze przygotowania sa najbardziej swiateczne 👍🤗!! Takie rzeczy to sie wlasnie zawsze robi na ostatnia chwile - wyobraz sobie, ze ja tez maluje.. zabytkowa komode! Latem chcialam sie jej pozbyc i wywiozlam na wies do znajomego farmera, a tydzien temu tak mnie za nia zal scisnal, ze przekonalam chlopa osobistego, ze bez niej to jednak ani rusz. Farmer usilowal wypchnac znajomym ale nie dsl rady 😬Jest to w zasadzie tzw. sekretarzyk - a teraz u nas kazda powierzchnia do postawienia kompa w cenie. Mam zamiar przy nim pracowac w Swieta, bo jak dobrze pojdzie wszystkie inne pokoje beda zajete🤞🤞🤞A ja sie bede musiala pare razy podlaczyc:) Wiec maluje na moj ukochany kolor czyli : na bialo. Komoda wrocila glownie ze wzgledu na cudne mosiezne bimbajace uchwyty, bo mnie teraz wzielo na bialo-zloto :)) Twoje lapki to wypisz wymaluj moje tyle ze plamy wszedzie biale 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, biały że złotymi dodatkami to moja bajka i tak mam urządzony mój pokój. W kuchni szafki też mam białe. Jedynie w przedpokoju siedzisko, ramy lustra i obrazów mam z dębiny polakierowanej lakierobejca na palisander. Utytłałam się ta lakierobejcą okropnie, bo lustro ma ornament i półka na buty jest ażurowa, ale efekt mi się podoba.

      Usuń
  5. To u mnie też inaczej, niż zwykle, tym bardziej teraz, gdy ogłoszono kolejny lockdown i fajnie mi z tym, bez żadnej spinki.
    Mam już ustrojone, zbędne wywalone, zamrażalnik pełen, ale apetytu brak.
    Mały remoncik toalety i łazienki zaplanowany na styczeń, więc bardziej myślę o zakupie tapet, niż szynki...
    Mój mąż kiedyż zrobił bałagan przed Wielkanocą, bo tylko cos chciał poprawić, a zrobił się z tego remont salonu:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Remontu łazienki współczuję, bo to wymagające zajęcie. Nie wiem, co mężczyzni mają, że potrafią rozmontoeac chałupę tuż przed świętami, ale na pewno brak im wyobraźni. Zazdroszczę Ci braku apetytu, bo ja zrobiłam się strasznie pazerna na jedzenie. Najpierw myślałam, że to po sterydach, ale coś mi się wydaje, że zajadam stres. Ale tym będę się martwić po świętach.

    OdpowiedzUsuń