Diabeł mnie podkusił i obejrzałam dzisiejsze spotkanie "jedynie prawych i sprawiedliwych" w Krakowie, gdzie ogłoszono "obywatelskiego kandydata" na prezydenta Polski. No, taka gupia jestem, bo nie dość, że zmarnowałam dużo czasu, to jeszcze się wkurzyłam. I po co mi to było? Całkiem po nic, ale wciąż mi trudno oderwać się całkowicie od polityki, taka skaza po tatusiu, w którym siedziało polityczne zwierzę. Czas marnowałam na spółkę z księciem małżonkiem, który na starość zaczął interesować się polityką, i potrzebuje partnera do konwersacji.
Na początku obśmialiśmy konferansjera, niejakiego Lucjusza Nadbereżnego, który z emfazą piał dyszkantem peany na cześć słusznie minionej władzy.
- Kastrata tam mają? - zapytał książę małżonek, który jak zwykle spóźniony nie załapał się na początek występu i z przedpokoju usłyszał prowadzącego.
- Daj spokój nie jego wina, że ma taki głos. To młody chłopak, może przechodzi spóźnioną mutację - broniłam pana Lucjusza, bo rzeczywiście takiego głosu i fizjonomii na pewno sam by sobie nie wybrał.
- Może tak być, oni tam w pisie wszyscy trochę zapóźnieni - zgodził się ze mną książę małżonek.
Jak już prezydent Stalowej Woli przestał przekonywać zebranych w jakim raju żyli Polacy przez "osiem ostatnich lat", głos zabrał profesor Andrzej Nowak przewodniczący Komitetu Obywatelskiego, który rzekomo zgłosił rzekomego kandydata obywatelskiego i bezpartyjnego.
- No jaja sobie robią. Jeszcze wczoraj Kaczyński ogłaszał, że zjednoczona prawica wybrała najlepszego kandydata, a dzisiaj robią ludziom wodę z mózgu i wciskają, że to zasługa jakiegoś ruchu obywatelskiego. Jaki on będzie niezależny, skoro jest marionetką Kaczyńskiego? - zirytowałam się.
- Nie denerwuj się, oni mówią do swojego elektoratu, który wszystko kupi, co wodzusie powiedzą - uspokajał mnie książę małżonek. Posłuchałam, ale muszę przyznać, że było trzeba stalowej woli, żeby wysłuchać profesorka bredzisława i Lucjusza z miasta Stalowa Wola.
- Patrz, jak się o nas martwią. My ich nie lubimy, a oni mają pretensje do Tuska, że nas rozczarował i nie spełnia obietnic. No jakie łaskawe pany, tak się troszczą o drugi sort i nie swój elektorat...
- Niech się o mnie nie martwią, poradzę sobie sama - przerwałam wywód księcia małżonka, bo mnie zemdliło od hipokryzji pisolubnych, ale to był dopiero niewinny początek politycznego cyrku.
Ponieważ, albowiem, gdyż... na kongres wtoczył się prezes wszystkich prezesów i wziął wysokie "C" w zakłamywaniu rzeczywistości i sianiu defetyzmu oceniając obecnie rządzących. Bo przecież głupiemu narodowi trzeba wytłumaczyć, że zbłądził, źle wybrał i teraz jest ostatni dzwonek, żeby to odkręcić, żeby Tusk z ekipą nie zniszczył całkiem Polski. I kto to ma zrobić? Oczywiście obywatelski, bezpartyjny Karol Nawrocki, prezydent umiłowany nasz. Bo ludzie chcą człowieka prawego, który skończy wojnę polsko-polską. Prezes wie, bo tak mu pokazały wyniki badań preferencji społecznych.
- Że też ten hipokryta nie udławi się własnym językiem. Jak można tak bezpardonowo łgać? Ma pretensje do Tuska o rzeczy, których sam nie zrobił przez osiem lat swoich autokratycznych rządów. Czy on ma wszystkich za durni, którym wmówi, że białe nie jest białe, a czarne nie jest czarne?
- On gada do swojego elektoratu, a pisowski elektorat nie takie głupoty przyjmował jak prawdy objawione. Wiesz, Kaczyński ciągle mówi o sobie w drugiej osobie i przypisuje innym to co sam robi - uspokajał mnie książę małżonek.
No tak, co racja to racja. Kaczyński już nie raz sprawdził, że ci co go kochają, to wolą, jak on za nich myśli. Wystarczy że rzuci im jakiś ochłap, zamydli oczy Polską dla Polaków, postraszy zgniłym zachodem i już może robić za zbawcę.
A ja wciąż nie mogę pojąć, jak to jest, że ten nienawistny staruch, który niczego dobrego dla Polski nie zrobił, interes partyjny przedkłada nad dobro narodu, wciąż ma rząd dusz i władzę. Bo nie mam wątpliwości, że duża część moich rodaków poleci do urny zagłosować na kandydata wskazanego przez Kaczyńskiego.
Kaczyński rekomendując Nawrockiego na najważniejszy urząd w państwie powiedział, że ten się nadaje, bo ma rodzinę i "nie cofnie się do tyłu". Ludzie i to mówi człowiek wykształcony, z inteligenckiej rodziny, który kilkanaście lat pierdział w uczelniany stołek. Pal sześć semantykę, ale ten ograniczony i nie radzący sobie ze współczesnym światem człowiek ma wpływ na życie milionów ludzi.
Niestety co do Nawrockiego ma w 100% rację, że ten nie cofnie się przed niczym, żeby narzucić innym swoją najmojszą rację. Kiedy zaczęło być głośno, że Nawrocki będzie czarnym koniem prezydenckiego wyścigu, poczytałam trochę na jego temat. I muszę przyznać, że jest czego się bać. A już tandem Kaczyński - Nawrocki to ekstremalne zagrożenie, bo obaj dla realizacji swoich celów nie cofną się przed niczym. Czy naprawdę Polskę stać na to, żeby mieć faszyzującego prezydenta, który bardziej ceni politykę historyczną aniżeli obecne bezpieczeństwo kraju, który dla wielkościowych ambicji podważa sojusze i bardziej szuka wroga niż sprzymierzeńca? Nawrocki w swoim inauguracyjnym wystąpieniu mówi tekstami Kaczyńskiego, ale twierdzi, że jest kandydatem niezależnym. Kto w to uwierzy? Moim zdaniem, mojej Ojczyzny nie stać na kolejnego oszołoma. Ludzie ile można??? Jak długo jeszcze będzie trwał ten cyrk. Naprawdę trzeba po raz kolejny wybrać kogoś, kto potrafi tylko sypać piasek w tryby, żeby potem stwierdzić, że maszyna nie działa? Już najwyższa pora włączyć myślenie, powiązać przyczyny ze skutkami i pogonić tych, co mają najlepsze recepty na cudze życie i nie dopuszczają możliwości, że mogą się mylić. Czy to tak trudno zauważyć, że największą pewność swoich racji mają ludzie z ciasnym umysłem i przerostem ego? Dureń nie ma wątpliwości, on wie lepiej. Nawrocki potrafi płynnie mówić, celnie argumentować, ale ja boję się takich ludzi jak on, bo z daleka śmierdzą fundamentalizmem, nie tylko religijnym zresztą.
Książę małżonek zwrócił mi uwagę jeszcze na jedną rzecz w wypowiedzi Nawrockiego. Otóż Nawrocki bardzo się chwalił pochodzeniem robotniczym i życiem w blokowisku. Coś Wam to przypomina? Wicie, rozumicie, my z dołów społecznych, my prości ludzie... To co, historia zatoczyła koło i znowu trzeba być prostym człowiekiem, bo inteligencka rodzina daje punkty ujemne? Ja tam zawsze wolałam tych, których można zaliczyć do elity intelektualnej, bo wolę równać do mądrzejszych, a nie cieszyć się, że jest wielu głupszych ode mnie. Mam tak po Tacie, który był kierowcą, ale bardzo cenił ludzi wykształconych. Jak usłyszałam Kaczyńskiego, który mówił, że PiS jest polską elitą, to stwierdziłam, że się chłopu pozajączkowało i pomylił elitę z jelitem. A w PiS jest wyjątkowo dużo tego czym wypełnione są jelita.
A tak na marginesie, to przypomniało mi się, że nie raz zarzekałam się, jak żaba błota, że nie będę się zajmować polityką, bo to mi nie służy. I co? I nic, wychodzi na to, że jestem strasznie niekonsekwentna. Ale najgorsze jest to, że Kaczyński wciąż miesza ludziom w głowach. TU JEST POST , w którym pisałam o tym, jak dewastuje polską politykę. Minęło trzynaście lat, a nic nie zmieniło się na lepsze. Dobra, kończę ten wpis, bo szkoda moich nerwów.
Pora na coś miłego. Wczorajszy wieczór, ławeczka, na niebie ptasi koncert i magiczne widoki.
I na dzisiaj to by było na tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz