Wybrano nowego papieża, papież
przyjął imię Franciszek, życie toczy się dalej.
Mam nadzieję,
że papież Franciszek będzie dobrym pasterzem, który wzorem swoich
patronów św. Franciszka z Asyżu i św. Franciszka Ksawerego,
będzie się skupiał na ewangelizacji i prawdziwej dbałości o
wiernych, a także, ukróci praktyki purpuratów i księży, dla
których Pan Bóg jest tylko dodatkiem do kościelnego interesu.
Mam nadzieję, bo jeżeli Kościół
instytucjonalny się nie zmieni, to coraz mniej będzie w nim
wiernych. Już teraz wielu odchodzi. A ci odchodzący, chociaż
deklarują wiarę w Boga, to nie chcą mieć nic wspólnego z
księżmi, których posługa daleka jest od zasad wiary. Przykładów
złych księży nie brakuje a media robią im darmową reklamę. Moim
zdaniem, jeden pazerny, niedokształcony ksiądz, który chce trzymać
rząd dusz a nie radzi sobie ze swoją duszą, jest gorszy od stu
wojujących ateistów. Z resztą nie jest wykluczone, że gdyby mniej
było złych księży, to ubyłoby też ateistów. Niestety źli
księża nawracający kijem, dający swoim zachowaniem jak najgorszy
przykład, najbardziej krzykliwie „bronią wiary”. Taki o.
Tadeusz Rydzyk, to najzręczniejszy pomocnik Belzebuba. Jednak
większość hierarchów polskiego Kościoła traktuje go jak
nietykalnego. Dlaczego? Czyżby dlatego, że Rydzyk umie robić
pieniądze? A może z obawy, że próby okiełznania Rydzyka
skończyły by się tym, że ten zręczny manipulator odwróciłby
się od KK i stworzyłby swój własny kościół? W Polsce nie
brakuje ludzi sfrustrowanych, wykluczonych i przepełnionych
niechęcią do bliźnich. I to oni są oddanymi fanami o. Dyrektora.
Jest też paru biskupów, którym ewangelizacja myli się niechętną
człowiekowi dyktaturą. Dlatego są tacy co odchodzą od wiary, bo
nie widzą dla siebie miejsca w Kościele, w którym łatwiej jest o
pogardę aniżeli o miłość.
Mniej mówi się o tych kapłanach,
którzy żyją zgodnie z zasadami wiary chrześcijańskiej. Dobro
gorzej się sprzedaje, nie jest nachalne, więc mniej o nim słychać.
A przecież jest wielu księży, którzy zasługują na to, żeby
nazywano ich kapłanami. Co znamienne, oni nie namawiają do walki w
obronie wiary, nie widzą wszędzie spisku, kierują się miłością
a nie suchą doktryną, szanują wierzących na równi z
niewierzącymi, są otwarci na dialog i w każdym człowieku szukają
dobra. To właśnie tacy księża są nadzieją Kościoła, bez nich Kościół nie ma racji bytu.
Jeden z nich to ks. Wojciech Lemański.
Gdyby jemu podobni mieli władzę w Kościele, to kondycja KK byłaby
o wiele lepsza, można nawet powiedzieć o niebo lepsza.
Oto link do tekstu
ks. Wojciecha Lemańskiego i wiersz, który chętnie przekazałabym nowemu papieżowi.