Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą data. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą data. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 grudnia 2011

Nie szkiełko i oko

Robiąc poświąteczny przegląd prasy trafiłam na artykuł dotyczący zasadności obchodzenia obchodzenia Bożego Narodzenia 25 grudnia
Kiedy skończyłam czytać pomyślałam, że fajnie zyskać nową wiedzę, ale we wszystkich sprawach związanych z duchowością, „mędrca szkiełko i oko” są najmniej ważne. 

Zawsze śmieszyło mnie, gdy ktoś sprawy niematerialne usiłował badać i opisywać przy pomocy materii. Sprawy wiary są niemierzalne, więc zamiast szukać dowodów w nauce lepiej zostawić je sercu. Wiedza jest oczywiście bardzo ważna, ale nie ma się co łudzić, że nauka daje odpowiedzi na wszystkie pytania.

Wojujący ateiści lubują się w udowadnianiu absurdalności wiary i religijnych praktyk oraz w szukaniu ostatecznych dowodów w nauce i historii, że Boga nie ma. Jednak choćby pękli, to nic na to nie poradzą, że w człowieku od prawieków istnieje potrzeba duchowości, która wcale nie jest przejawem umysłowego ograniczenia, wprost przeciwnie, prowadzi do rozwoju. Nie da się udowodnić, że Boga nie ma. A czy da się udowodnić, że jest? Na to pytanie każdy odpowiada sobie sam. Jeżeli chodzi o mnie, to nie mam wątpliwości.

I chociaż bardzo lubię wiedzieć, to podpisuję się pod sokratejskim „Wiem, że nic nie wiem”. Nie jestem też fanatycznie przywiązana do jednego sposobu patrzenia na świat. Dlatego nie twierdzę, że moja wiara i sposób jej wyznawania, są jedynie słuszne. Uważam, że to jest moja droga w poszukiwaniu Boga a ilu ludzi tyle dróg. Jak szerzej popatrzeć, to wszystkie religie monoteistyczne mają wspólne założenia i są do siebie w gruncie rzeczy bardzo podobne. Bez względu na to, czy wierzymy w boga osobowego czy bezosobowego rozumianego jako Absolut, to podążamy ku Czemuś, co jest sensem naszego istnienia. Kiedy ateista mówi, że Boga nie ma, to przyjmuje założenie, że wie wszystko a przecież nikt nie wie wszystkiego.

Odbiegłam trochę od tematu artykułu, ale gdybym miała odnieść się do historycznych podstaw wiary chrześcijańskiej, to powtórzyłabym za cytowanym w tekście św. Augustynem: "Nie czytamy w Ewangelii, by Pan powiedział: Posyłam wam Pocieszyciela, który by was pouczał o biegu słońca i księżyca. Chrześcijan bowiem chciał wykształcić, nie matematyków"