Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygotowania do świąt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygotowania do świąt. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 grudnia 2020

Przedświąteczne nieporządki

Mamy teraz czas, gdy normalni ludzie szykują się do świąt. Panie domu pieką mięsa, pasztety, ciasta, gotują bigosy i lepią uszka, latają po chałupie na szmacie,  jednocześnie planując co, jak i kiedy.  Panowie dbają o to, żeby nie wkręcić się za bardzo w świąteczne przygotowania, więc chętniej niż zazwyczaj biegają na zakupy, ale też bez większego problemu trzepią dywany i wynoszą śmieci. Ludzie obojga płci latają z obłędem w oku za gwiazdkowymi prezentami, bo przecież wypada położyć coś pod choinkę ulubionej rodzinie. W normalnych domach kalendarz adwentowy już prawie zapełniony, lodówki ledwie mieszczą świąteczne zapasy, pierniki dojrzewają, okna błyszczą, kurze wytarte, bałagany uprzątnięte, choinki ubrane. Idą święta i są coraz bliżej. I nawet covid na spółkę z niekochanymi politykami nie są wstanie nadchodzącym świętom bardzo przeszkodzić.

A jak to wygląda w moim domu? No głupio wygląda, ale jaki pan, taki kram.

czwartek, 22 grudnia 2011

Przedświąteczne dialogi menopauzy z andropauzą

Święta coraz bliżej, więc ogłosiłam w domu świąteczny alert i zabrałam się za przygotowania. 

Jednak moja kondycja siadła sobie w kącie i ani myśli się ruszyć, więc przygotowania wloką się jak wół po całodziennej orce w polu.

Moje ślubne szczęście, też nie wyrywa się do roboty i ogólnie narzeka na kondycję. Wszystko, co musi zrobić, budzi w nim opór. Kiedy go o coś proszę, to nie mam wątpliwości, że wyrządzam mu wielką krzywdę. Czasami jeszcze nie zdążę powiedzieć, o co mi chodzi a ślubny już patrzy na mnie z żalem w oku i jękiem na ustach. Do tego wszystkiego zrobił się bardzo… no nie wiem jak to nazwać, powiedzmy rozmodlony i wzywa imienia Najwyższego częściej niż niejedna pani z kółka różańcowego.

– Artur utrzyj chrzan.
- O Jezuuuu.


- Artur odcedź barszcz, bo nie podniosę tego wielkiego gara.
- Bożee kochany. Teraz???
- Nie, po świętach.


- Artur wytrzep dywany.
- O Boże, po co trzepać przecież niedawno trzepałem.


- Artur wynieś kapustę na balkon.
- Później wyniosę.
- Żadne później, muszę mieć w kuchni miejsce.
- Boże święty, nie można spokojnie posiedzieć.


- Artur poukładałbyś swoje klamoty, bo spod tej sterty już biurka nie widać.
- Jezu kochany, co ci to przeszkadza, że na moim biurku leżą moje klamoty?
- Kogo pytasz? Mnie czy Jezusa? Bo jeżeli mnie, to ten śmietnik mi przeszkadza.
- Boże, coś ty taka złośliwa?
- Skoro startujesz na męczennika, to robię co mogę żeby ci pomóc, szczęście ty moje.
- To się nie staraj, sam sobie poradzę.

Na tym skończyliśmy naszą małżeńską konwersację. Zobaczymy co będzie jutro, bo święta jeszcze w polu.