![]() |
![]() |
Żyj kolorowo, to fajne hasło, więc powtarzam je każdego dnia. Także wtedy, gdy szykuję tabletki dla siebie i księcia małżonka. Garsteczka proszeczków trzy razy dziennie, dużo samozaparcia, jeszcze więcej humoru i już jakoś da się żyć. Niestety z naciskiem na "jakoś". Ale czy wypada bardzo narzekać, gdy człowiek jest już po okresie gwarancji i kończy mu się okres przydatności do życia? No może wypada jak ktoś bardzo chce, ale od narzekania jeszcze nikomu się nie poprawiło.
Jeżeli już narzekać, to umiarkowanie, ot tak, żeby troszeczkę odreagować różne bolicosie, a potem trzeba brać się w garść. Starość stanowczo nie jest dla mięczaków, więc jak chce się żyć, a nie tylko dożywać do trumienki albo urenki, robiąc z chorób leitmotiv życia, to trzeba być twardym. Książę małżonek i ja bardzo staramy się trzymać pion. Bywa trudno, raz wychodzi lepiej, a raz gorzej, ale nie odpuszczamy. Książę małżonek zakłada, że będzie żył wiecznie, więc ignoruje choroby i o nich nie gada. Ja mam trudniej, bo moje choroby nie za bardzo dają się ignorować, ale ratuję mój szwankujący organizm i nie rozczulam się nad sobą. Mówię sobie, że nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, więc skoro wciąż jesteśmy wśród żywych, to trzeba cieszyć się pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu.Dlatego pilnie uczę się od innych i praktykuję pogodę ducha. Poezja jest dobra na wszystko, więc jako ciotka dobra rada wklejam dla Was i dla siebie dwa wiersze, Wiersze te przypisywane są Wisławie Szymborskiej, ale nie ona jest ich autorką. Co nie zmienia faktu, że są to świetne teksty motywacyjne warte Nobla.
Jak się czuję - Józefa Jucha
"Kiedy ktoś zapyta, jak ja się dziś czuję,
Grzecznie mu odpowiadam, że "dobrze, dziękuję".
To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko,
Astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką,
puls słaby, krew moja w cholesterol bogata...
Lecz dobrze się czuję, jak na moje lata.
Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę,
choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę.
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,
ale przyjdzie ranek... znów dobrze się czuję.
Mam zawroty głowy, pamięć "figle" płata,
lecz dobrze się czuję, jak na moje lata!
Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi,
że kiedy starość i niemoc przychodzi,
to lepiej zgodzić się ze strzykaniem kości
i nie opowiadać o swojej starości.
Zaciskając zęby z tym losem się pogódź
i wszystkich wokoło chorobami nie nudź!
Powiadają: "Starość okresem jest złotym",
kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym...
"Uszy" mam w pudełku, "zęby" w wodzie studzę,
"oczy" na stoliku, zanim się obudzę...
Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:
"Czy to wszystkie części, które się wyjmuje?"
Za czasów młodości (mówię bez przesady)
łatwe były biegi, skłony i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,
żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą...
A teraz na starość czasy się zmieniły,
spacerkiem do sklepu, z powrotem bez siły.
Dobra rada dla tych, którzy się starzeją:
niech zacisną zęby i z życia się śmieją.
Kiedy wstaną rano, "części" pozbierają,
niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają.
Jeśli ich nazwiska tam nie figurują,
to znaczy, że ZDROWI I DOBRZE SIĘ CZUJĄ."
Ten drugi wiersz przemówił do mnie, chyba go se wydrukuję i powieszę na lodówce.
OdpowiedzUsuńChociaż i pierwszy niczego sobie.
Może go wydrukuję na drugiej stronie kartki i będę ją sobie od czasu do casu obracać.
Dzięki!
Bardzo motywujące strofy...
OdpowiedzUsuńChyba zrobię tak jak Agniecha, tylko do mnie bardziej trafia pierwszy.
Co tylko weźmie mnie na narzekanie to sobie zadeklamuję🙂
Fajnie że je wyszukałaś👍🏻
To prawda... Starość nie jest dla mięczaków...
OdpowiedzUsuńJa się szykuję do walki, ale wiadomo, że przegranej raczej ;)