Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prajnanananda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prajnanananda. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 lutego 2013

Niech wróg ci pomoże

 

Kończy się poniedziałek, dla pracujących pierwszy dzień z tygodnia pracy. Ja na dzisiaj skończyłam. Nie żebym była gdzieś zatrudniona, bo w kwestii mojego statusu nic się nie zmieniło. Szanowny ZUS łaskawie przedłużył mi rentę na następne dwa lata, ale zatrudniłam się sama. Co zrobić, nie chcem ale muszem. I tak, ledwie wylazłam z papierów związanych ze sprawami w sądzie pracy a już muszę zająć się kolejną sprawą.

Albowiem, gdyż, ponieważ, wynajęty wielce szanowny mecenas wykazał się dbałością wyłącznie o swój portfel, resztę zaś zostawił swojemu klientowi. Nie chce mi się teraz pisać o szczegółach, bo długo trzeba by wyjaśniać. Może kiedyś opiszę tę brazylianę sądową w reżyserji bratowej Ślubnego, z popisowym numerem wielce szanownego mecenasa, ale nie teraz. Bo po pierwsze nie mam na to czasu, po drugie czuję przesyt.

Ale o czym to ja chciałam.... Jak zwykle zaczęłam od przysłowiowego pieca, ale na bloga weszłam, żeby się podzielić czymś ważnym. To „coś ważne” to słowa mistrza kriya jogii, Prajnanananda. Robiąc sobie małą przerwę, trafiłam w sieci na ten tekst. Nie trzeba interesować się naukami wschodu czy jogą, żeby wynieść z tego tekstu coś ważnego dla siebie, bo przesłanie jest uniwersalne dla każdego, kto chce żyć szczęśliwie.

Cytuję:
”Od narodzin do śmierci zależymy od przyrody, rodziny, społeczeństwa, kraju — w końcu, zależni jesteśmy od stworzenia i stwórcy. Gdy jesteśmy zależni od innych, odnosimy korzyści. Gdy uświadomimy sobie, że nasze istnienie jest niemożliwe bez innych, musimy pomyśleć jakiego rodzaju życiem chcemy żyć. Egocentryczne, samolubne życie, zapominanie o dokonaniach innych osób, chełpliwe chwalenie się naszym sukcesem lub opłakiwanie naszych porażek.
A może chcemy wyrażać miłość i wdzięczność dla dokonań innych dla naszego życia. Osoba pokorna, duchowy poszukujący, żyje życiem ciągłego dziękczynienia. Poszukiwacz prawdy — nawet gdy ktoś go rani — jest tej osobie za to wdzięczny: “Dałeś mi szansę zobaczyć jak jestem silny”. To jest test naszej siły i stabilności.”

Chcę żyć szczęśliwie, widzę mądrość w tych słowach, ale nie mogę o sobie powiedzieć, że odczuwam wdzięczność dla tych co mi szkodzą. Nie mam problemów z docenianiem tych wśród których żyję. Nie jest mi obce uczucie wdzięczności, bo jak słoń pamiętam każde dobro, które mi wyświadczono. Jednak jeżeli chodzi o wrogów, to, z tego co mi wiadomo, mam jednego wroga, który steruje kilkoma osobami, chcąc obrzydzić mi życie. Na początku (całkiem głupio i niepotrzebnie) dałam się podpuścić i weszłam w interakcję, chcąc odpłacić pięknym za nadobne. Na szczęście w porę ustąpiłam pola i przekonałam się, jak dużo można zyskać, gdy człowiek potrafi się uczyć nawet od wrogów. Dzięki temu oszczędziłam sobie negatywnych emocji i nie ma we mnie nienawiści, która, jak powszechnie wiadomo, jest bardzo destrukcyjnym uczuciem. Zauważyłam też, że mój wróg, mimo usilnych starań żeby mi zaszkodzić, przypadkowo mi pomógł.

Poniekąd zawdzięczam jej to, że wzrosło moje poczucie własnej wartości, bo okazało się, że nawet takiej osobie jak ona nie potrafię źle życzyć. Przekonałam się, że jestem zaradna i silna. Uwolniłam się od złości, bo kiedy wnikliwiej się przyjrzałam jej postępowaniu zrozumiałam jej ograniczenia. Ataki na mnie były jej potrzebne, żeby umniejszając mnie mogła poczuć się lepsza, ważniejsza, mądrzejsza. Niech jej będzie skoro tylko na to ją stać.

Zgodnie z radą mistrza Prajnananandajamy wypadałoby podziękować. Może nawet bym to zrobiła, ale obawiam się, że byłaby to z mojej strony hipokryzja. Nie jestem jeszcze na takim etapie rozwoju, żeby czuć wdzięczność. Nie będę latać z transparentem: Kochajcie swoich wrogów. Na razie zadowalam się tym, że widzę, jak mimo woli, pomogła mi dookreślić siebie. To zawsze jakiś początek.