Szukaj na tym blogu

niedziela, 26 września 2021

Niedzielne ładowanie akumulatorów i mąż w roli modela

Szła pomalutku, powolutku, ale już przyszła i zaczyna sypać złotem. Zajesienniło się chociaż wokół jeszcze dużo zieleni. Pogoda była dziś piękna, więc razem z mężem poszłam na długi spacer. Fajnie było. Zapisuję na blogu fotorelację z tego dnia, żeby móc do niego wrócić kiedy nie będzie tak dobrze. Zawieszam na mentalnym haczyku, żeby pamiętać jak będzie mi smutno albo będę chciała wychowywać męża patelnią.

 

 

 

Poszliśmy naszą stałą trasą spacerową, potem pochodziliśmy po lasku. 

  












 

 

 

 

 

 

 

W lasku cienie pięknie mieszały się z jasnością.












 
Ach ta jesień w kolorze śliwkowym.


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wbrew zasadom robiłam zdjęcia pod słońce, bo mi się takie podobają. Złapałam w obiektyw roztańczonego słonecznego anioła, chodzi za mną. No dobra, może bajki opowiadam, ale lubię tak myśleć.


Upolowałam motylka. Siedział sobie na chmurce namalowanej na ścianie i grzał skrzydełka w słońcu.

Sfotografowałam ostatnie w tym roku gladiole.

 

 




I dmuchawca, który za chwilę stracił główkę na jesiennym wietrze. 

 

 

 

Mąż robił mi zdjęcia, ale jak chciałam, żebyśmy zrobili sobie selfika to próbował mnie zniechęcić. Po co komu moje zdjęcia - jęczał. Jak to po co, żeby wnuki mogły nas wspominać - przekonywałam. Nie będą miały na to czasu - odpowiedział. No dobra, to zdjęcia będą dla mnie, żebym miała przy czym płakać jak zostanę wdową - nie ustępowałam. Tak go  rozśmieszyła ta świetlana perspektywa, że pozwolił sobie zrobić kilka zdjęć. Nie chciał selfie, to poprosiłam przemiłą dziewczynę, żeby zrobiła nam zdjęcie, bo czasami lubię postawić na swoim.


 

 


 

 

 




Po drodze do domu zaszliśmy do naszej ulubionej knajpki. Robią tam naprawdę pyszne placki ziemniaczane podane z sosem z borowików, a my oboje jesteśmy plackowi. A ja to nawet strzeliłam sobie małe piwko. Towarzystwo miłe, jedzenie pyszne, a przy jedzeniu takie widoki.  No żyć nie umierać. 


 I na dzisiaj to by było na tyle.

36 komentarzy:

  1. Rzeczywiście, wycieczka do wspominania w gorszych chwilach. Piękna natura, piękni Wy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Agniecha za komentarz i komplement. Gdy życie ciśnie dobrze mieć coś co można miło wspominać, dlatego zbieram pozytywne chwile, żeby słodzić sobie trudniejszy czas. Im gorzej los nas traktuje tym bardziej trzeba szukać wszystkiego co może dać choć trochę radości. Coś o tym wiem, bo praktykuję z zapałem neofity,

      Usuń
  2. Refleksyjny czas, pięknie opisany. Z piękną parą jesienną. Tak trzymajcie 🎈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i życzę Ci wielu pogodnych dni tej jesieni . Niech ta jesień będzie w domu przytulna, ogrzana sentymentalnymi wspomnieniami lata, pachnąca jabłkami, śliwkami, winogronami ,leśnymi grzybami i mchem dębowym. A na spacerze niech Was owinie w chmury kolorowych liści, żebyście choć na chwilę oderwali

      Usuń
  3. Sympatyczny zielony /jeszcze/ spacer. Miło się z Wami wędrowało...

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie tez piekna sobota i niedziela z ciepłym sobotnim wieczorem. Po kilku dniach naprawdę niskich temperatur miło było pospacerować. Gdyby nie te wyraznie krótsze dni to stawiałabym wrzesień i pażdziernik na równi z kwietniem ze wzgledu na kolory w przyrodzie. :))) Abasiu robisz fajne zdjecia - czy to telefon ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarando kocham jesień za jej pełnię, za kolory, za różnorodność, za nostalgię, za dumne trwanie, gdy wiatr ogołoci drzewa zrywając ostatnie liście. Lubię chodzić wśród drzew i podziwiać taniec nagich gałęzi na wietrze. Jesień uczy, że bogate kolory, obfitość nasion i owoców, piękno listkowych sukienek, to wszystko mija, tak jak my. Jednak do końca cieszy oczy, osładzając życie. I tak trzeba robić - żeby nawet z wyrokiem żyć do końca najlepiej jak się da. Zdjęcia robię telefonem, bo od przeszło roku namawiam się na dobry aparat fotograficzny, ale jeszcze się nie namówiłam.

      Usuń
  5. To ja Was kilka razy widzialam, ale nie wiedzialam, ze to Wy!
    A jesien lubie kazda, deszczowa tez:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Repo, Ty, Ty... podgladaczu:)))))))))))) Nastepnym razem sie ujawnij, bo to nieladnie tak podgladac:))))))))))))))

      Usuń
    2. Ujasnilabym się, ale parę skojarzyłam oczywiście po fakcie:)

      Usuń
    3. Wiem, zalapalam ale nie moglam sobie odmowic przyjemnosci:))))

      Usuń
    4. Repcia, a że ja Ciebie w poczwórnymi oczami nie wypatrzyłam to sobie nie daruję. Też lubię deszczową jesień, bo drzewa i trawy w koralikach deszczu wyglądają pięknie, Deszcz i wiatr strącający liście z drzew robią jakąś dziwną karuzelę, która opada na ziemie i staje się barwnym dywanem. No, normalny jesienny wypas cud miód malina.

      Usuń
  6. Super spacer i piekne zdjecia. My planujemy wyjazd taki jednodniowy w kierunku gor Adirondacks z Tatkiem na poszukiwanie jesieni w drugi tydzien pazdziernika, bo wtedy sa najpiekniejsze kolory. Narazie ciagle wszedzie dominuje zielen, owszem gdzies od czasu do czasu trafi sie troche zolci lub czerwieni ale to bardzo malo.
    Drugi tydzien pazdziernika jest w tym rejonie uznany za tzw. pick of the season. A jak wiesz ja kocham jesien wiec juz sie nie moge doczekac.
    Co do fotografii to widze, ze Twoj maz jak moj Wspanialy opornie sie na nie zgadza. Dodatkowo moj Wspanialy nie umie robic zdjec:))) Pamietam lata temu na jakims wyjezdzie dalam mu jeden aparat, sama wzielam drugi i mowie "po prostu klikaj".
    Jak potem przejrzalam to jego klikanie to mi wszystko opadlo:))) nie dosc, ze malo to jeszcze zupelnie bez sensu. I przy okazji pytam "ani raz nie zrobiles zdjecia MNIE???" a on na to "ale ty bylas zajeta.."
    Bo widzisz moj maz jak go poprosze zeby zrobil mi zdjecie to bierze aparat i mowi "to sie ustaw... ok teraz sie nie ruszaj... " a za chwile pokazuje Ci wynik do akceptacji:)))))))))))))))))
    Nic spontanicznego - NIC
    A ja tak nie nawidze zdjec pozowanych.... mam znajoma, ktorej kazde zdjecie wyglada jak by byla Zoska Loren conajmniej szkoda tylko ze faktycznie nie jest i to wyglada tak sztucznie, ze az zalosnie moim zdaniem:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, na relację z Twojej wycieczki. Tatek pewnie już spać nie może, bo to jednak duża atrakcja. Na moje zdjęcia powinnam spuścić zasłonę milczenia, bo modelka ze mnie żadna, nie umiem się śmiać na zawołanie, a fotograf zawsze tak ustawi aparat, żebym nie wyglądała za dobrze. To dlatego na zdjęciach wychodzę skrzywiona. Mąż chętnie robi mi zdjęcia, ale całkiem nie wiem po co, bo one nie świadczą dobrze ani o modelce ani o fotografie. Tak mi teraz przyszło do głowy, że ja robię mu zdjęcia, żeby jako wdowa przy nich płakać. A może on robi takie mało udane zdjęcia, żeby właśnie nie mieć powodu za mną płakać. Muszę się nad tym zastanowić.

      Usuń
    2. Obsmialam sie jak norka z tego tatkowego niespania:)) Kochana Tatek jezdzi sam gdzie tylko chce. Tydzien temu nie bylo go w domu kilka ladnych godzin, samochodu tez nie bylo wiec wiadomo, ze gdzies pojechal. Ale po kilku godzinach juz sie spodziewalismy telefonu czy aby gdzies nie mial jakiegos wypadku.
      NIC, cisza w eterze.
      Nagle po chyba 5 moze nawet 6 godzinach JEST samochod!!!
      Lecimy do niego jak na zlamanie karku dowiedziec sie co sie stalo a on spokojnie "nic sie nie stalo pojechalem do Utica, a co nie wolno mi?"
      Wspanialy na to "wolno ci ale nic nie mowiles" on na to "ja mam 94 lata nie wiedzialem, ze musze meldowac".
      Wspanialy podrapal sie po glowie i pyta "ale serio to po kiego licha pojechales do Utica?" a on na to "zobaczyc bo nigdy nie bylem":))))))))))))))))))
      I co Ty na to?
      Dla niego atrakcja bedzie, ze spedzi caly dzien z nami i nic wiecej.

      Ze zdjeciami to sie nie zastanawiaj kto ma plakac czy nie, bo to bez sensu. Moj jeszcze nigdy w zyciu nie wpadl na to zeby zrobic jedno zdjecie:))))
      Na 80-te urodziny Tatka zakupilam takie jednorazowe aparaty fotograficzne na kazdy stol (8 osob) jeden. Wspanialy popatrzy i pyta "a te aparaty to na deser?"
      Musialam wytlumaczyc, ze skoro on nie robi zdjec to niech robia inni bo ja nie mam mozliwosci uchwycic kazda interesujaca chwile wsrod ponad 80-ciu osob.
      "i co zrobia te zdjecia i sobie zabiora... gdzie tu sens?" skwitowal Wspanialy.
      No to pojechalam dalej, ze sens jest w tym, ze wlasnie poprosze ludzi zeby te aparaty zostawili dla nas, my wywolamy zdjecia i zrobimy z nich pamiatkowy album dla Tatka.
      Byl bardzo zdziwiony i przyznal, ze sam nigdy w zyciu nie wpadlby na taki pomysl.
      Ot i caly Wspanialy:)))))))))))))) takiego se pokochalam, takiego se MOM.

      Usuń
    3. Tatek żyje, a nie tylko dożywa do śmierci, więc jest wciąż ciekawy świata. Pomysł z aparatami to strzał w dziesiątkę, ale nie tylko Wspaniały by na niego nie wpadł. Masz umysł stratega, a nie każdy tak ma. Mnie ostatnio planowanie średnio wychodzi, więc kręcę się jak mucha w mazi i złoszczę się na siebie co też nie jest dobre.

      Usuń
  7. Pogoda zachęca do takich wypadów.
    Właśnie, zdjęcia dla potomnych chociażby, u nas młodzi chętnie zaglądają do starych albumów, zwłaszcza gdy nie zdążyli poznać przodków.
    My byliśmy na wsi u rodzinki, grill, motyle i osy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie okropnie pocięły komary, to był chyba ostatni wysyp tych brzęczących bandytów. Mam sentyment do zdjęć i bardzo lubię je oglądać. Jak ktoś pokaże mi stare zdjęcia swojej rodziny i jeszcze opowie historie tych ludzi to na długo mam o czym myśleć. Lubię poznawać ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsunęłaś mi pomysł na wpis blogowy!
      jotka

      Usuń
    2. Cieszę się i chętnie poczytam do czego Cię natchnęłam.

      Usuń
    3. Chyba poszperam w zdjęciach i opowiem historie o tych, którzy odeszli...

      Usuń
  9. Piekna jesien, i piekna z was para modeli 👌🤗 Jesien jest cudowna, ale tylko w pierwszej fazie, nawet nie w polowie:)) Jak nadchodzi listopad to nie ma chyba dla mnie bardziej znienawidzonej pory roku:)! Wiem, ze naraze sie tu dziesiatkom fanow jesieni, ale dla mnie to najbardziej " schylkowa i smutna" pora roku, a tych pare kolorowych lisci niczego nie ratuje:)) Dla mnie lato mogloby trwac caly rok i im gorecej tym lepiej 😬Poki co zycze wam jeszcze wielu takich pieknych spacerow przed zima. I rob te zdjecia , bo kazde jest piekne , oczami wszystkiego nie da sie uchwycic ( o czym swoadczy nieuchwycona Repcia!!) :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Listopad rzeczywiście może działać przygnębiająco, bo pokazuje dokąd zmierza wszystko co żyje. Jednak dla mnie najgorsze są początki grudnia gdy jest ciemno i z nieba leci drobniutka biała kaszka. Wtedy najczęściej myślę o śmierci i chodzą za mną cmentarne klimaty. Do życia wracam kiedy sypnie prawdziwym śniegiem i skraca się noc. Dziękuję Ci za dobre życzenia i również serdecznie Cię pozdrawiam. Nie wiem, jak mogłam przeoczyć Repcię. Może już pora pójść do okulisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi hi Abasiu, obie zescie sie przeoczyly :)) Za mna te cmentarne klimaty biegaja wlasnie w listopadzie - chociaz jak moj maly byl maly to listopad lecial na wesolo, bo mielismy kilka imprez urodzinowych dla paru Skorpionow w rodzinie - robilismy imprezy dla dzieciakow z laniem wody i roznymi grami , a przy okazji my dorosli bawilismy sie chyba lepiej od nich 😁A pierwszy grudnia to juz jest z gorki do Swiat - dla mnie wlasnie wraca jasnosc : wyciagam dekoracje i lamki swiateczne ( bez choinki!) , a ze mam je w bialo- srebrzysto-zlotych kolorach caly dom od razu jasnieje... A najlepszym lekarstwem na ponury widok za oknem jest dla nas ogladanie filmow " christmasowych", oboje po prostu mozemy je ogladac godzinami - daja super pozytywna energie🤗👍Do tego gorace kakao lub jeszcze lepiej grzaniec albo nalewka i jest cudnie. Polecam ci na te grudniowa chandre 🥰

      Usuń
    2. A jak masz wolny wieczor to jest cos do poczytania na W. Dlugie bardzo ... 😉

      Usuń
    3. Mnie nawet listopad niegrozny:))) Mam kominek (OK dawniej nie mialam) obstawiam sie swieczkami, zalegam na kanapie z lampka wina i ksiazka. O takim lenistwie marze przez cale lato walczac z pomidorami i sloikami:)))
      Serio, mysle, ze to jest kwestia stylu i etapu zycia na ktorym jestesmy. Jak pracowalam to nie lubilam, bo snieg, bo deszcz, bo ciemno, bo... bo.... bo....
      Teraz mi to lotto i kada pora roku jest piekna, ale jesien ma szczegolne miejsce w moim postrzeganiu swiata. Lato nawet tutaj jest za gorace i za wilgotne, gdyby nie klimatyzacja to nawet w domu bym nie wytrzymala. Zima? nie jest zla ale jak czlowiek gdzies chce wyjsc to sie musi naubierac po zeby:))) jak ja tego nie lubie jak koncze zakladac ostatni ciuch to jestem tak zmeczona, ze najchetniej bym sie polozyla:))) tyle, ze wtedy znow wypadaloby sie rozebrac:)))
      Wiosna? owszem podoba mi sie, ale jednak kolorystycznie jesien bije ja na glowe.

      Usuń
  11. Kitty, zauważyłam, że nie znosisz listopada, ale dla mnie listopad jest znośniejszy niż początki grudnia. Nie wiem, dlaczego tak mam, ale właśnie początek grudnia najbardziej mi ciąży. Ożywiam się przed świętami i później już nie narzekam na pogodę. Zgadzam się ze Star, że kolorystycznie jesień jest najbarwniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tak... ja też nie mam nic do listopada - lubie wtedy podumać nad przemijaniem. Najbardziej ciemny miesiąc w roku - grudzień juz rozswietlony, bo swieta idą to i lampki, świeczki. Jak snieg spadnie to jednak jest jasniej. Grudzień to taki miesiac oczekiwania- a w wiekszosci nie ma to może jakiegos wymiaru mistycznego :))) tylko wymiar logistyczny :) ale jest sie czym zająć :))i grudzień jakoś przeleci :)).. Listopad lubię za te grzane wina, kanapy , ksiązki, albumy ze zdjeciami , kominki i ciepłe kocyki :))) Lubiłam też wyjedzac w ciepłe kraje choć na kilka dni - właśnie w listopadzie. Bo grudzień, styczeń, luty to jednak wolałam góry śnieg i narty. Swięta też w scenerii zimowej. A luty to najbardziej obrzydliwy miesiac dla mnie - te mrozy na zmianę z roztopami i psimi kupami, bez zadnego koloru oprócz tej rozmytej wszechobecnej szarośc. Ma luty szczescie, że krótki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha moj Wspanialy i Junior obaj urodzeni w lutym:)))))))))))))))) wiec chce czy nie, musze lubic luty:))))))))))))

      Usuń
    2. No wlasnie Sarando i Basiu ; ja tez tak to widze : listopad najbardziej ciemny i ponury miesiac roku - grudzien najbardziej rozswietlony! :) Poczatek grudnia to poczatek konca krotkich dni, to oczekiwanie na to, ze juz za chwilke dnia bedzie przybywac, a caly ten rozgardiasz przedswiateczny , dekorowanie, lampkowanie, gotowanie i zakupy skutecznie zajmuja czas do Swiat i leci to jak z bicza trzasl. Dla mnie ekwiwalentem listopada i drugim najciezszym miesiacem roku jest .. styczen. Wlecze sie potwornie, jest ciemno , zimno i mokro , nie ma zadnych okazji do swietowania a wiosna wydaje sie byc odlegla mrzonka... Po czym jak wskakujemy w luty : nabieram energii , bo z kazdym dniem czuje zapach zblizajacej sie wiosny : oby do 1 marca ! 👍🤗

      Usuń
    3. Lubię przystrajać chałupę na święta, ale zakupy i rozrywki przy garach to nie jest coś co chętnie robię. Niestety, jak trza to trzeba.

      Usuń
  13. Oj tak, marzec to już dłuzsze dni i jakos tak pachnie inaczej...dla mnie marzec to własnie miesiac urodzin, imienin, dnia kobiet - duzo uroczystosci rodzinnych i tez nie mam czasu na zastanawianie sie i dumaniem nad pogodą :)) pisząc o lutym miałam na mysli Polskę - tu potrafi byc luty wredny ze skrajności w skrajność - od mrozów do powiewów wiosny. W tym roku po tych tak mi luty dał do wiwatu, że zaczełam szukac jak wyjśc do knajpy ( oficjalnie przeciez zamknietych ) bo gdzie tu łazić jak ciemno wieczorami. W Polsce na przekór przepisom mozna było znależc takie restauracjie i normalnie przy stoliku zjeśc fajne jedzonko. To tez był mój sprzeciw przeciwko dociskaniu małych inicjatyw gospodarczych - tak jak sie staram nie kupowac w sieciach i wspomagać handlowców i rolników na rynku - tak wspomagałam restauratorów i kosmetyczki ( zaprzyjaznione). Płaciłam wtedy oczywiscie gotówką choć dwie restauracje w których wtedy byłam nie uciekały sie do takich rozwiązań, bo oficjalnie mozna było kupic na wynos tylko pozwalali spozyc na miejscu i danie kładli na talerzu :))) a nie w pojemniki plastikowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko patrzeć jak znów będą zamykać knajpy, szczególnie w Lubelskiem. Przed wirusem-świrusem często umawiałam się z koleżankami na mieście, żeby wyjść z domu, zjeść coś dobrego bez konieczności stania przy kuchni, spróbować nowych smaków, ale nie wiem, kiedy wróci taka normalność. Niedaleko domu mam dwie fajne knajpki, które ledwie przetrwały, chociaż klientów mają dużo i sprzedają na wynos. W tej, w której byłam ostatnio, można zjeść na powietrzu, ale przecież w zimie ta opcja odpada, więc właściciel z niepokojem patrzy na to, co jeszcze wymyśli rząd. Ceny są tam niewygórowane, ale ludzie mają coraz mniej pieniędzy, więc może być różnie.

      Usuń