Komedie
romantyczne przyprawiają mnie o ból zębów, na melodramatach się
męczę, historie z cyklu „kocha nie kocha, Stefan czy Zocha”
mnie nudzą, ale prawdziwie głęboka miłość niezmiennie budzi
mój zachwyt i uwielbienie.
Znalazłam
taką piękną historię o dwojgu ludzieńkach, miłości, Bogu,
życiu, pasji. Na razie zapisuję na blogu link do artykułu, a
książkę „"Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara"
autorstwa Barbary Gruszka-Zych.” już zamówiłam w księgarni wysyłkowej,
więc po świętach będę mogła
przeczytać pełną wersję tej historii.
A
póki co cieszę się z mojej miłości i jestem wdzięczna losowi,
że mi ją dał. Przyjemnie pomyśleć, ze ma się wielki skarb,
który można wciąż od nowa przyjmować i wciąż dzielić go z
innymi. Miłości na te świąteczne dni i
wszystkie kolejne – życzę Czytelnikom mojego bloga.
Na
koniec trochę muzyki Wojciecha Kilara, moje ulubione walce.
obrazek złowiony w sieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz