Szukaj na tym blogu

czwartek, 3 marca 2011

Anty politycznie

Włączyłam sobie okno na świat i obejrzałam wiadomości. Od dłuższego czasu unikam interesowania się życiem publicznym, ale dzisiaj z powodu bólu głowy nie nadawałam się do niczego innego, więc gapiłam się w telewizor. Efekt był taki, że do bólu głowy doszły jeszcze mdłości.

Stanowczo nie podoba mi się to, co dzieje się wokół mnie a moja wątroba, wystawiona przez polityków na próbę, produkuje coraz więcej żółci.

Dzisiaj załapałam się na kawałek dyskusji o dwudniowym głosowaniu i trafił mnie jasny szlaczek. Dla większości społeczeństwa jeden dzień głosowania to aż za dużo, bo ludzie mają świadomość, że są potrzebni tylko jako maszynki do oddania głosu na zbawiciela z partii „A” albo”B”. Dlatego większość wyborców nie chodzi głosować i ma państwo tam, gdzie państwo ma wyborcę pomiędzy wyborami. Jednak politycy nie chcą tego zauważyć. Od siebie mogę powiedzieć, że nie po to poszłam z obywatelskiego obowiązku na wybory, żeby patrzeć na bezradność państwa, a patrzę.

Przypomina mi się Gombrowicz, który napisał, cyt. z pamięci: Nic nie poradzisz, choćbyś się zesrał, to i tak masz głos.
No właśnie. Miał rację, bo tak właśnie się czuję ile razy idę głosować. Mam głos, jestem odpowiedzialna, więc muszę wykazać się obywatelską postawą i dokonać wyboru.

Najczęściej do wyboru mam mniejsze zło, więc wybieram między dżumą a cholerą. I co dalej? Ano nic. Dżuma szaleje, cholera siedzi cicho, obserwując słupki poparcia i czeka kiedy kadencja przeleci.

Wracając do wyborów, to Jarosław Kaczyński walczy o jednodniowe wybory, podobno ze względu na oszczędność, ale trzeba mieć duże problemy z percepcją, żeby uwierzyć w jego czyste intencje. Uwierzyć nie daję rady, więc dziwuję się, jak wiejska baba na jarmarku, że są tacy co jednak wierzą. Gołym okiem widać, co tak naprawdę dla Jarosława Kaczyńskiego jest najważniejsze i jak wiele jest w stanie zrobić dla władzy i zaspokojenia chorobliwych ambicji. Nie ma dla niego świętości, której by się nie sprzeniewierzył i ceny której by nie zapłacił, żeby postawić na swoim.

Jakby ktoś, z fanatycznie wpatrzonych w tego polityka obywateli. wymagał dowodów, to jest ich aż za wiele. Ale jak się wyłączy logiczne myślenie, to żadne argumenty nie mają szansy. Dlatego cyniczne wykorzystywanie tragedii smoleńskiej i używanie jej jako paliwa do rozpalania stosów, na których powinni ginąć wszyscy odmiennie myślący, nie otwierają oczu zwolennikom PiS. Manipulowanie najsłabszą częścią społeczeństwa (prostymi ludźmi, którym brak wykształcenia, życiowych perspektyw) w podsycaniu fanatyzmów religijnych i endeckich (żeby nie rzec: faszystowskich), też ich nie zniechęca.

Normą stało się zawłaszczanie przez Kaczyńskiego, prawa do racji, patriotyzmu i polskości, z jednoczesnym działaniem wbrew interesom społeczeństwa i państwa. Patrząc na poczynania Prezesa i stojących za nim ludzi, cisną mi się na usta słowa: WITAJ OD NOWA POLSKO LUDOWA.
Mam świadomość, że te słowa w odniesieniu do prawicowego polityka i konserwatywno-religijnego zaplecza partii, której przewodzi, mogą brzmieć paradoksalnie, ale oddają istotę tego co obserwuję.

Mam wystarczająco wiele lat, żeby pamiętać tamte czasy i obowiązującą wtedy retorykę. Nie mam za to sklerozy, więc nie mogę nie dostrzegać analogii: powoływanie się na wolę ludu podczas gdy traktuje się ten „lud”jak ciemną masę do ulepienia, przeżucia i wyplucia, łamanie obowiązującego prawa i przekonania że cel uświęca środki.

Trzeba mieć bardzo zdrowy żołądek, żeby strawić to co serwuje Jarosław Kaczyński, ale zastanawiam się po co jeść tę żabę. Nie należę do amatorów jedzenia zdechłych żab, więc jeść nie zamierzam a i innym odradzam, bo po co się narażać na odbijanie bajorem.

Niestety, alternatywą dla PiS-u jest PO, które zamiast rządzić, zachowuje się w myśl zasady „poczekamy-obaczymy- to się nie narazimy”. Może to i politycznie korzystne, ale mało odpowiedzialne i zupełnie niepatriotyczne. Rządzący, którzy panicznie boją się rządzić i idą w marketing, powinni oddać władzę. Pan Prezydent Komorowski tak sobie chyba wziął do serca swoje hasło wyborcze: Zgoda buduje”, że teraz zgadza się nic nie robić. Nie ma chętnych do zrobienia porządku z problemami, których przybywa lawinowo, bo Premier Tusk ciągle robi za mistera otrzęsin.

A ludzie mają tego wszystkiego dosyć. Tyle że politycy zajmują się głównie swoimi partyjnymi sprawami i zbliżającym się terminem wyborów, więc na jakieś radykalne działania nie ma co liczyć. Można za to posłuchać o obywatelskim przywileju i powinności, jakim jest udział w wyborach. Bo przecież ktoś musi zagłosować, żeby ktoś inny dopchał się do korytka i mógł się poświęcać, dla narodu rzecz jasna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz