Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ballada jarzynowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ballada jarzynowa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 lipca 2011

O spacerku na zakupy i słowotwórczych zapędach pana z warzywniaka

Czwartek przyniósł trochę słońca, więc wybrałam się na spacer połączony z zakupami.Zaczęłam od sklepu z artykułami dla dzieci.

Chciałam kupić Niutkowi dobry gryzak. Biedak ledwie skończył okres kolek i pierdów a już wszedł w „rozkoszny” czas ząbkowania. Na wstępie przeżyłam lekki szok, bo patrząc na ceny gryzaków, które składają się przecież z niewielkiej ilości sztucznego tworzywa, trudno się nie zdziwić. Gryzak za 20 – 30 zł to normalka, ale były i droższe.

Co zrobić, miłość jest cenna. Producenci artykułów dziecięcych chcą to wykorzystać, bo czemu nie, skoro chętni się znajdą. Dzisiaj ja byłam pierwsza chętna. Niutek skończył 4 miesiące, więc z tej okazji dostał dwa gryzaki, na zęby przednie i boczne. I pomyśleć, że kiedyś dzieciom wystarczało gryzienie czegokolwiek, bez podziału na kły i siekacze. Dostał też grzechotkę, której nie mogłam się oprzeć. Kurcze, chyba zaczynam już dziecinnieć. Na dodatek mam kłopoty poznawcze, bo byłam przekonana, że kupiłam grzechotkę w kształcie kwiatka(pomarańczowe płatki, zielony środek) a okazało się, że to grzechotka „Lew”.

Kolejnym punktem na trasie mojej marszruty był sklep z artykułami plastycznymi. Potrzebowałam cieniutkich pędzelków i farby do malowania na szkle. Za tydzień Marta ma urodziny i chcę jej dać własnoręcznie przygotowany prezent.

Mam dużo frajdy z tych malunków, więc ciągle coś ozdabiam albo przerabiam i bardzo mnie to relaksuje. Tak mi przyszło teraz do głowy, że ludzie, parający się różnymi twórczymi działaniami, są często niespokojni, sfrustrowani, przeżywają tzw twórcze męki a to wydaje mi się trochę dziwne. Wyrażanie siebie poprzez sztukę (przez duże czy małe „S”), wydaje mi się przyjemnym zajęciem, no, ale ja nie jestem artystką, więc nie mam ochoty obciąć sobie ucha, tylko coś tam sobie maziam i jestem z tego powodu cała szczęśliwa.

W drodze powrotnej zaszłam jeszcze do szmateksu, bo poluję na ciekawe tkaniny a tam za grosze można kupić prawdziwe satyny, jedwabie. Mam zamiar uszyć kilka ozdobnych poduszek. Jakiś czas temu narysowałam, jak mają wyglądać, i nawet zaczęłam szyć, ale z braku czasu i materiałów utknęłam w środku roboty. Teraz mam zamiar to dokończyć.

Zakupowy maraton skończyłam w warzywniaku. Kupiłam kapustę, którą sprzedawca nazywał „piękna biała głowa”. W ogóle ten pan ma fantazję, bo u niego cebula jest zawsze złocista, na buraki mówi ćwiklaczki a ziemniaki to pyreczki. Kiedyś powalił mnie na kolana, zachwalając ogórki, jako piękne baldaski. Do tej pory jakoś inaczej kojarzyło mi się słowo „baldaski”, ale jak pan lubi ciekawe słownictwo, to niech mu będzie.

A tak a'propos warzywniaka, przypomniała mi się świetna „Ballada jarzynowa” z Kabaretu Starszych Panów.
* * *
1. W tym sklepiku, gdzie świeże jarzyny
Sprzedawały dwie młode dziewczyny
Jedna klęła i czosnek lubiła
A ta druga pachnąca i miła
Więc tę pierwszą odłóżmy na bok
a o drugiej niech toczy się tok.


2. Dwóch ich weszło do sklepu w zapusty
Jeden sok pił na kaca z kapusty
A jak wypił to zniknął za progiem
więc na drogę powiedzmy mu "z Bogiem"
A ten drugi w tę drugą wbił wzrok
będzie kochał okrągły ją rok


3, I stali oboje nad ladą -
Ona z twarzą jak seler pobladłą
On z marchwianym wypiekiem na licu
I pachniało szczypioru donicą
Aż powiedział jej wszystko co czuł
w takich słowach: "Buraków bym z pół..."


4. Wykradła klucz do tej komórki
Gdzie śpiewały kiszone ogórki
majeranku mrok wonie rozniecał,
pomidory tętniły jak serca
Tam szczęśliwa z nim była co noc
I warzywa niszczyła w nim moc


5. Lecz gdy płynie ta miłość w jarzynie
Czas przypomnieć o drugiej dziewczynie
tej co gryzie ten czosnek co raz to
A ją gryzie o szczęście ich zazdrość
To zalewa się łzami to klnie -
Aż do świństwa ta zazdrość ją pchnie


6. I na twarzy się nawet nie zmarszczy
gdy zaprosi oboje na barszczyk
W barszczu będą trujące dwa grzyby
I otruje niechcący ich niby.
Zwłaszcza drugi trujący był grzyb,
Ale typ z tej dziewczyny, oj typ!


7. Odtąd w mroku sklepowej komórki
płaczą po nich jesienne ogórki
żal dogłębny kapustę przewierca
pomidory pękają jak serca.
Więc przechodniu w sklepiku tym kup
Bukiet jarzyn i rzuć im na grób!