Przeszłam się dzisiaj ulicami mojego miasta i przy okazji obejrzałam sobie plakaty wyborcze. A na plakatach kandydaci i kandydatki szczerzą się pokazując pełny komplet uzębienia i przekonują mnie, że nikt tak, jak oni, nie zadba o moje interesy. Tyle, że jakoś im nie wierzę. Wielu z nich miało już okazję mnie uszczęśliwić w poprzednich kadencjach i co, i g….o. Owszem zadbali, ale wyłącznie o siebie.
W moim mieście likwiduje się ostatnie zakłady pracy, żyje się coraz biedniej a p-osły do następnych wyborów mają to tam gdzie kura jajo. Za to, kiedy przychodzi czas wyborów znowu padają obietnice rozwoju regionu, zrównania szans itp., itd. I tak, wkoło Macieju. Mam dość. Przejadł mi się ten chocholi taniec.
Pójdę na wybory i zagłosuję na Palikota, lepiej może nie będzie, ale śmieszniej z pewnością. Że co? Że to nieodpowiedzialne? Możliwe, ale czy głosować na partię Kaczyńskiego, to odpowiedzialne i mądre? Nie sądzę. Poza tym wolę kogoś, kto robi z siebie idiotę aniżeli idiotę, który robi z siebie męża stanu. PO mnie nie uszczęśliwi, bo nie jestem klasą posiadającą. SLD gra zgranymi kartami i nie może się zdecydować, czy opłaca się mu być bardziej na lewo czy może trochę na prawo, więc stoi w rozkroku a tak daleko się nie zajdzie. PSL zawsze dogada się z tymi, co przy korytku, więc na nich też nie zagłosuję. Kto zostaje? Wychodzi na to, że pierwszy do wsadzania kija w szprychy tj. Palikot.
Jestem kobietą, która ma już życia popołudnie, ale starość ignoruję na ile się da. Tytuł bloga odnosi się do tego, że jeżeli popatrzymy na życie jak na górę, to ja już schodzę ze swojej góry, a kto chodził po górach wie, że schodzi się trudniej. Jednak smęcę umiarkowanie, bo wolę się śmiać. A że potrafię się śmiać również z siebie to powodów do śmiechu mi nie brakuje. Na blogu piszę o swoich i nie swoich potyczkach z życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz