Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 stycznia 2021

Taki sobie jubileusz, a radości nie ma za grosz


Dzisiejszego poranka popijając herbatę zastanawiałam się co też robiłam 10 lat temu o podobnej porze. Grzebałam, grzebałam pod grzywką, ale najwcześniejsze znaczące wspomnienie dotyczyło narodzin mojego pierwszego wnuka, a to przecież był już marzec. Ja wiem, że coraz częściej mam pamięć napadową i nie potrafię przewidzieć kiedy napad się przydarzy, ale bez przesady, wymazane dwa miesiące z życiorysu to jednak trochę za wiele. Sięgnęłam więc do słowa pisanego na blogu i jakoś skisłam. Minęło 10 lat i nic nie jest lepiej, a ja wciąż mam te same pytania i ciągle staram się obłaskawiać rzeczywistość pracując nad optymizmem, który coraz cięższy w obsłudze. No, niestety tak. Wnioski do jakich doszłam w 2011 r. są kropka w kropkę takie same jak te dzisiejsze. Jedyna różnica jest w tym, że jestem coraz starsza i mamy wirusa świrusa, którego chcą ukoronować na króla świata. Reasumując, jest gorzej zamiast chociaż ciut, ciut lepiej. To może mnie ma co tak walczyć z tą sklerozą. Muszę się zastanowić. Na razie wklejam starego posta. A może Wy macie coś bardziej pocieszającego na podsumowanie dekady, to chętnie się pocieszę. I na dzisiaj to by było na tyle.

„Stara kobieta wysiaduje” - ja pytam.

Dzisiaj poświęciłam trochę czasu na oglądanie telewizji. Przeskakiwałam z kanału na kanał, szukając czegoś, co mogłoby mnie zainteresować. Trafiłam na program, w którym reporterka przepytywała ludzi, co jest potrzebne do satysfakcjonującego życia. Przechodnie w sondzie ulicznej, zaproszeni licznie do studia goście oraz eksperci rozważali temat i nie szczędzili cennych rad.

Słuchałam, słuchałam, ale zamiast pozytywnej inspiracji program rozbudził moje lęki i zmartwiłam się światem, jak ta bohaterka Różewicza, która wysiadywała nadzieję na lepsze jutro. Cóż, wyszło na to, że nie osiągnę szczęścia zgodnego z kryteriami przedstawionymi przez dyskutantów.

Przedstawiony stan szczęśliwości może mógłby mi się przydarzyć, ale tylko w sytuacji, gdyby moje zwoje mózgowe straciły naturalny stan pofałdowania i przylgnęły do płaskiej, konsumpcyjnej rzeczywistości. Rzeczywistości w której miarą szczęścia jest ładny wygląd, posiadanie dużej gotówki, ekskluzywnych markowych przedmiotów, życie bez zobowiązań i dużo tzw. fanu. Ale czy to naprawdę wystarczy, żeby być szczęśliwym człowiekiem? Nie wydaje mi się. Owszem można być zadowolonym, ale taki stan zadowolenia wymaga ciągłego dostarczania nowych stymulantów.

W ludzkiej populacji znaczący procent stanowią ludzie młodzi, którzy powinni chcieć zmieniać świat na lepszy model. Jak to się dzieje, że nie ciągną świata wzwyż? Dlaczego są jeszcze mniej ideowi aniżeli doświadczone przez życie starsze pokolenia? Dlaczego zapełniają życie konsumpcyjnym chłamem. Dlaczego współczesny człowiek zmanipulowany przez obowiązujące standardy godzi się na bycie wyłącznie konsumentem i ludzkim czynnikiem w ekonomii. Dlaczego tak karleje i za marne profity dobrowolnie oddaje władzę nad swoim życiem? Dlaczego miłość zastępuje hedonistyczna przyjemność? Dlaczego intelekt jest unifikowany do służenia pragmatycznym celom wąskiej specjalizacji? Dlaczego szacunek do człowieka jest coraz rzadszym zjawiskiem? Dlaczego zło coraz mniej szokuje a dobro jest towarem luksusowym dawanym okazjonalnie?

Wszechobecna manipulacja, relatywizm moralny, ekonomiczne zniewolenie człowieka, są tak powszechne we współczesnych społeczeństwach, że stają się normą. Nie zawstydzają i przestały już dziwić. Świat zatoczył koło i jesteśmy coraz bliżej punktu, od którego zaczynaliśmy. Tylko czy jeszcze zdążymy zapragnąć wyjścia „z ziemi egipskiej, domu niewoli" skoro nie rozpoznajemy ekonomicznego zniewolenia a brak zasad bierzemy za wolność? Dajemy się mamić demokracją, prawami człowieka, chrześcijańskimi podstawami cywilizacji zachodu, ale jesteśmy szarą masą legitymizującą obowiązujący system polityczny.

Mój ojciec mawiał, że jak świat zawiruje, to najszybciej na powierzchnię wypływają śmieci. Współczesny świat coraz szybciej się zmienia i w wielkim pędzie wyrzuca w górę to, co puste i nie zakorzenione w moralnym dorobku ludzkości. Czy musimy się na to godzić? Własne wybory i swój indywidualny odbiór rzeczywistości oddać we władanie szumowinie, która wypłynęła na powierzchnię? Za marzenia brać treść reklam w telewizji? Za pożądaną rzeczywistość manipulację? Czy jest jeszcze choćby minimalna szansa na społeczeństwo obywatelskie? Czy obudzimy się dopiero przy kolejnej rewolucji, która wybuchnie, gdy już nie da się żyć w starych ramach?

Mój rozum z coraz większym trudem ogarnia otaczający mnie świat, bo coraz mniej pojmuję zasady, według których ten świat funkcjonuje. Wygląda na to, że, albo jestem za głupia albo za wolno głupieję, i stąd bierze się mój brak zrozumienia. Dlatego powyżej zadaję tyle pytań.

4 komentarze:

  1. Oj Basiu, jakiego madrego posta wkleilas... Slowa Twego Taty genialne w swej prostocie i madrosci👌Wbrew pozorom zasady, ktore rzadza swiatem sa od zarania dziejow te same, tak samo jak natura ludzka . Rzadzi pieniadz, chec posiadania i WLADZA nad innymi. To ostatnie jest nawet wiekszym afrodyzjakiem od pieniedzy. Tym jest rzadzony swiat - przez takich wlasnie ludzi - ale to nie znaczy, ze taka jest reszta ludzkosci. Rzadza nami dokladnie te smieci, ktore wyplywaja na powierzchnie i to one odcinaja reszcie pod nimi doplyw tlenu. Staraja sie jak moga, aby tego tlenu dostarczyc zaledwie tyle, aby warstwa pod nimi nie zdechla, i pracowala na to co kwitnie i czym zywi sie gora, ale tez jak potrzeba , to dokrecaja i srube i kurek z tlenem, aby warstwa pod nimi przypadkiem nie wydostala sie na powierzchnie. Coraz wiecej ludzi zadaje sobie pytanie : dlaczego? Dlaczego i dla kogo mamy byc zawsze pod powierzchnia i stale walczyc o doplyw tlenu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno się nie zgodzić z tym co napisałaś. Długo chciałam wierzyć, że ludzkość zmądrzeje, ale teraz widzę, że to nierealne. Wciąż przerabiamy stare lekcje i nie wyciągamy wniosków z historii. Szkoda tylko tych co będą po nas.

      Usuń
  2. Próbując kiedyś odpowiedzieć sobie na podobne pytania, stwierdziłam, że im jestem starsza, tym niej rozumiem ten zmieniający się świat i ludzi. Niestety pieniądz rządzi wszystkim, a za nim jest reszta. Bardzo dołująco wpływają ostatnio na mnie te tematy, dlatego zostawiam to innym, a obraz z kwiatami jest wprost cudowny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam, że coraz mniej rozumiem ten świat, więc przestaję się nim zajmować. Straciłam nadzieję, że mam jakikolwiek wpływ to co się dzieje w moim kraju. Skupiam się na sobie i tych, z którzy są m bliscy. Szukam piękna w naturze, literaturze, poezji i cieszę się, że mam wokół siebie trochę ludzi z mojej bajki.

      Usuń