Szukaj na tym blogu

czwartek, 2 września 2021

Czym myśli mężczyzna i co go najbardziej boli

 Czym myśli mężczyzna? Głową jak każdy człowiek, ale najprzyjemniej mu się myśli główką, więc często wybiera właśnie tę opcję. 

Znacie ten dowcip? 
Do mózgu mężczyzny wpadła nieznana szara komórka. Rozejrzała się i widzi, że jest zupełnie sama, bo w głowie pusto i nie widać śladu myśli.
- Hej, jest tam kto! - zawoła.
Nic, głucha cisza.
- Hop! Hop! - krzyknęła ile sił w płucach. 
Wtem na horyzoncie pokazała się inna szara komórka.
- Co się tak wydzierasz? Nie wiesz, że wszystkie jesteśmy na dole w głównym ośrodku dowodzenia?
- Przepraszam, zapomniałam, że to mózg mężczyzny. 

No właśnie, może to szowinistyczne, ale jakie prawdziwe. W bajkach mamy obraz ojca, który jest ślepy na to co robi jego żona, więc pozwala krzywdzić takiego np. Kopciuszka. Dziewczynki słuchają takiej bajki i potem traktują mężczyznę jak osobę szczególnej troski, której wiele trzeba wybaczyć. Przecież ojciec Kopciuszka był dobry tylko miał złą żonę. Myślał biedaczysko nie tym co trzeba i bał się zołzowatej baby. Moim zdaniem jedno i drugie dyskwalifikuje takiego mężczyznę, ale nie brakuje kobiet, które  usprawiedliwiają taką męską łajzę i zwalniają ją z odpowiedzialności za to co robi i jak żyje. Przodują w tym matki ślepo zakochane w swoich synach. 

Jedną z nich poznałam   na placu zabaw, gdy pilnowałam wnuka. Przysiadła się do mnie i zaczęłyśmy rozmawiać. Na początku gawędziłyśmy o wnukach, ale pani dość szybko przeszła w tryb bardziej osobistych  zwierzeń i zaczęła skarżyć się na synową. Bardzo ubolewała, że jej syn  nie ma szczęścia, bo pierwsza żona była wariatką i zostawiła go z dwójką dzieci, a druga to cwana dziwka, która nim manipuluje. Z opowieści tej pani wynikało, że obecna synowa to wcielone zło zaś syn to biedak omotany przez wredną babę, która krzywdzi jego dzieci. Słuchałam cierpliwie, ale zamiast współczuć temu "biedakowi" to coraz bardziej go nie lubiłam. Rozumiem, że matka woli szukać usprawiedliwienia aniżeli przyznać, że jej kochany synuś bardziej skupia się na wygodzie i na tym co ma w spodniach niż na własnych dzieciach. Dlatego przemilczałam co myślę o synu tej pani, bo ona i bez mojej oceny ma ciężko. Nie wiem do końca, co bym zrobiła, gdybym była w takiej sytuacji jak ona, ale jestem pewna, że synusiowi by się dostało. Miłość do dziecka nie powinna być głupia i ślepa. Zamiast rozgrzeszać dorosłe dziecko lepiej mu pomóc coś zmienić.
 
Żeby odreagować złość najlepiej się pośmiać. Jak powszechnie wiadomo, punktem honoru większości panów jest ilość centymetrów organu dowodzenia, więc      stąd dobór obrazków znalezionych w sieci.

Można też inaczej dokuczyć męskiemu gatunkowi. 
Ja godzę się tylko na taki rodzaj męskiego szowinizmu.

Stosuję też taką taktykę, bo dbam o to, żebyśmy obydwoje byli zadowoleni.








A wredni faceci powinni kończyć tak jak ten wilk.  I na dzisiaj to by było na tyle.

25 komentarzy:

  1. Mialam dawno temu taka kolezanke, czesto rozmawialysmy telfonicznie i bylo fajnie, ale kazda rozmowa konczyla sie slowami Helci "musze konczyc bo Jedrek wlasnie wszedl" i zanim ja zdazylam zapytac czy moze postrzelony? krwawiacy? czy jeszcze cos innego to juz odlozyla telefon. W koncu kiedys zapytalam i uslyszalam "no wiesz on wraca z pracy wiec musze mu podac obiad, ty tego nie robisz?" Poniewaz zakonczyla pytaniem to musialam odpowiedziec i powiedzialaml "nie, nie robie nic takiego, bo moj chlop to tu mieszka, a wiec wie gdzie jest kuchnia, gdzie sa talerze, jak nalezy odgrzac obiad.. i on ode mnie nie oczekuje, ze ja rzuce telefonem bo pan i wladca wrocil".
    Obrazila sie ciutke, nie na tyle, zeby zerwac stosunki ale za to namowila inna kolezanke i obie przyszly do mnie z wizyta. Szybko sie okazalo, ze celem wizyty bylu uswiadomienie mojego meza w obowiazkach zony. Jak uslyszlam, ze zaczynaja go szkolic to poszlam grzecznie do kacika i zaczelam czytac ksiazke, chlop dorosly niech sobie sam radzi. Slyszalam tylko jak mu opowiadaly jak to one piora, prasuja, sprzataja, gotuja, podstawiaja pod nos i potem zmywaja bo TAK powinna robic kazda zona.
    Moj Wspanialy sluchal cierpliwie tych wywodow chyba przez godzine, jak skonczyly to tylko zapytal "ale po co ona mialaby to robic skoro nie lubi?"
    I psu w dupe poszly wszelkie wywody na temat zoninej powinnosci:))) Uznaly, ze moj chlop jest niereformowalny i poszly uslugiwac swoim.
    No i

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz Star jakie te kobiety opiekuńcze. Nie dość, że niańczą swoich mężów to jeszcze siłą chcą uszczęśliwiać cudzych. A Wspaniały taki oporny. No dziwny jakiś)))

      Usuń
  2. Kocham Was babeczki.. was z myślą o autorce👍I Stardust😍najbardziej podobał mi się obrazek z PiS aż sie w głos się zaśmiałem😃😃
    Tak mysle sobie ostre słowa ale i bardzo trafne. Niestety takie panie i w roli matki synusiów i żonek robią duża szkodę społeczeństwu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Tynka. Star i ja jesteśmy z jednego klubu, dlatego obie nie rozumiemy pań idealnych, które dbają o wszystko tylko nie o siebie. Kobieta, z którą rozmawiałam, rozgrzeszała syna, bo wszystkiemu przecież winna zła synowa. A przecież to on wybrał sobie żonę i bezwolnie godził się, żeby ona gnębiła jego dzieci. Na miejscu tej pani, najpierw pogadałabym z synem, żeby się ogarnął jako ojciec. Prędzej bym wybaczyła obcej babie, że nie dba o dobro moich wnuków, niż własnemu synowi, że jest ślepy na krzywdę dzieci.

      Usuń
  3. Jest jeszcze jeden aspekt sprawy :) Otóż synowie najczęściej wybierają na żony kobiety podobne do matek. Czasem nie we wszystkim, ale generalnie psychologia już to ogarnęła.
    No i zonk...
    U mnie sprawdziło się w 100%, choć syny nie widzą, ale ja widzę :)I bardzo się cieszę, że lubię obie dziewczyny, bo to oznacza, że i te moje aspekty lubię w sobie. Dlatego czasem synowa i teściowa nie dogadują się, bo jedna drugiej po oczach lustrem daje.
    A jeśli chodzi o myślenie, strażacy mówią między sobą: no tyś chłopie głowami się pozamieniał...:DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście zapisują się w nas archetypy naszych rodziców i potem nieświadomie wybieramy to co bardziej pasuje. Być może pani, z którą rozmawiałam była despotyczna i nauczyła syna, że jak jest uległy to lepiej na tym wychodzi. Jeżeli nie pozwala się dziecku decydować o sobie (oczywiście w granicach adekwatnych do wieku dziecka), to uczy się je bierności. To prawda, że w innych najbardziej drażni nas to, czego nie lubimy w sobie. Moim zdaniem dla dobra swoich dzieci powinniśmy bardzo się postarać polubić ich partnerów, bo wtedy wszystkim to wychodzi na zdrowie. Ja tak właśnie robię. Skupiam się na tym co dobre, a nie przyglądam się zbyt dokładnie temu co mnie złości. Dlatego na 15 lat bycia na etacie teściowej miałam z zięciem jedno spięcie i wkurzona wywaliłam mu prosto w oczy: Słuchaj, bardzo staram się ciebie lubić, więc mi nie przeszkadzaj, bo zrobię się niemiła, a ja naprawdę potrafię być straszną małpą. Nie wiem, czy się posłuchał czy przestraszył, ale wciąż mamy dobre układy. Sprawdza się to, co powtarzam z uporem maniaka, dawaj to co sam chciałbyś dostać.

      Usuń
  4. Na szczęście trafiłam fajną synową, a mam nadzieję, że i ona o mnie ma dobre zdanie, ale co ważniejsze świetnie dogadujemy się z teściami syna:-)
    Młodym trzeba dać żyć po swojemu, bo można ich stracić i samemu mieć żal do całego świata, zresztą sama pamiętam jak to jest być synową, więc...
    Żarty cudne:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, emanujesz życzliwością, wiec synowej łatwo Cię lubić. To, że nie wyrywasz się, żeby układać młodym życie ma decydujący wpływ na wasze stosunki. Jeżeli szanujemy prawa swoich dzieci do ich własnych wyborów to znikają powody do konfliktów. Moja teściowa była bardzo podporządkowana mężowi, ale nie pouczała mnie jak mam traktować jej syna. Nie krytykowała, ale chwaliła mnie jak tylko miała okazję. Miałyśmy jedno poważne starcie, bo teściowa dała się zmanipulować i zapomniała, że ma dwóch synów, a ja jestem zodiakalna lwica, więc rzuciłam się do obrony.

      Usuń
  5. A propos bajek - też sie zawsze zżymałam na ojca Kopciuszka, tatę królewny Śnieżki, rodziciela Jasia i Małgosi czy też głupiego Jasia tudzież paru innych głupich i ślepych niedorajdów, którzy pozwalali krzywdzic swoje dzieci przeważnie w imię swiętego spokoju oraz - co pojęłam już jako dorosła - mozliwosci dzielenia łoża z jakąs tam złosliwą, ale pewnie biegła w wiadomych sprawach heterą. Tak to bajki łączą sie z życiem, z nich sie właściwie biorą, daja bajkopisarzom impuls do pisania opowieści.
    I ja znałam takiego biednego fajtłapę, cichego niewolnika swej zony, która terroryzowała trójke dzieci i jego tak bardzo, że nie dało sie przebywać w ich domu bez zażenowania i chęci ucieczki stamtąd. Jedno z tych dzieci było moim kolegą szkolnym i już wtedy pojęłam, iz ów kolega właśnie dlatego jest tak niegrzeczny i zaczepny w szkole, bo gdzieś biedak musi sobie odreagować ten domowy terror.
    Dzięki Basiu za tyle fajnych dowcipów na wiadomy temat! Uchichrałam sie serdecznie. Aż mi łęzki poleciały!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, dokladnie tak z tymi bajkami jest. I zobacz jak ladnie maluje sie obraz nic niewinnego chlopiny, ktory tylko pragnie spokoju oraz wscieklej baby, ktora ten spokoj zakloca nie tylko biedakowi ale i jego dzieciom.
      Pewnie jak piszesz gdzies tam bywaly takie przypadki jak rodzina Twojego szkolnego kolegi, ale ilez bylo i jest przypadkow meza walacego piescia w stol, bo zona nie kupila piwa.
      Tak naprawde to sie rzygac chce od takich bzdur i w sumie kazdy ma to na co pozwala.

      Usuń
    2. Nigdy nie lubiłam tych biednych ojców z bajek. Od dzieciństwa miałam alergię na męskie łajzy i nie znajdowałam dla nich usprawiedliwienia. Dziwne, że te nierozgarnięte melepety mieli takie mądre dzieci, ale czasami i głupiemu coś się uda. Twój kolega miał wątpliwe szczęście mieć za rodziców osoby, które nie powinny mieć dzieci.
      Miło mi, że Cię rozbawiłam.

      Usuń
  6. Mogą być złe matki, źli ojcowie... życie różnie reżyseruje ludzkie wybory a nie każdy jest wystarczająco silny, by zadbać o siebie, a więc także później o swoje dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz BBM , nie przyjmuje tego : " nie kazdy jest wystarczajco silny by zadbac o siebie , a wiec pozniej o swoje dzieci"? To znaczy, ze moze pozwolic je krzywdzic, bo sam jest slaby? To jest usprawiedliwienie i wymowka do przymykania oczu na zlo kolo nas ? To uslrawiedliwia ojca Kopciuszka bidule taka, to usprawiedliwia tysiace slabych kobiet, ktore tak boja sie meza, ze pozwalaja aby dzieci byly bite czy gwalcone nocami, bo maz jak sie wyzyje, to nie pobije? To usprawiedliwia tysiace " slabych", ktorych bie obchodzi los jeszcze slabszych i bezbronnych? Wedlug mnie to jest BS, ze sie tak wyraze -bull shit. Nic tego nie usprawiedliwia, zadnej matka czy ojciec , ktora stawia siebie i swoja slabosc ponad swoje dzieci nie zasluguje ani na szacunek ani na wspolczucie, ani na usprawiedliwienie.

      Usuń
    2. Matyldo masz rację, że często dajemy naszym dzieciom to co sami dostaliśmy od rodziców. Dzieje się tak, bo inaczej nie umiemy albo tak wypieramy żal, że wolimy tłumaczyć rodziców niż ich oceniać. Przerobiłam to na sobie i dopiero osiem lat po śmierci mojej Mamy zdałam sobie sprawę jak wiele mam do niej żalu. Przez to jak bardzo kochałam Mamę i jak bardzo rozumiałam, dlaczego robi tak a nie inaczej, to nie śmiałam mieć do niej żadnych pretensji. Bardzo kocham moją córkę i nie chcę, żeby z lojalności do mnie za bardzo mnie rozgrzeszała, więc powiedziałam jej, że jak coś co robię ją zaboli to ma mi natychmiast powiedzieć. Dzieci zwykle obciążają siebie za błędy rodziców, bo łatwiej oskarżyć siebie niż przyznać, że najważniejsze osoby w naszym życiu nas nie kochają.

      Usuń
    3. Kitty usprawiedliwianie złych rzeczy nigdy nie jest dobrą metodą na życie, ale BMM chyba nie to miała na myśli. Ja reaguję podobnie jak Ty i wkurzam się na rodzica, który nie chroni dziecka, bo samemu jest mu ciężko. Dziecku opieka należy się jak psu miska i żadne nasze własne obciążenia nie są w tym wypadku wystarczającym wytłumaczeniem, żeby sobie odpuścić. Kiedy zostajemy rodzicami mamy obowiązek zrobić wszystko, żeby nasze dziecko jak najmniej cierpiało. Jeżeli tatuś układający sobie życie u boku nowej żony z wygodnictwa pozwala krzywdzić dzieci nie zasługuje na rozgrzeszenie. Bez względu na to jakie sam miał dzieciństwo powinien zrobić wszystko, żeby dzieci czuły w nim oparcie. Żony alkoholików, które godzą się, żeby ich dzieci żyły w piekle awantur, przemocy i pijaństwa, nie powinny oczekiwać współczucia, bo one mają jakiś wybór, a ich dzieci nie. Zamiast płakać i rozgrzeszać się z bezsilności w jakiej tkwią powinny poszukać pomocy. Miłość do dzieci daje siłę, jeżeli tylko zechcemy jej użyć. Współczucie jest dobre dla słabych, a matki rzadko mogą sobie pozwolić na słabość. Czasami mimo wielkich starań nie udaje nam się wszystkiego wyprostować, ale zawsze trzeba próbować do skutku.

      Usuń
    4. Dokladnie Basiu, tak wlasnie powinno byc😘 Najgorsze sa te jojczace i placzace w poduszke, a potem biegnace galopem podac obiad i kapcie panu i wladcy ...

      Usuń
    5. Kobiety będące w trudnej sytuacji życiowej często popełniają ten błąd, że zamiast szukać sposobu rozwiązania problemu, to szukają usprawiedliwienia. Odrzucają konkretną pomoc, bo twierdzą, że to i tak nic nie da. Kogoś kto doradza konkretne rozwiązania traktują pobłażliwie, bo przecież on nic nie rozumie, bo ma lepiej. Jedyne na co się godzą, bez przysłowiowego "tak, ale...", to wspólne biadolenie i współczucie. Znasz mnie od dawna i wiesz, że brałam w życiu różne życiowe zakręty, więc znam smak bezradności i goryczy. Jednak nie zwalniałam się z odpowiedzialności za swoje życie. Trochę pobiadoliłam, żeby odreagować trudne emocje, a potem szukałam rozwiązania. I nigdy nie zapominałam, że mam to na co się godzę, więc muszę wybierać pomiędzy opcją "usmarkała się bida i płacze" a byciem wojowniczką. A skoro mnie się udawało, to każdy może pójść tą samą drogą. Trzeba tylko bardzo chcieć. Szczególnie jak się ma dzieci.

      Usuń
  7. To nie jest usprawiedliwienie, to stwierdzenie faktów. Niestety!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale wlasnie o to chodzi, ze spoleczenstwo tkumaczy i usprawiedliwia te " slabe , te niezdary, niby fajtlapy" , tym samym dajac przyzwolenie na krzywde jeszcze slabszych i bezbronnych ... Jesli matka czy ojciec nie umie stanac w obronie wlasnego dziecka to kto ma to zrobic? Najgorsze jest to, ze z takich poranionych dzieci pizniej wyrastaja przemocowi dorosli, sadysci, agresorzy, ktorzy szukaja rewanzu za wlasne krzywdy ... czesto na wlasnych dzieciach. I to bledne kolo toczy sie w najlepsze.

      Usuń
    2. Tak też odczytałam Twoje słowa.

      Usuń
  8. Kitty, w całości się z Tobą zgadzam. Bez względu na to czego sami doświadczyliśmy mamy obowiązek troszczyć się o tych słabszych. Posiadanie dzieci to nie kwestia wygody, ale obowiązku. Pamiętasz słowa Marii Czubaszek, która powiedziała, że nie ma dzieci, bo nie nadaje się na matkę? No właśnie. Ona miała trudne dzieciństwo, despotyczną matkę bałwochwalczo zapatrzoną w młodszą córkę, więc nie chciała ryzykować, że jej dzieci mogłyby dostać to samo. Może to była zbytnia asekuracja, ale lepsze to niż powołać na świat nowego człowieka, którego nie umie się kochać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Abstarchując od podejścia do tematu naszych mam i babć widzę że masz podobne podejście do facetów :) Pozwól że coś Ci podlinkuję ale to tylko w celach naukowych

    https://jagatoja.blogspot.com/2021/02/meski-swiat-ktorego-nigdy-nie-zrozumie_6.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś tak się składa, że podobnie odbieramy rzeczywistość. Czytałam Twojego bloga i świetnie się bawiłam. Wygląda na to, że trafiłam do Ciebie, bo swój swojego znajdzie. Dzięki, że się odezwałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) będę teraz tutaj stałym bywalcem

      Usuń
    2. Cieszę się bardzo. Serdecznie zapraszam. Wpadaj jak tylko czas pozwoli.

      Usuń