Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą praca. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 stycznia 2012

NFZ pomaga lekarzom się wypalić a pacjentów robi w konia

Byłam dzisiaj z córką na spacerze i po drodze rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Opowiedziałam jej historię mojej znajomej i zahaczyłyśmy o temat wypalenia zawodowego, z którego córka pisała pracę magisterską. Niestety liczba ludzi, dla których praca staje się codzienną gehenną, rośnie lawinowo. A najłatwiej o wypalenie w trudnych zawodach np. lekarza czy pielęgniarki.

Znajoma jest anestezjologiem i ma dosyć swojej pracy. Jest wiecznie zestresowana i okropnie zmęczona, bo praca rozwala jej całe życie. Żyje w ciągłym stresie, bo w szpitalu, zamiast skupiać się na pacjentach, robi za pisarczyka i walczy o ekonomię leczenia. Okazuje się, że najbardziej liczy się papier i cięcie kosztów a pacjent, to kłopotliwy element szpitalnej układanki. Mówiła mi, że wciąż się obawia, czy oszczędności nie odbiją się na życiu i zdrowiu jej pacjentów, bo to ostatnie od dawna nie jest priorytetem w NFZ-cie. Jak coś pójdzie nie tak, to ona pierwsza może się przywitać z prokuratorem i przez resztę życia będzie walczyła z poczuciem winy. Opowiadała, jak bez wcześniejszego przeszkolenia była zmuszona intubować wcześniaka. Bo szkolenia teoretycznie powinny być, ale szpital nie ma na nie czasu i pieniędzy, więc lekarze muszą radzić sobie sami. W głowie się nie mieści, że ktoś ryzykuje ludzkim życiem, zmusza lekarzy do działań wbrew etyce, bo trzeba oszczędzać.A jednak tak jest.

Za to w telewizji mamy leczenie na najwyższym światowym poziomie. Oczywiście w szpitalu w Leśnej Górze. Tam pacjent jest najważniejszy, lekarze dostępni a badania od ręki. Tyle, że wszystko, co tam można obejrzeć, jest gigantyczną górą absurdalnych historyjek. Moja znajoma chętnie przeniosłaby się do takiego szpitala, gdyby istniał naprawdę, bo może wtedy nie czułaby się tak bardzo zagubiona i zmęczona w swojej pracy.

Patrząc na sprawę z punktu widzenia pacjenta, należałoby życzyć lekarzom, żeby NFZ nie przysparzał im dodatkowych ciężarów, każąc im wybierać pomiędzy pacjentem a ekonomią. Ale zdaje się, że to marzenie ściętej głowy, bo NFZ jest dobry tylko do ściągania składek. Pacjent jest dla NFZ zbędnym balastem, który psuje statystyki i mnoży koszty. To co robi NFZ, bierze wszystkich na przetrzymanie, bo przecież nie będzie się podporządkowywał niedorzecznym oczekiwaniom pacjentów, że jak zapłacili składkę, to coś im się należy.


czwartek, 28 kwietnia 2011

Powolutku, pomalutku, ale do przodu

Powolutku, pomalutku, ale jednak ruszyłam z miejsca. Znalazłam sposób na wczorajsze problemy. Mam nadzieję, że do soboty się obrobię. Muszę tylko przysiąść fałdów i wykrzesać z siebie trochę więcej entuzjazmu.

Żeby entuzjazm był możliwy wieczorem zajęłam się ładowaniem akumulatora. Na początek wypożyczyłam Niutka i oddawałam się babciowaniu. Co się nalulałam, nacałowałam i nagruchałam, to moje. Niutek zachwycał się swoim głosem a ja zachwycałam się całością jego 6 kg osoby. Po godzinie mały został przejęty przez stęsknionego tatę, który wrócił z pracy.

Gdy Młodziaki poszli do domu, zrobiłam sobie kąpiułkę. A potem zapakowałam się do łóżka z mocną herbatką i ostatnim kawałkiem świątecznego makowca. Do pełnego zadowolenia brakowało mi tylko czegoś miłego do czytania. Tym razem sięgnęłam po wiersze J. Kofty, które często poprawiają mi nastrój. Kiedy z przyjemnością składałam sobie literki i smakowałam nastroje, wrócił mój osobisty małżonek. Już od progu było widać, że zadowolony to on nie jest. Nie musiałam pytać co zepsuło mu humor, bo od razu się pochwalił – z planowanego na przyszły tydzień urlopu wyszły nici. Brak ludzi, nie ma komu robić, więc urlop musi poczekać. Żal mi ślubasa, bo tak liczył na te parę dni odpoczynku. Co zrobić, jest jak jest. Idę zrobić coś dobrego na kolację, może to trochę poprawi mu humor.

Na koniec dwa razy Kofta.

* * *
Rzecz o myśleniu Jest w naszym małym codziennym świecie Bzdur wiele w prasie, sztuce, przemyśle
Można by tego uniknąć przecież
Wystarczy tylko chwilę pomyśleć
Długo myślałem w skupieniu
Na czole mi przybyło bruzd
Co nam przeszkadza w myśleniu?
Chyba najbardziej mózg

* * *

Ździebełko...ciepełka

Wiem, że miłość jest udręką
Bo się wszystkiego od niej chce
Ja pragnę mało, malusieńko
A właściwie jeszcze mniej

Ździebełko ciepełka
W codziennych piekiełkach
W wyblakłym na szaro obłędzie
Różowa perełka, ździebełko ciepełka
Znów wiem, że jakoś to będzie

Gdy serce ukłuje przykrości igiełka
I biedne się czuje, niczyje
Ciepełka ździebełko
Ździebełko ciepełka
Wystarczy i wszystko przemija

Ździebełko ciepełka
Diamencik ze szkiełka
Czułości kropelka na listku
Ciepełka ździebełko
Tkliwości światełko
W twych oczach wystarczy za wszystko