Szukaj na tym blogu

wtorek, 12 stycznia 2021

Audiobooki i terapia zajęciowa

Dni nowego roku biegną szybko, a ja usilnie staram się nadać im jakiś sens. Nie jest łatwo, bo życie w strachu paraliżuje, a informacje ze świata budujące nie są. Dlatego postanowiłam, że dla higieny psychicznej odetnę się na jakiś czas od świata. W tym celu zrobiłam sobie szlaban na internet i wszelkiej maści programy informacyjne. Zamiast siedzieć w internecie zamotałam się we włóczki i mam taką terapię zajęciową. Słuchając audiobooka "Miasto utrapienia"  Jerzego Pilcha wydziergałam dla córki czapkę i komin w kolorze pięknego indyjskiego różu. Niestety na zdjęciu wyszedł strasznie pinkowy. Dlatego poniżej zamieszczam drugie zdjęcie, na którym widać ładny kolor i ładnie zamaskowaną właścicielkę czapki.


Ale tak się rozkręciłam w produkcji czapek i szalików, że zrobiłam córce kolejną czapkę w kolorze makowej czerwieni. 


W pasmanterii było mnóstwo dobrych gatunkowo wełen w pięknych kolorach, więc trudno mi było wyjść bez zakupu chociaż kilku motków. Tylko cena powstrzymywała mnie przed wykupieniem połowy sklepu. Niestety dobrej jakości wełny sporo kosztują. 

Trochę dla rozpusty, a trochę żeby uszczęśliwić dawno niewidzianą przyjaciółkę, wydłubałam z cienkiej wełenki jeszcze jedną czapkę, tym razem kremową z kfioteckiem. No taka terrorystka  czapkowa jestem. 

Pomyślałam też o sobie, bo o sobie nie powinno się nigdy zapominać. Długo się tego uczyłam, ale w końcu się nauczyłam. Dlatego włączyłam kolejny audiobook Pilcha, tym razem "Spis cudzołożnic" i zaczęłam robić dla siebie sweter z pięknej optymistycznie zielonej wełenki.



Niestety włóczka okazała się mało wydajna, więc musiałam kurcgalopkiem lecieć do sklepu, żeby dokupić przynajmniej jeden motek. I tu spotkała mnie niemiła niespodzianka, bo innym też się ten kolor spodobał i już  dla mnie nie wystarczyło. Poskrobałam się po głowie i zamiast zielonej dokupiłam kilka motków granatowej. Sweter będzie dwukolorowy i może jeszcze zrobię do niego czapkę. A co, jak szaleć, to szaleć. Nie widzę przeciwwskazań))) Żeby nie bawić się sama, wymyśliłam też zabawę mężowi. Zaprojektowałam nowe lustro do przedpokoju i dotąd wychwalałam zrobione przez męża siedzisko aż wykiełkowała w mężu ambicja, żeby znowu zostać "bohaterem domu". I teraz obydwoje mamy co robić. 

A wracając do Jerzego Pilcha, to całkiem niepotrzebnie tak szybko umarł. Lubiłam jego powieści i felietony. Interesująco przeplatał prozę życia z humorem i filozoficzną zadumą. Wydawał się być sympatycznym i życzliwym człowiekiem. Po wielu latach zmagań udało mu się pokonać alkoholowe uzależnienie. I kiedy już mógł żyć spokojniej, to zachorował na Parkinsona a potem dostał wylewu. Bo życie to suka co gryzie, jak ci się wydaje, że już ją oswoiłeś. I na dzisiaj to by było na tyle.


23 komentarze:

  1. Basiu pięknie dziergasz...bardzo ładne czapki.Jestem pod wrażeniem :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna terapia zajęciowa, stosuję podobną:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ruszamy rękami, to w głowie się szybciej układa. Powodzenia w dzierganiu.

      Usuń
  3. Ja tez sobie znalazlam terapie - spotykam sie z ludzmi. Tak z zywymi ludzmi, na zywo a nie przez jakies Zoomy, z ludzmi, ktorzy nie boja sie dotyku, ktorzy na powitanie i pozegnanie potrafia sie uscisnac a nie pomachac z odleglosci 3 metrow.
    Jeszcze sa tacy ludzie wiec wykorzystuje kazda chwile zeby sie nimi nacieszyc.
    Nie zabraniam nikomu bac sie, bo to bardzo indywidualna decyzja wiec mowie od razu jak sie boisz to nie przychodz ja to rozumiem i szanuje... wiekszosc mowi ze teskni za zwyklym usciskiem drugiej osoby, ale tez... strach jest silniejszy.
    No coz... nie moja to sprawa jak ktos wybiera takie zycie to ma do tego prawo.
    Syn i synowa Wspanialego tez sie boja wiec nie widzielismy wnukow juz od ponad roku... serio nie moja to wina. Ja mam w to miejsce dziecko najblizszej sasiadki co prawda mala Dora jest ciagle za mala na nawiazanie prawdziwych kontaktow ale lepsze to niz nic.
    Troche mi zajelo czasu zanim wymyslilam co by tu robic, zeby sie jakos odnalezc w nowym miejscu, zeby nawiazac jakies nowe znajomosci... no i wymyslilam. Zapraszam ludzi na ciasto (tak, pieke osobiscie) na kawe, na lampke wina, kieliszek nalewki wlasnej roboty - do wyboru i na pogaduchy, na smiech, na radosc z daleka od idiotycznych wiadomosci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietna terapia Star! Robilabym dokladnie to samo, gdyby nie fakt, ze u nas jest to juz w tej chwili czyn kryminalny! Spotykanie sie z kimkolwiek spoza wlasnego domu jest zabronione, mozna sie spotkac na powietrzu ( w poblizu domu tylko) z jedna osoba i to w odleglosci 2m, Nie wolno w zasadzie podrozowac dalej niz 5 mil od domu ( model australijski tuz tuz). A najciekawsze jest to, ze przy praktycznym lockdownie w calym kraju trwajacym od miesiecy, te ich statystyki rosna i rosna jak nakrecone... Skad sie biora te masy " zarazonych" ( czyli de facto pozytywnych na tescie, nie chorych!) , skoro zyjemy w separacji od miesiecy - oto jest pytanie. Jak powiedzial Einstein : " Powtarzanie wciaz i wciaz tego samego - i oczekiwanie innych rezultatow - to szalenstwo". Ale w tym szalenstwie jest metoda - zamkniecie ludzi w klatkach i przykrecanie sruby bedzie trwalo , bo marchewka na kiju jest szczepionka, ktora pewnie ma byc kluczem do wyjscia na wolnosc.

      Usuń
    2. Dzieki Kitty, dlatego wlasnie robie to poki moge. U nas ponoc jest limitowana ilosc osob ktore mozna zaprosic jednorazowo, ale nie mam pojecia ile to jest, bo mnie to po prostu nie interesuje. Nie mam az tylu znajomych tutaj zeby zrobic zjazd na 80 osob, wiec sa to spotkania w grupach 4-5 osobowych gora. Na szczescie mam latwosc nawiazywania kontaktow, Wspanialy sie uczy:))) Pojechalam z nim do auction home odebrac jakies duperele, ktore wylicytowal i wyjazd zakonczyl sie zaproszeniem jednego z urzednikow oraz jego zony na "drobne pogaduszki". Sympatyczni ludzie i mysle, ze znajomosc rozkwitnie z wiosna. Na przelomie lutego i marca maja przyjechac nasze sasiadki z Astorii z dziecmi. Juz sie nie moge doczekac ich wizyty, co prawda to bedzie az 8 obcych wiec beda spac w pobliskim hotelu, ale wiekszosc czasu spedza u nas. Takie sa plany chyba ze to truchlo, ktore za tydzien ma zostac oficjalnie prezydentem pozamyka wszystko to wtedy moje plany tez sie pojda ruchac.
      Musze sprostowac mala informacje z Twojego komentarza.
      To co wstrzykuja ludziom to NIE jest szczepionka. Szczepionka z definicji powinna chronic przed zarazeniem konkretna choroba/wirusem. To co ludziom wstrzykuja NIE chroni, a tylko minimalizuje objawy, czyli w dalszym ciagu masz nosic maske na pysku, utrzymywac odleglosc 2 metrow i tylko jak zachorujesz to bedziesz mniej smarkac. Slowem ten treatment produkuje liczbe bezobjawowych, do tej pory bezobjawowymi nazywalo sie ludzi zdrowych teraz beda to ludzie naprawde zarazeni. Celem jest doprowadzenie do jak najwyzszej ilosci chorujacych oraz nadzeja ze wiekszosc nie przezyje. Co jest bardzo mozliwe, bo przypadki smiertelne po otrzymaniu zastrzyku juz sa tylko sie o nich nie mowi w oficjalnych mediach. Ach dodatkowo rzekoma szczepionka nigdy NIE zostala zatwierrdzona przez FDA zostala jedynie "warunkowo dopuszczona do uzytku" czyli w dalszym ciagu jest na etapie eksperymentu. Wszyscy ci, kotrzy poddaja sie teraz "szczepieniu" sa tylko krolikami doswiadczalnymi na wlasne zyczenie.

      Usuń
    3. Star, wszystko sie zgadza. Oprocz tego dodac mozna, ze szczepionka nie chroni przed transmisja, czyli przenoszeniem sie wirusa z czlowieka na czlowieka, a jest promowana jako srodek do zakonczenia" pandemii". Jak komus sie wydaje, ze po zaszczepieniu sie znikna restrykcje i nagle bedzie " wolny" i bedzie mogl zyc dawnym zyciem to jest w bledzie. Restrykcje nie znikna , byc moze to co teraz mamy jako system " stref" przejdzie na pojedynczych ludzi , bedzie segregacja na " lepszych i gorszych", mniej i bardziej uprzywilejowanych. O wolnosci mozna zapomniec. To co opisalas jako " szczepionke" to jest preparat genetycznie zmodyfikowany Pfizer'a ( mRNA) , ktory w tej chwili podaja w Stanach, Polsce , UK i czesci Europy. Tu jest jeszcze alternatywa : szczepionka oxfordzka Astra-Zeneca , ktora robiona jest w podobny sposob jak ta zwykla na grype , czyli tradycyjnie - nie ingeruje ona bezposrednio w nasze DNA i byc moze nie wywola tak powaznych skutkow inuszkodzen, jakie moze wywolac szczepionka genetyczna - ktora dziala na podobnej zasadzie jak produkowanie zywnosci GMO. Malo tego, czesc zapisu genetycznego jest patentem firmy ja produkujacej czyli Pfizer, Moderny itp - w przypadku polaczenia sie modyfikowaneho RMA z naszym DNA patent staje czescia naszego ciala - w zasadzie w tym wypadku stajemy sie w czesci wlasnoscia firmy P albo M. W jaki sposob moze to byc wykorzystane w dobie technologii, ktora ma na celu transhumanizm, czyli polaczenie ludzi z komputerami ( biokomputerami)... ?

      Usuń
    4. Kitty czytam i sie smieje, bo ja sobie nie radze tak dobrze z tymi fachowymi terminami po polsku. Ja to wszystko moge wylozyc po angielsku ale po polsku nie znam juz tego slownictwa. Super to wyjasnilas, jak czytam to oczywiscie rozumiem ale jak bym miala powtorzyc to godzine pozniej to dupa mokra:)))
      Jednak te 36 lat robi swoje... no i nie mam biezacego kontaktu z Polska, nie bywam, nie rozmawiam... tyle tylko co na blogach.

      Usuń
    5. Dodam jeszcze, ze jezyk jakiego uzywaja w tym przypadku jest tak zagmatwany, ze czesto siedzimy ze Wspanialym i staramy sie slowo po slowie rozkminic o co tu naprawde chodzi. Przykladem moze byc fakt, ze wiekszosc ludzi ma przekonanie, ze szczepionka jest szczepionka, oraz ze zostala zatwierdzona a tymczasem tak nie jest o czym pisalam wyzej.

      Usuń
    6. Star, Ty nie zginiesz. Gratuluję odporności i hartu ducha. Bardzo się staram brać z Ciebie przykład, ale coś ciężko mi idzie. Ostatnio bardzo mi ciężko, bo brak mi ludzi, a jednocześnie ludzie mnie męczą. Mam dość międlenia kto ze znajomych zachorował, kto ledwie dyszy, kto się szczepi i kto się jak boi. Dlatego jestem mniej towarzyska i najlepiej mam się sama ze sobą.

      Usuń
    7. Nie jest latwo Basiu, bo jednak znakomita wiekszosc sie boi. Staram sie jak moge wyczuc czego sie moge spodziewac i zwykle to dziala. A potem podkreslam szczerze, ze u mnie w domu jest strefa bezmaskowa i bez idiotycznych zakazow. Takie jasne postawienie sprawy dziala bo ludzie moga zawsze odmowic i jest OK. Z drugiej strony jest duzo takich, ktorzy maja juz serdecznie dosc ale nie maja odwagi sami przekroczyc tej bariery wiec ja im daje, ze tak powiem mozliwosc. Kto chce to korzysta, pozostalych nie zmuszam:)))

      Usuń
  4. Basiu - czapki przecudne robisz, kominy tez i kazdy kominiarz bylby nimi urzeczony👍🤗Terapia doskonala , zaluje ze calkiem zapomnialam jak sie operuje szydelkiem - a kiedys umialam robic szaliki! Marzy mi sie wielki i okropnie dluuuuuugi melanzowy szal , taki min. na 3-4 metry! Dostalam kiedys taki od Taty , przywiozl mi prezent ze Szwecji w latach 70-tych i to byl absolutny hit! Szal gdzies jest, bo ja takich rzeczy nie wyrzucam, ale za cholere nie wiem gdzie i w ktorym kraju go mam😂Prosciej zrobic nowy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam taki szal wlasnie w latach 70-tych sama sobie wydziergalam na drutach, doslownie siatka taki mial wzor przypominajacy siatke ogrodzeniowa. Byl tak dlugasny, ze kiedys wchodzac do autobusu zaplatalam sobie obcas od kozakow w szalu i padlam plasko na pysk, pasazerom zajelo ciut ponad 5 minut zeby mnie z tego odplatac. W sumie musieli to zrobic bo wyrzucic mnie na ulice chyba nie wypadalo a z polowa odwloka na stopniach autobusu kierowca nie mogl odjechac :)))

      Usuń
    2. Te szale to faktycznie byly " Health & Safety Hazard":)) Po obejrzeniu filmu o Isadorze Duncun mocno sie przestraszylam - zawsze tak zawiazuje szale, coby nawet wkrecony nie slrocil mnie o glowe :))

      Usuń
    3. Ja do dziś mam szalik dwumetrowej długości, który zrobiłam sobie prawie czterdzieści lat temu. Nie wiem jaki to gatunek wełny, ale wciąż wygląda jak nowy, nie ma ani jednego supełka.

      Usuń
  5. Zdolna jesteś! Takie wzorki!:))
    Ja tylko lewo-prawo umiem:D
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, jeśli jeszcze Ci życzeń nie składałam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tara, każdemu coś dano. Ty masz urodę, ja umiem robić różne wzorki))) Też życzę Ci wszystkiego dobrego. Buziaki.

      Usuń
    2. Musi byc cudny👌Tak mnie wzielo na te cudenka, ze zrobilam pierwszy krok : obejrzalam na youtubie pare filmikow instruktazowych jak zaczac i zrobic prosty szal na szydelku👍😉Wszystko mi sie przypomnialo : dziergalam szale majac 13-14 lat w poprzednim stuleciu , ale w tej chwili nie wiedzialam nawet jak zaczac :)) Youtub to jest jednak skarbnica madrosci. Szydelko i wloczke tez mam - tylko czasu ni cholery na nic , dopiero gdzies w polowie lutego moze zaczne doganiac uciekajace noce i dnie :))

      Usuń
  6. Basiu czy znasz tą przypowieść? "Strach zapukał do drzwi, otworzyła mu odwaga i za drzwiami nikogo nie było" - nie bójmy się ...choroby... dbajmy o siebie pamietając, że stres tez osłabia układ immunologiczny nasz własny.... ja boje sie wrecz teraz takiego "wyjałowienia" - prace i studia w rodzinie mamy online .. w zasadzie taki z tego zysk, że w tych krótkich dniach w ramach przerwy sniadaniowej można iśc na spacer około 12-13.... Staram sie znajdowac dobre strony :) ... u nas jakies obostrzenia są ale Wigilia i Sylwaeter normalnie sie odbyły :) Tańsce karnawałowe przy szapmanie i faworkach tez :)... przestałam już dawni słuchac tych durnych polityków, którzy próbują nam zdezorganizować zycie.... od juztra mam zamiar wspomóc swoją obecnością jakś knajpę w poblizu :))) wszystko i tak jest wypcowane tak, ze znów jałowość bije po oczach :) do tego spory mróz, który wybije kazdą bakterie i wirusa.... czapy piękne - tez kiedys robiłam teraz oczy nie te :)))) . Slę pozdrowienia i dobrą energię ! PS. Miło tu u Ciebie spotkać KITYKaty i Stardust, którą podczytywałam kiedys na blogu :) ... pozwól,że tez tu u Ciebie krzyknę :) - pozdrawiam GB i USA ( jeszcze w całosci choć kto wie jak długo :))) Saranda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo jak milo wiedziec, ze ktos mnie jeszcze pamieta!!
      Najlepszego w Nowym Roku Sarando:***

      Usuń
    2. Sarando - dziekuje za mile slowa. Piekna przypowiesc, a co najwazniejsze : prawdziwa. My tu w GB naprawde zostalismy "uwiezieni" jak w klatkach, a te wyrzeczenia i zabranie nam zycia i wolnosci osobistej oczywiscie i tak nie ma najmniejszego przelozenia na " statystki zakazen" , bo tymi to sie steruje dowolnie, jak wladzy akurat pasuje. Rosna jak chca, bo jeszcze trzeba ludzi straszyc - szczepionki sie same przeciez nie wyszczepia , trzeba naganiac stado . Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Znam tę przypowieść i zawsze staram się pamiętać, że strachy w naszej wyobraźni zawsze przerastają to, co może nas spotkać w rzeczywistości. Raz się udaje lepiej, raz gorzej, ale wciąż ćwiczę się w odwadze i śmiechu. Miło, że wpadłaś. Zostań na dłużej. Star i Kitty, to moje ulubione kumy, wiec i ja dołączam się do Twoich pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń