Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śmiech. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śmiech. Pokaż wszystkie posty

piątek, 10 kwietnia 2015

Stało się

Serniczki, mazurki, babeczki, sałateczki, wędlinki i wszystkie smakołyki z wielkanocnego stołu zemściły się okrutnie za pożarcie zostawiając niechciany ślad na moich biodrach i brzuchu. Szlaczek jasny w drobną pepitkę by to trafił... Spodnie, które przed świętami były luźniutkie, dzisiaj ledwie włożyłam, bo trzeszczały w szwach. Cóż, nie lubię chodzić w przyciasnych ciuchach, więc nie ma wyjścia, trzeba zrzucić nadprogramowe sadełko. 


Spróbuję terapii śmiechem.
























Jak nie pomoże, to będę musiała zrobić sobie szlaban na słodkości. A wtedy schudnę na bank... ze zgryzoty.