Kilka dni temu trafiłam na informację, że 17 września zmarł Winston Groom amerykański pisarz, autor Forresta Gumpa. Film, którego scenariusz powstał na podstawie tej powieści, oglądałam kilka razy i ani razu się nie nudziłam. Książki jednak nie czytałam. Sięgnęłam po nią dopiero teraz, ale za to w ekspresowym tempie. I nie wiem, co lepsze - książka czy film. Różnic pomiędzy scenariuszem filmowym a książką jest dość dużo, ale dzięki temu jest jeszcze ciekawiej. Jeżeli nie czytałyście, to bardzo polecam, bo czyta się szybko, łatwo i bardzo przyjemnie. Szczególnie, jak ktoś, tak jak ja, lubi sobie pofilozofować przyglądając się codzienności. Świat oglądany oczami głównego bohatera jest splotem przedziwnych okoliczności i absurdalnych zdarzeń, a wszystko podlane historycznym sosem. Życiem Forresta rządzi przypadek, ale gdy śledzimy, co za sprawą tego przypadku się dzieje, to nie mamy wątpliwości, że w życiu nie ma przypadków. Chcemy czy nie, nasze życie jest konsekwencją naszych wyborów. Forrest Gump często powtarza, że jest tylko idiotą, ale podejścia do życia mógłby nauczyć wiele osób z dużo wyższym ilorazem inteligencji. Rzucony w wir życia i historii wybiera to, co najcenniejsze: miłość, przyjaźń, wytrwałość w dążeniu do celu, szacunek i życzliwość dla innych. Nie daje się omamić mamonie, lekceważy splendor i blichtr. Historia opowiedziana przez Winstona Grooma wzrusza i bawi, ale też skłania do refleksji nad kondycją ludzkiego życia. Uczy, że "Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi.", ale żeby trafiło się coś fajnego trzeba się postarać. Dobrze by było starać się tak mocno jak robił to Forrest Gump. I na dzisiaj to by było na tyle.