Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Minął tydzień

-->


Od ostatniego wpisu minął tydzień. A ja zgodnie z deklaracją odstawiłam na bok egzystencjalne smutki i zajęłam się bieżącymi sprawami. Tak się składa, że właśnie tu i teraz - czyli nasza codzienność – jest najważniejszym miernikiem jakiej jakości jest nasze życie. Moje pozytywne nastawienie oraz niechęć do przejmowania się wszystkim naraz, zakłóciło skrzeczenie rzeczywistości. Sprawa sądowa, która miała skończyć się w ubiegłą środę, ma wyznaczony kolejny termin. Mówi się trudno. Pismo końcowe napisałam, rozkminiłam, to co namieszał adwokat, a teraz będzie co ma być. Ten problem jest dla mnie zamknięty. Przynajmniej na razie.

Reszta tygodnia upłynęła mi spokojnie. Ślubny wybył na kilka dni z domu, więc miałam całe mieszkanie dla siebie. Zamykając za sobą drzwi domu, na te parę dni przestawałam być stworzeniem stadnym i stawałam się pustelnicą na godziny. Fajne uczucie. Cisza, przerywana tylko tykaniem zegara albo dźwiękiem telefonu, działała kojąco i regenerująco. Zwłaszcza że już nie pamiętam kiedy byłam sama ze sobą w takich okolicznościach. Przekonałam się, że rację mają ci co mówią, że czasami dobrze jest pobyć tylko w swoim towarzystwie.

Wiosna przyszła już chyba na dobre, więc najwyższy czas przejrzeć szafę i wymyślić jak starą garderobę wystylizować na nową lepszą wersję. Mam w tym wprawę, bo od lat robię coś z niczego, więc powinno się udać. A mając do pomocy takiego stylistę, jak na załączonym obrazku, wszystkiemu dam radę.


Babciu, jeszcze tylko pomyślę która torebka będzie dla ciebie lepsza

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Chcesz żyć? To leć ..........


















Zaczął się nowy tydzień, więc najwyższa pora otrzepać skrzydełka ze starych smutków, zadrzeć do góry ogonek i polecieć.... zdobywać to co potrzebne do życia. Bo w życiu obowiązuje prosta zasada – chcesz żyć, to musisz walczyć. 

W czarne dołki wpada każdy, ale rzecz w tym, żeby nie siedzieć w nich zbyt długo, nie napawać się własnym nieszczęściem, nie ignorować faktu, że życie toczy się dalej. Ten pan na zdjęciu poniżej aż się prosi, żeby dostać solidnego kopa. I pewnie dostanie.

znalezione w sieci














sobota, 13 kwietnia 2013

Trudno mi.... smutno mi

-->
skamieniała (zdjęcie znalezione w sieci)

Ostatnie dni wyciągnęły na wierzch spychane do nieświadomości ostateczne z ostatecznych pytań, ostateczne z ostatecznych lęków. Bardzo boleśnie przeżyłam ostatnie pożegnanie, chociaż Beata nie była mi aż tak bliska, żeby jej odejście tłumaczyło kompletną rozsypkę w jakiej się znalazłam. To, o co chodzi, że jest tak źle? O to, że wciąż mam pod powiekami obraz  Emi stojącej obok trumny, z daleka od innych, z twarzą skamieniałą z bólu, ale bez najmniejszego grymasu cierpienia, bez śladu łzy? O świadomość, że kiedyś moja Marta będzie pogrążona w tej samej otchłani, pilnując, żeby dobrze zacementowano schowek na ostatnie pudełko, w którym znajdzie się to, co ze mnie zostanie?  Czy to to nie daje mi spokoju? Nie wiem, ale myślę o tym teraz najczęściej.....

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

________________________

Beata - skończyła dzisiaj swoją ziemską drogę. Niech spoczywa w spokoju.